Zagrożenia dla kablówek i TVP
Telekomunikacja Polska może dziś uzyskać status operatora kablowego. Brzmi niewinnie, ale tak nie jest.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT) ma się dziś zająć projektem uchwały o przyznaniu Telekomunikacji Polskiej (TP) statusu operatora kablowego.
Należy się i już!
- Taki punkt jest w porządku obrad. Zrobię wszystko, by rada się nim zajęła - mówi Wojciech Dziomdziora z krajowej rady.
TP chce udostępnić klientom korzystającym z szerokopasmowego dostępu do internetu ADSL możliwość oglądania telewizji. Już obecnie TP umożliwia usługi telefonii internetowej, a wprowadzenie telewizji pozwoli operatorowi zaoferować usługę triple-play i w konsekwencji zwiększyć zainteresowanie klientów szerokopasmowym internetem. To jeden z ważniejszych projektów TP na ten rok.
- Z punktu widzenia logiki rynku TP powinna być poddana tym samym obowiązkom jak każdy inny operator kablowy - mówi Wojciech Dziomdziora.
Jednak wejście TP na ten rynek może być poważnym zagrożeniem dla operatorów kablowych.
- Uruchomienie przez TP usługi telewizyjnej oznacza przyspieszenie procesów konsolidacyjnych na rynku oraz zwiększony nacisk na upowszechnienie potrójnej usługi i wprowadzenie telewizji cyfrowej - mówi Marek Sowa, prezes związku mediów PKPP Lewiatan, wiceprezes UPC Polska.
Plany TP mogą przeszkodzić rozwojowi nowo powstającego projektu telewizji internetowej iTVP realizowanego przez Telewizję Polską.
- Na tym nowym rynku powstaje nowe źródło przychodów - sprzedaż treści. Po kilku latach może być ona istotnym źródłem wpływów całej Telewizji Polskiej - mówi Leszek Bogdanowicz, szef iTVP.
Bez łaski
Dzięki uzyskaniu statusu operatora kablowego Telekomunikacja Polska może zażądać od nadawcy publicznego udostępnienia sygnału. Teraz telewizja publiczna nie ma takiego obowiązku.
- Nie chcemy, by doprowadziło to do monopolizacji rynku przez TP - mówi Leszek Bogdanowicz.
TVP i operatorzy telewizji kablowej obawiają się, że TP z potencjałem ponad 10 mln klientów i ogromnymi możliwościami finansowymi znacznie uszczupli ich portfele.
Magdalena Wierzchowska