Wydobycie ropy w Rosji może spaść o jedną czwartą. Efekt sankcji i pułapu cenowego
Sektor wydobycia ropy w Rosji czeka trudny czas. Produkcja w przyszłym roku może spaść o 10-25 proc. w związku z sankcjami nałożonymi przez Zachód na Moskwę. Od 5 grudnia kraje unijne nie kupują rosyjskiej ropy sprowadzanej drogą morską, a od 5 lutego zaprzestaną importu produktów ropopochodnych. Do tego określono pułap cenowy, powyżej którego państwa trzecie nie mogą kupować rosyjskiej ropy, korzystając z usług unijnych firm - przewozowych, ubezpieczeniowych itd.
Eksport rosyjskiej ropy spadł w pierwszych dwóch dekadach grudnia o 10 proc. za sprawą embarga na tamtejszy surowiec i nałożonego przez Zachód pułapu cen ropy - szacuje "Kommiersant". Produkcja jeszcze nie ucierpiała, część wolumenów przekierowano do Azji, część skierowano do miejscowych rafinerii, które zwiększyły przerób. Jednak eksperci spodziewają się, że wydobycie zacznie spadać od stycznia.
Eksport drogą morską i rurociągami do krajów spoza Wspólnoty Niepodległych Państw spadł miesiąc do miesiąca o 11 proc., do ok. 560 tys. ton dziennie. Gazeta podkreśla, że na razie efekt działania pułapu cenowego (60 dol. za baryłkę) nie jest tak zauważalny, bo w okresie przejściowym, 45 dni, można wysyłać ropę bez tego ograniczenia dla transakcji zawartych przed 5 grudnia.
Rosyjskie władze szykują działania odwetowe na wprowadzenie limitu cen. Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta, mówił dwa dni temu, że prace nad dekretem są bliskie zakończenia, ale rozważane jest jeszcze wprowadzenie pewnych nowych elementów. Wcześniejsze nieoficjalne informacje medialne mówiły o trzech rozważanych opcjach. Pierwsza to zakaz eksportu do państw, które przyłączą się do mechanizmu pułapu cenowego, w tym również przez pośredników. Druga - zakaz zawierania kontraktów, w których kupujący żądałby wpisania pułapu cenowego. Trzeci scenariusz polega na ustaleniu przez Rosję maksymalnego pułapu zniżki ropy Urals względem ropy Brent, powyżej którego sprzedaż byłaby zabroniona.
Zachodnie restrykcje nie wpłynęły jeszcze zbyt silnie na produkcję. W grudniu rosyjskie firmy produkowały ok. 1,49 mln ton ropy dziennie, czyli nieco więcej niż w listopadzie. Dotychczasowe wyniki i obserwacje z ostatnich dni wskazują, że produkcja w tym roku może zbliżyć się do 535 mln ton, co oznaczałoby wzrost rok do roku o 2 proc.
Na razie nadwyżki ropy trafiają do rafinerii, które zwiększyły przerób o 1,5 proc., do 794 tys. ton dziennie. Przyszły rok będzie już jednak prawdopodobnie inny. W Rosji nie ma dużych magazynów ropy, które pozwoliłyby przechować surowiec na lepsze czasy. Konieczne będzie więc dostosowanie podaży do słabszego popytu.
Centrum Badań Strategicznych szacuje, że produkcja w Rosji w 2023 roku ze względu na embargo i pułap cenowy może spaść o 10-25 proc. w porównaniu z bieżącym rokiem. Firmy muszą ustalić strategię i przeprowadzić pewne działania techniczne umożliwiające ograniczenie wydobycia.
Cytowany przez "Kommiersant" Siergiej Kondratiew z Instytutu Energetyki i Finansów uważa, że spadek produkcji zostanie odnotowany już w styczniu i utrzyma się na niskim poziomie do wiosny. Tym bardziej, że 5 lutego wejdzie w UE kolejne embargo - na produkty naftowe. Ocenia on, że trudny czas czeka szczególnie koncern Łukoil, który zmuszony został wstrzymać dostawy surowca do własnych rafinerii we Włoszech i Rumunii.
Oczywiście Rosja stara się przekierowywać nadwyżki do Azji, ale nie wchłonie ona w całości wolumenów kupowanych wcześniej przez Europę. Analitycy szacują, że nabywców znajdzie tam około połowa z dwóch milionów baryłek rosyjskiej ropy transportowanych dotychczas dziennie do Europy. Kluczowymi odbiorcami są Chiny i Indie - w listopadzie do tych krajów trafiło 68 proc. rosyjskiego eksportu surowca.
Na obecnej sytuacji zyskują szczególnie niezależne chińskie rafinerie, które zwiększają zyski z przetwarzania taniej rosyjskiej ropy. Zachodnie sankcje nałożone na Rosję dają im przewagę w negocjacjach cenowych. Źródła branżowe i analitycy potwierdzają, że uzyskują one wyższe rabaty. Jak podaje Reuters, dostęp do taniej ropy zwiększył w minionym tygodniu marże rafineryjne w fabrykach w Shandong do ponad 800 juanów (ok. 114,6 dol.) za tonę w zeszłym tygodniu, z niecałych 600 juanów na początku grudnia. Rafinerie te przetwarzają, poza ropą rosyjską, również objęty sankcjami surowiec z Iranu i Wenezueli.
Monika Borkowska