Żabka ma problem, klienci nie reagują na ostrzeżenia. Kuriozalne sceny w sklepach
Żabka mierzy się z tym problemem już od lat. Mimo umieszczenia w sklepach kamer, a nierzadko także komunikatów upominających, fala kradzieży wcale nie maleje. Okazuje się, że nieuczciwi klienci, którzy potrafią na oczach sprzedawców ukraść towar, to wcale nie są odosobnione przypadki. Rozmawialiśmy z kilkoma sprzedawczyniami z poznańskich sklepów sieci, wszystkie potwierdzają, że wystarczy kilka tygodni pracy w Żabce, by spotkać się z bezczelnością klientów, którzy wcale nie przyszli do sklepu, by cokolwiek kupić.
- Żabka ma problem z falą kradzieży w sklepach. Złodziejami zostają zarówno nastolatkowie, jak i starsze kobiety.
- Personel sklepów próbuje walczyć z procederem, umieszczając odpowiednie ostrzeżenia i bacznie obserwując regały. Nie zawsze jednak da się zareagować na kradzież.
- Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2022 roku liczba kradzieży sklepowych wzrosła o 1/3 względem poprzedniego roku.
Żabka z plagą złodziejstwa mierzy się od lat. Co jakiś czas pojawiają się w sieci informacje o tym, że klienci dokonali kolejnej kradzieży w sklepie, a personel próbuje na tę sytuację reagować.
W tym roku było już głośno chociażby o Żabce z Katowic, którą prowadzący sprzedawca postanowił chronić przed złodziejami, umieszczając odpowiedni komunikat na drzwiach wejściowych. Ten groził złodziejom upublicznieniem ich wizerunku w wypadku dokonania przez nich kradzieży. Choć jego pomysł został skrytykowany w internecie także przez prawników, pokazał, jak zdesperowani bywają pracownicy sklepów, którzy często na co dzień muszą mierzyć się z kradzieżami towarów w sklepie.
Problem kradzieży w sklepach sieci Żabka, jak wynika z obserwacji i naszych rozmów z personelem kilku lokali, dotyczy przede wszystkim placówek zlokalizowanych w dużych skupiskach ludzi. Nie oznacza to jednak, że pracownicy sklepów w mniejszych miejscowościach i mało zaludnionych dzielnicach dużych miast problemu kompletnie nie mają.
- Raz sama byłam świadkiem, jak jeden mężczyzna kradł u nas Nutellę, a swoje dziecko ustawił na czatach - mówi nam w rozmowie prowadząca jedną z Żabek pod Poznaniem. - Kradzieży jest sporo. Ostatnio złapałam chłopaka, który przychodził do nas regularnie. Nie wyglądał na biednego, płacił zawsze 100 zł w banknocie, a tymczasem w plecaku wynosił napoje energetyczne Monster. Przyznał się do kradzieży 10, ale podejrzewam, że ukradł 20 - dodaje.
Jak przyznaje kobieta, łupem złodziei sklepowych paść może cokolwiek. Wskazuje jednak, że młodzież, która ucieka się do kradzieży w Żabce, zabiera przede wszystkim przekąski i napoje. - Złapałam raz chłopca, który zupki chińskie wkładał sobie w spodnie. Innym razem przyłapałam faceta, który podczas jednej wizyty ukradł mi bombonierkę, kawę i czekoladę - ujawnia pracownica Żabki.
W ramach walki z kradzieżami w sklepach co rusz można dostrzec komunikaty i ostrzeżenia przed próbami kradzieży. Kamery w sklepach wyraźnie rejestrują bowiem zachowanie klientów, jednak nie wszystkich to odstrasza. Czasami trzeba zagrać ze złodziejami w osobliwą grę. - Mam duży sklep i sporo asortymentu, ale szybko jestem w stanie zauważyć, gdy mi coś ginie. Zwykle wtedy zaczajam się na taki regał i obserwuję, co tam klienci robią. Wystarczy, że ułożę w rządku rzeczy, jak coś z nich zniknie, a nikt z nas nie pamięta, że sprzedawał, to wnikliwie sprawdzamy monitoring - mówi nam sprzedawczyni z jednej z Żabek w okolicach Poznania.
Bywa jednak, że plaga kradzieży jest tak wielka, że nie da się wyłapywać złodziei na gorącym uczynku. Stało się tak w jednej z Żabek w centrum stolicy Wielkopolski, gdzie swojego czasu pojawił się komunikat odnośnie sprzedaży masła - produkt podawany był zza lady przez sprzedawców. Dlaczego? Jak wówczas przyznała sprzedawczyni z tego sklepu, starsze kobiety nagminnie wybierały z półki masło, za które nie chciały płacić. Gdy zaś na miejsce wzywano policję lub straż miejską, funkcjonariusze rozkładali ręce i odmawiając karania pań w podeszłym wieku, które połasiły się na darmową kostkę masła.
- Masło to jest jedno. My musieliśmy na jakiś czas wprowadzić sprzedaż czekolady zza lady, bo ludzie brali z półek tabliczki i chowali pod pachę albo do kieszeni. Na miejscu czekolady na półkach były tylko puste kartonowe opakowania. Sprzedawaliśmy czekoladę jak papierosy - wspominała w rozmowie z nami sprzedawczyni z poznańskiej Żabki.
Plaga kradzieży w Żabce dotyczy jednak nie tylko produktów, które można ze sklepu wynieść. Okazuje się, że nieuczciwi klienci łaszą się na kawę z automatów, za którą jednak nie chcą płacić. Osobliwy komunikat znaleźliśmy w jednej z Żabek na poznańskich Winogradach, dzielnicy-sypialni miasta. Rozmowa z personelem potwierdziła, że klienci często zachowują się nie tyle nieuczciwie, co po prostu bezczelnie.
- Przychodzą do sklepu i myślą, że jak jest duży ruch, to nie widzimy, że robią kawę za darmo. Nieraz zwracałam uwagę, że klient robi kawę, za którą nie zapłacił. Zwykle mówią, że nie zauważyli, że transakcja w kasie samoobsługowej nie przeszła. Tylko, że oni w ogóle nie podchodzą do kas samoobsługowych - mówi nam sprzedawczyni ze sklepu, gdzie na automacie do kawy zawieszono informację o tym, że za kawę trzeba płacić. - Ludzie nie wiedzą, że my na zwykłej kasie mamy podgląd ich transakcji na kasach samoobsługowych i widzimy, jak potem robią sobie kawę, za którą nie zapłacili - dodaje kobieta.
Na wspomnienie sytuacji z centrum miasta, gdzie pojawiła się informacja o wydawaniu masła przez personel, ekspedientka z koleżanką zareagowały śmiechem. - U nas też masło kradli i starzy i młodzi. Raz nam wybrali w ciągu dnia wszystkie kostki, to się potem na smalec rzucili. Ale ludzie potrafią ukraść wszystko i udawać, że tego nie mają - podsumowuje kobieta.
Kradzieże sklepowe w Żabce i komunikaty personelu, który próbuje walczyć z procederem, nie jest nowością na polskim rynku handlu. Wyraźnie jednak zwiększyła się w ostatnim czasie liczba złodziei w sklepach i mowa tutaj nie tylko o Żabce. W 2022 roku Komenda Główna Policji zanotowała 32 tys. kradzieży, co oznacza wzrost względem 2021 roku o niemal 1/3. To jednak wierzchołek góry lodowej. Jak donosi bowiem Puls Biznesu, policja szacuje, że na jaw wychodzi jedynie 15 proc. kradzieży, co oznacza, że realna skala problemu jest znacznie większa.
Dziennik zwraca uwagę, że masowe kradzieże masła, olejów, ale także serów czy wędlin to nowość. Dotąd te produkty nie padały łupem złodziei w takiej skali. - Taki asortyment do niedawna nie ginął ze sklepowych półek. Eksperci łączą to zjawisko z inflacją i ubożeniem społeczeństwa - czytamy w Pulsie Biznesu.
Przemysław Terlecki