Zarabiasz 1,5 tys. zł - zyskasz 50 zł

Zmniejszenie od lipca składki rentowej płaconej przez pracowników nie spowoduje natychmiastowego zwiększenia liczby miejsc pracy. Pracodawcy oczekują radykalnej obniżki pozapłacowych kosztów pracy.

Ministerstwo Finansów przygotowało projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw. Zakłada on dwuetapowe obniżenie wysokości składek płaconych przez pracodawców i pracowników.

Pierwsza redukcja nastąpi w lipcu tego roku - pracownicy zapłacą o 3 pkt proc. mniej niż obecnie. Natomiast od nowego roku część składki opłacanej przez pracodawcę zostanie zmniejszona o 2 pkt proc. (z 6,5 proc. do 4,5 proc.), a składka pracownicza zostanie zredukowana o kolejne 2 pkt proc., tj. z 3,5 proc. do 1,5 proc. podstawy wymiaru. W efekcie łączne składki na ubezpieczenie społeczne zostaną obniżone z 13 proc. płaconych obecnie do 6 proc. podstawy wymiaru.

Reklama

Brakuje czasu

Resort finansów proponuje, aby zmiany w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych weszły w życie od 1 lipca. Oznacza to, że składki rentowe płacone za pracowników, osoby wykonujące pracę nakładczą, członków spółdzielni oraz zleceniobiorców już od lipca będą niższe. Czasu jest więc mało. Projekt ustawy został upubliczniony 21 marca. Dzień później trafił do konsultacji do partnerów społecznych, którzy mają zaledwie kilka dni na przygotowanie swojego stanowiska. Wkrótce zostanie skierowany do Sejmu, gdzie ma szansę na szybkie uchwalenie. Popierają go bowiem największe kluby parlamentarne.

Zdaniem Tadeusza Cymańskiego, posła PiS, to dobry pomysł. Dyskusja nad projektem sprowadza się jedynie do skali obniżki kosztów pracy. Według Cymańskiego, trudno jednak będzie wprowadzić rozwiązania prowadzące do takiej podwyżki płac, która zatrzymałaby emigrację zarobkową.

- Będziemy popierać propozycję obniżenia składki rentowej, bo wpływa to na obniżenie kosztów pracy. Obawiamy się tylko, że zaproponowana skala obniżek jest zbyt mała w stosunku do oczekiwań pracodawców - dodaje Zbigniew Chlebowski, poseł Platformy Obywatelskiej.

KLIN PŁACOWY - relacja obowiązkowych obciążeń dochodów z pracy do całkowitych kosztów ponoszonych przez pracodawcę

ZUS musi zdążyć

- Nie podoba mi się forma przekazania projektu do zaopiniowania, gdyż tempo prac jest ekspresowe. Jednak sprawa jest zbyt ważna, aby ją odkładać na później - mówi Jeremi Mordasewicz z Rady Nadzorczej ZUS.

Według niego, należy wykorzystać fakt, że politycy są przekonani o konieczności obniżenia pozapłacowych kosztów pracy. Co więcej, trzeba się śpieszyć, aby przeprowadzić taką operację przed falą protestów związków zawodowych domagających się podwyżek płac dla pracowników. Ponieważ właśnie pracownicy zyskają na zmianach, jest szansa na ograniczenie roszczeń płacowych.

- Ponieważ czasu na przygotowanie ZUS do wdrożenia nowych rozwiązań jest mało, mogą się pojawić przejściowe problemy. Zakładam, że nowe rozwiązania będą wprowadzone nawet wtedy, kiedy system informatyczny nie będzie przygotowany, a program Płatnik nie zostanie wyposażony w specjalną nakładkę. W takim przypadku zmiany w wysokości składek będą musiały być korygowane ręcznie przez samych pracodawców lub pracowników ZUS - dodaje Mordasewicz.

Obecnie system ubezpieczeń społecznych jest obsługiwany przez Kompleksowy System Informatyczny KSI ZUS. Obsługuje on 20 mln ubezpieczonych, rozliczając rocznie ponad 30 mld euro. Obecnie 58 proc. pracodawców przesyła dokumenty drogą elektroniczną. Oznacza to, że 77 proc. dokumentów składanych za 98 proc. ubezpieczonych jest przekazywanych przy wykorzystaniu KSI. Ponieważ składki rentowe opłacane są za 13,4 mln ubezpieczonych, organ rentowy czeka dużo pracy.

Pracodawcy czekają

Pracodawcy nie są zadowoleni ze skali obniżek oraz faktu, że zmianami zostaną objęci dopiero od stycznia przyszłego roku.

- Obecnie koszty pracy są zbyt wysokie i blokują rozwój firm i ich skłonność do zatrudniania pracowników - wyjaśnia Krystyn Krawczyk, właściciel firmy Ando Częstochowa.

Zdaniem pracodawców, jest zbyt wcześnie, by ocenić, jakie skutki wywoła obniżka składki rentowej. Pracodawcy podkreślają, że ta składka nie jest najpoważniejszym kosztem, jaki ponosi pracodawca.

- Nie przeceniałbym roli tego pomysłu dla zwiększania zatrudnienia. Bardziej zwracamy uwagę na to, co się dzieje na rynku. Jeżeli są zamówienia, robimy wszystko, aby je zrealizować. Wtedy zatrudniamy pracowników i kupujemy bardziej wydajne maszyny - podkreśla Maciej Zieliński, właściciel firmy Decolte z Krakowa.

- Dobrze, że przy okazji obniżki składki rentowej wzrosną wynagrodzenia netto pracowników, bo zatrudnieni upominają się o podwyżki - mówi Przemysław Roszczyk, właściciel firmy Jantar z Białegostoku.

Niewielka podwyżka

Proponowane zmiany tylko nieznacznie wpłyną na wysokość zarobków. W pierwszym okresie nastąpi wzrost pensji netto pracowników. Od 2008 roku także firmom zmniejszą się koszty z tytułu zatrudnienia. Ponadto od stycznia przyszłego roku wzrosną po raz kolejny pensje netto. Według naszych szacunków, najwięcej zyskają osoby, których pensje są najwyższe. Zarabiający ponad 7 tys. zł miesięcznie zyskają od stycznia przyszłego roku 327 zł, a otrzymujący pensję w wysokości 1,5 tys. zł - około 50 zł.

Redukcja składki może spowodować poprawę sytuacji na rynku pracy. Według resortu finansów niższe składki przyczynią się do wzrostu liczby miejsc pracy i wyjścia pracowników z szarej strefy. Dzięki pozostawieniu w rękach pracowników dodatkowych pieniędzy zwiększy się konsumpcja. Na tym skorzystają firmy, bo będzie większe zapotrzebowanie na ich towary i usługi.

Jednak zdaniem ekonomistów, korzystniejsze dla rozwoju gospodarczego jest obniżanie podatków bezpośrednich niż pośrednich, takich jak VAT i akcyza. Może się więc okazać, że obniżenie składki nie zmniejszy klina podatkowego, który jest jedną z głównych przyczyn wysokiego bezrobocia w Polsce.

O sukcesie będzie można mówić, gdy nastąpi obniżenie klina podatkowego dla osób zarabiających poniżej przeciętnego wynagrodzenia. Natomiast pewne jest, że redukcja wysokości składek wpłynie na ograniczenie dochodów FUS o 3,4 mld zł w 2007 roku oraz 19,5 mld zł w następnym roku.

Bożena Wiktorowska

OPINIE Paweł Wojciechowski
były minister finansów Zaproponowana metoda obniżki klina podatkowego jest niebezpieczna dla gospodarki, gdyż spowoduje radykalne uszczuplenie dochodów budżetowych, a efekty ekonomiczne będą mizerne. Po wprowadzeniu docelowego rozwiązania od 2008 roku do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie wpłynie około 20 miliardów złotych rocznie. Dużą wadą proponowanych rozwiązań jest jednakowa redukcja klina podatkowego niezależnie od wysokości dochodów pracowników. To nie spowoduje, że pracodawcy będą zainteresowani zatrudnianiem pracowników mało zarabiających o najniższych kwalifikacjach, a oni stanowią 2/3 bezrobotnych. Nie zwiększy się też popyt na pracę. Nie łudźmy się, że pracodawcy zaczną zatrudniać dlatego, że klin podatkowy spadnie w tym roku z 43 do 40 proc.! Nie zmniejszy się również szara strefa, nie powstanie więcej miejsc pracy ani tym bardziej nie wzrosną dochody podatkowe. W sumie nie zadziała mechanizm krzywej Laffera, co może nawet być w średnim okresie bardzo ryzykowne dla finansów publicznych. Dodatkowym problemem jest to, że w tym roku obniżka składki rentowej nastąpi wyłącznie z części pracownika, a nie z części pracodawcy. Spowoduje to wzrost popytu konsumpcyjnego, zamiast wzrostu inwestycji. Dlatego, choć jestem wielkim zwolennikiem obniżania kosztów pracy, zastosowana metoda realizacji jest nieefektywna i ryzykowna dla gospodarki. Ewa Tomaszewska
senator PiS Obniżenie składki rentowej przy obecnym deficycie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest przedwczesne. Gdyby wysokość składki rentowej utrzymano na obecnym poziomie, jeszcze przez najbliższe dwa lub trzy lata, to najpóźniej w 2011 roku mielibyśmy już samofinansujący się system emerytalno-rentowy. Dopiero wówczas powstałaby sytuacja pozwalająca na rozważenie obniżenia składki rentowej. Ministerstwo Finansów szacuje, że obniżenie składek rentowych wpłynie na obniżenie dochodów FUS ze składek o 3,4 mld zł w 2007 roku, oraz w 2008 roku - 19,5 mld zł. Jednak na tym wyliczenia się kończą. Resort nie przedstawił, jaki będzie wpływ tej decyzji na stan finansów publicznych w perspektywie kilkunastu lat. To poważne niedopatrzenie, gdyż zmiany w systemie emerytalnym muszą być rozpatrywane w perspektywie przynajmniej 20 lat. Nie podano także rzeczywistego wpływu na rynek pracy. Nie ma żadnego dowodu, że pracodawcy, którzy tak naprawdę niewiele zyskają na obniżce składki, będą tworzyć nowe miejsca pracy. Zamiast konkretów są tylko ogólniki, z których nic nie wynika. Równocześnie nie ma żadnych przekonujących dowodów, że obniżenie składki spowoduje likwidację szarej strefy. W efekcie może się okazać, że za dwa lub trzy lata wysokość składki znów trzeba będzie podnieść. Michał Boni
ekspert rynku pracy Polskiej gospodarce jest potrzebne obniżenie pozapłacowych kosztów pracy. Trzeba pamiętać, że system emerytalno-rentowy musi być zbilansowany. Aby tak się stało, niezbędne są także działania po drugiej stronie, to znaczy w całym systemie socjalnym trzeba dokonać racjonalizacji wydatków po to, aby można było proces obniżania kosztów pracy bezpiecznie przeprowadzić. Uważam, że lepszym rozwiązaniem byłoby jednorazowe obniżenie składki rentowej w skali jednakowej dla pracowników, jak i pracodawców. Wprowadzenie zmian etapami z większym bonusem dla pracownika może spowodować dalszy wzrost presji na podwyżki płac. To oznacza, że pewne elementy w kosztach pracy zostaną przesunięte, ale same koszty pracy niekoniecznie ulegną zmniejszeniu. Rozumiem, że obniżenie składki rentowej płaconej przez pracownika ma przyczynić się do pobudzania popytu, co ma być elementem przyczyniającym się do wzrostu gospodarki, ale nie wiem, czy jest to uzasadnione w tym momencie. Być może Rada Polityki Pieniężnej będzie musiała zastanowić się nad podniesieniem stóp procentowych. Zresztą, aby obniżenie kosztów pracy wpłynęło wyraźnie na rynek pracy, to obniżka powinna być znacznie większa. Ważne jest obniżanie klina podatkowego, szczególnie dla niewykwalifikowanych i małoopłacanych pracowników. W tym momencie być może lepszym rozwiązaniem dla obniżenia klina podatkowego byłoby zwiększenie kwoty wolnej od podatku.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »