Zakaz handlu w niedziele - czy będziemy mieć w Warszawie Budapeszt?
Niespełna rok po wprowadzaniu zakazu handlu, szef kancelarii premiera Viktora Orbana, Antal Rogan oraz Mihaly Varga - minister gospodarki narodowej, wystąpili z wnioskiem o jego zniesienie. Czego przestraszyli się pomysłodawcy zakazu?
Powodem, dla którego w debacie publicznej zaczęła się pojawiać idea ograniczenia handlu w niedziele na Węgrzech, było zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom i zrównoważenia ich zdrowia psychicznego oraz fizycznego. W argumentacji pomysłodawców pojawiał się też wątek ochrony rodziny, jako najważniejszego filaru społeczeństwa. Ustawa weszła w życie 15 marca 2015 r.
Głównym wyzwaniem okazało się nastawienie społeczne do wprowadzonej zmiany. Badanie przeprowadzonego przez IPSOS na reprezentatywnej grupie w marcu 2015 r. wykazało, że ponad 68 proc. osób było niezadowolonych i nie zgadzało się ze zmianami regulacyjnymi. Jedna czwarta respondentów przyznała, że ograniczenia bardzo utrudniają im zrobienie najprostszych i najbardziej podstawowych zakupów żywnościowych oraz zakup trwałego sprzętu AGD. Badanie wykazało również, że 22 proc. respondentów robi regularnie zakupy żywnościowe w niedziele, a 12 proc. dokonuje zakupów ubrań, sprzętu AGD oraz mebli. Większość badanych przyznała, że nie jest w stanie zmienić swoich dotychczasowych przyzwyczajeń zakupowych. Oprócz badania przeprowadzonego przez IPSOS, do bardzo podobnych wniosków doszły dwie inne wiodące instytucje badawcze - Median oraz TARKI - gdzie odpowiednio 62 proc. oraz 59,2 proc. badanych było przeciwnych regulacjom.
Na wskutek wzrostu obrotów w czwartek i piątek - odpowiednio o 24 proc. i 21 proc. - wiele sieci handlowych wydłużyło godziny pracy od poniedziałku do soboty. Duże sklepy wprowadzały również liczne obniżki cen, właśnie w celu przyciągnięcia klientów w inne dni tygodnia. W efekcie Węgrzy kupowali jedzenie na zapas, a małe sklepy, które mogły być otwarte w niedziele, zaczęły plajtować na niespotykaną skalę. Ich właściciele zasilili natomiast grono osób bezrobotnych, które straciły pracę w konsekwencji wprowadzenia zakazu. Zakaz wpłynął też na wynagrodzenia pracowników, którzy nie mogli już liczyć na 50 proc. dodatki za pracę w niedziele, a za nadgodziny dodatek wynosił jedynie 30 proc.
Koncepcja zakazu handlu w niedziele na Węgrzech została po raz pierwszy wprowadzona w 2011 roku przez KDNP (Chrześcijańsko-Demokratyczną Partię Ludową) - koalicjanta rządzącej partii FIDESZ. Dotyczyła ona głównie ochrony rodziny jako najważniejszego podmiotu społeczeństwa węgierskiego. Idea ta miała jednak swoich przeciwników. Głównymi opozycjonistami byli: Ministerstwo Gospodarki, Węgierska Partia Socjalistyczna, Ruch na rzecz Lepszych Węgier oraz Polityka Może Być Inna!
Według badania TNS przeprowadzonego na zlecenie konfederacji Lewiatan miesiąc po złożeniu obywatelskiego projektu ustawy o zakazie handlu w niedziele, w październiku 2016 r. zakaz popierało 39 proc. Polaków (przeciwko było 46 proc., niezdecydowanych - 15 proc.) - to prawie dokładnie tyle samo, co na Węgrzech tuż przed jego wprowadzeniem. W Polsce zakaz cieszył się największym poparciem wśród pracowników handlu (49 proc.), jednak nawet w tej grupie głosy rozłożyły się równomiernie. Inne wyniki tego samego badania pokazały także, że 48 proc. pracowników handlu przeciwnych zakazowi byłoby skłonnych zmienić zdanie w przypadku wprowadzenia dobrowolności pracy, 45 proc. w przypadku zwiększonego wynagrodzenia, a 38 proc. w przypadku skrócenia czasu pracy. Co ciekawe, największe poparcie dla zakazu deklarowały osoby niepracujące (50 proc.). Zdecydowanie najmniejszym poparciem zakaz handlu w niedziele cieszył się wśród osób prowadzących własną działalność gospodarczą i studentów - odpowiednio 34 proc. i 35 proc.
Po roku dyskusji nt. wprowadzenia zakazu, najnowsze badania opinii (SW Research) ukazują sprzeciw Polaków już na poziomie 60 proc. - czyli bardzo zbliżony do poziomu, przy którym węgierski rząd zdecydował się na zniesienie zakazu.
Opr. KM