Zakaz na dorsza podtrzymany
Komisja Europejska podtrzymuje zakaz połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim - poinformowała dziennikarzy w Brukseli rzeczniczka unijnego komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga, Mireille Thom. Minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk poinformował, że Polska przekaże KE dodatkowe informacje na temat połowów.
- Po dokładnym przeanalizowaniu danych przekazanych w ubiegłym tygodniu (przez polskie ministerstwo rybołówstwa), KE uznała, że nie ma powodów, aby kwestionować dane naukowe o stanie dorsza w Morzu Bałtyckim i odstąpić od zakazu połowów dorsza dla polskich rybaków" - poinformowała dziennikarzy Thom.
Informację taką rzeczniczka przekazała w środę po południu, po rozmowie telefonicznej komisarza Borga z ministrem gospodarki morskiej Markiem Gróbarczykiem.
Chodzi o wydany przez Komisję Europejską zakaz połowu dorsza, obowiązujący od 16 września do końca roku, dla statków pływających pod polską banderą na Bałtyku Wschodnim. Powodem jest - argumentuje KE - trzykrotne przekroczenie przez polskich rybaków tegorocznego limitu połowów dorsza już w pierwszym kwartale tego roku. Z zakazem nie chcą pogodzić się jednak polscy rybacy; część z nich, nie bacząc na ewentualne kary, wypłynęła w tym tygodniu na połowy.
Około 11 października odbędzie się kolejna rozmowa Gróbarczyka z Borgiem - zapowiedział minister. Dodał, że polscy naukowcy jednoznacznie pokazują, że zakaz nie ma wpływu na ochronę dorsza na Bałtyku. - Wykażemy bilansy ujemne poszczególnych krajów, jeśli chodzi o połowy i produkcję - powiedział minister.
- Powiedziałem komisarzowi, że poniesiemy wszelkie konsekwencje, jeśli okaże się, że nie mówimy nieprawdę. Wnioskujemy o niezależną komisję, która zbada sprawę.
Gróbarczyk dodał, że podczas rozmowy z Borgiem nie poruszano sprawy kar finansowych dla rybaków, którzy złamali zakaz połowów. - Procedura zmierzająca do ukarania rybaków nie będzie uruchomiona. Spór dalej trwa. Komisarz Borg chce od nas coraz więcej informacji, jednocześnie nie chcąc zrobić nic, aby zacząć rozwiązywać problem - dodał.
Komisarz Borg oczekuje, że Polska zapewni, że zakaz połowów będzie respektowany - powiedziała Thom. - Będziemy się temu bacznie przyglądać i gotowi jesteśmy użyć wszelkich środków jakimi dysponuje KE, by zapewnić respektowanie unijnego prawa - podkreśliła rzeczniczka.
Wśród tych środków - w przypadku jeśli rząd stanie po stronie rybaków łamiących zakaz - jest w ostateczności skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Ten, jak w przypadku Rospudy, będzie mógł natychmiast wydać tymczasowy zakaz połowów, zanim orzekłby, kto w sporze Polska-KE ma rację.
Polska jak dotąd podważa bowiem dane o katastrofalnie niskim poziomie zasobów dorsza na Bałtyku i uważa, że dopuszczalne kwoty połowowe powinny być wyższe. To właśnie dokumenty mające o tym świadczyć przekazał w ubiegłym tygodniu w Brukseli Gróbarczyk.
KE nie chce na razie brać po uwagę ewentualności skierowania sprawy do Trybunału, licząc na współpracę w Warszawą. "Nie przypominam sobie takiego przypadku, by jakiś kraj zakwestionował zakaz" i by sprawa trafiła do Tybunału - dodała Thom.
- Jesteśmy gotowi pomóc Polsce - podkreśliła, wskazując na pomoc w prowadzeniu kontroli oraz na ewentualność finansowego wsparcia dla rybaków w przypadku przymusowego przestoju. - Najważniejsze to zapobiec wyginięciu dorsza, a tym grozi kontynuowanie połowów - podkreśliła.
Inne, nie wymawiane głośno przez KE konsekwencje kontynuowania połowów, to przedłużenie zakazu na lata następne. Zgodnie z zasadami panującymi w UE, nadwyżki połowów kraje członkowie są zobowiązane zrekompensować w kolejnych latach, obniżając odpowiednio limity. Jeśli podejrzenia o wyłowieniu 200-300 proc. dorsza ponad limit się potwierdzą, polskim rybakom grozi całkowite zamknięcie połowów dorsza przez najbliższe dwa-trzy lata.