Wyprzedaż u Czartoryskich
Na stronie internetowej Muzeum Czartoryskich zamieszczono ogłoszenie, aby spadkobiercy rodzin, mogących rościć sobie prawa do przedmiotów znajdujących się w posiadaniu Fundacji, zgłaszali się i potwierdzali prawa do powyższych przedmiotów. Okazuje się, że pierwsze depozyty wróciły już do właścicieli - ujawnia "Gazeta Krakowska".
- Zgłosiło się kilka osób, które pozabierały przedmioty stanowiące ich własność - powiedział nam Adam Zamoyski, prezes Fundacji. - Tarnowscy odebrali ok. 12 sztuk białej broni, przeważnie XIX-wiecznej, którą przechowywaliśmy w magazynach. Spadkobiercy po Janie Zamoyskim ordynacie, odebrali pas słucki i dwa medale.
Zgłosili się także spadkobiercy największego depozytu, należącego do rodziny Radziwiłłów z Balic.- Tych spadkobierców jest bardzo dużo - mówi prezes. - Uzupełniają jeszcze dokumentację i pełnomocnictwa. Wszyscy mieszkają za granicą. Odebrane przedmioty będą sprzedawali swoim kuzynom tutaj, albo Muzeum Narodowemu, gdyż tam jest kilka ważnych pozycji. Są m.in. cztery dzieła sztuki, znajdujące się w ekspozycji.
Adam Zamoyski zapewnił, że nie pasują one do kolekcji Fundacji, więc ich brak nie będzie dotkliwy. Poza ustalaniem stanu prawnego przedmiotów znajdujących się w posiadaniu Fundacji, przygotowaniem koncepcji remontu obiektów muzealnych i jesiennej wyprzedaży, szykują się także kolejne zmiany w statucie Fundacji Czartoryskich.
Wcześniejsze korekty statutu wprowadziły m.in. możliwość sprzedaży zbiorów nabytych po 1939 r. (przyp. red.)
- Statut był robiony na szybko. Zresztą byłem jednym ze współautorów, dlatego przyznaję się, że nie jest idealny - zauważył Zamoyski. Zdaniem prezesa, zmiany powinny dotyczyć np. Rady Konsultacyjnej Fundacji. - Chcę to zmienić, żeby był jakiś nadzór muzealników, których chciałbym wprowadzić do zarządu, aby mieli większy wpływ. A zarazem, aby byli to ludzie zaangażowani - podsumował prezes.