Zakaz pracy w upały

Już 30 osób zmarło w następstwie upałów, które od ponad tygodnia panują w Rumunii - poinformował w Bukareszcie minister zdrowia Eugen Nicolaescu.

Tylko w poniedziałek z gorąca zmarło 12 ludzi. Jak podał rumuński resort zdrowia, ponad 860 osób zemdlało tego dnia na ulicach, a w całym kraju było 10 tys. wezwań karetek pogotowia. Większość zmarłych to osoby starsze, ponad 70-letnie.

W Bukareszcie i w pięciu południowych regionach, gdzie temperatura przekracza 41 stopni Celsjusza, został wprowadzony stan najwyższego zagrożenia upałem, określany kolorem czerwonym. Alert ten ma zostać zniesiony we wtorek o godzinie 21.00 czasu lokalnego (20.00 czasu polskiego).

W pozostałych częściach Rumunii obowiązuje alarm pomarańczowy i żółty.

Reklama

W wielu regionach kraju wprowadzono zakaz pracy na powietrzu w najgorętszej porze dnia; od godziny 11.00 do 18.00 czasu lokalnego nieczynne są instytucje publiczne. Dla regionów, gdzie obowiązuje alarm czerwony, przeznaczono też większą liczbę karetek pogotowia.

Na koniec dnia przełożono nawet egzaminy na uczelniach, które miały odbywać się w godzinach porannych. W całym kraju władze uruchomiły już ponad tysiąc punktów pierwszej pomocy i setki punktów dystrybucji wody. Minister gospodarki i finansów Varujan Vosganian poinformował, że w samym Bukareszcie zużycie prądu wzrosło o 50 proc. w porównaniu ze średnią z powodu większego wykorzystywania klimatyzatorów.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | upały | minister | zakazane | zakazy | upaly | zakażanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »