Wybory a inwestycje zagraniczne
Szacuje się, że inwestorzy zagraniczni zasilą polską gospodarkę kwotą 10 mld dolarów. Jednak tak wysokie tempo pozyskiwania świeżego kapitału może zakłócić zapowiadana przez przyszły rząd zmiana przepisów dotyczących inwestycji.
Jak donosi "Gazeta Prawna", bieżący rok ma być przełomowy dla polskiej gospodarki. Według ministra gospodarki Marcina Kaszuby, wartość zagranicznych inwestycji może sięgnąć 10 mld dolarów. Tymczasem, gdyby teraz w ogóle się to udało, będzie to zapewne przypadek jednorazowy. Entuzjazm inwestorów może schłodzić niepewność związana z wyborami. Dwa najważniejsze ugrupowania - Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość różnią się w swoich planach, w jaki sposób zachęcić zagranicznych inwestorów do lokowania w Polsce.
Przedstawiciele obu partii podkreślają konieczność zmian ustaw mających związek z inwestycjami zagranicznymi. Pod nóż trafi ustawa o planowaniu przestrzennym, ustawa o ochronie środowiska. Prawdopodobnie wróci sprawa odrzuconych przez Sejm przepisów o finansowym wspieraniu inwestycji.
Jednak duże znaczenie, większe niż w przypadku zachęt bezpośrednich, będzie miała stabilizacja ekonomiczna i polityczna. Inwestorzy muszą mieć poczucie bezpieczeństwa, kiedy planują inwestycje na kilka lat do przodu. Niestety nie wiadomo, czy zapewni je przyszła koalicja.
- Jak dotąd, związek między gospodarką i polityką był odległy, więc jestem pewien, że tu nie będzie jakichkolwiek przykrych komplikacji - twierdzi Sebastian Mikosz, wiceprezes PAIiIZ. Agencja nie jest natomiast pewna co do wielkości przewidywanych przez wiceministra Kaszubę tegorocznych inwestycji. Może to oznaczać, że Ministerstwo Gospodarki dokonało szacunków zbyt optymistycznych.
