Zaskoczenie rynków i pozytywne komentarze po decyzji Fed
Zaskakująca decyzja Rezerwy Federalnej o utrzymaniu bez zmian programu masowego skupu aktywów ucieszyła inwestorów. Komentatorzy podkreślają, że to dobra decyzja w kontekście niepewności ws. wyników batalii w Kongresie o nowy budżet i podniesienie limitu długu.
Fed, amerykański bank centralny, zdecydował w środę o utrzymaniu bez zmian realizowanej dotychczas kryzysowej strategii zasilania gospodarki tanim pieniądzem poprzez skupowanie co miesiąc obligacji skarbowych i hipotecznych o wartości 85 mld USD.
Ta decyzja była wielkim zaskoczeniem dla rynków finansowych, gdyż Fed już w czerwcu sygnalizował, że zacznie ograniczać skupowanie aktywów. Wall Street miał nadzieję na jak najmniejszą - nie większą niż o 10 mld - redukcję, bo dzięki temu programowi stopy oprocentowania pozostawały na bardzo niskim poziomie, przyczyniając się do tegorocznych silnych wzrostów na giełdach.
Tymczasem w środę Fed odłożył decyzję o ograniczeniu skupu aktywów na później, tłumacząc, że trzeba poczekać "na więcej dowodów trwałości wzrostu" gospodarki.
W reakcji giełdy amerykańskie natychmiast wystrzeliły w górę; indeksy S&P 500 i Dow Jones Industrial osiągnęły nowe rekordowe szczyty.
- Zła wiadomość, okazała się dobrą wiadomością - ocenił główny korespondent "New York Timesa" ds. finansowych, Floyd Norris. Rynki z zadowoleniem zareagowały bowiem na decyzję Fed, mimo że powód tej decyzji jest negatywny: słaby wzrost gospodarki.
Ocenił, że decyzja Fed jest uzasadniona. Dane o zatrudnieniu w ciągu dwóch ostatnich miesięcy były bowiem słabsze niż w poprzednich miesiącach.
Także "Washington Post" ocenia, że środowa decyzja Fed świadczy o tym "jak krucha wciąż jest amerykańska gospodarka". FED bał się konsekwencji zbyt wczesnego wyjścia z kryzysowej polityki monetarnej, póki gospodarka nie zostanie w pełni uzdrowiona. Tuż po tym jak Fed zasygnalizował w czerwcu możliwość ograniczenia programu, natychmiast wzrosło oprocentowanie kredytów hipotecznych i zaostrzyły się inne warunki finansowe.
- Opóźnienie to dobra polityka. (...) Doceniamy tę decyzję ze względów ekonomicznych - ocenił Ian Shepherdson z Pantheon Macroeconomics. Podkreślił jednocześnie, że decyzja pokazuje słabości strategii komunikacji Fed, a nawet obnaża "poważne braki w wiarygodności".
W swym środowym komunikacie Fed odnotował, że "polityka fiskalna ogranicza wzrost gospodarczy". Biorąc pod uwagę obecne spory budżetowe w Kongresie USA, nie ma wielkich szans, by zaszły tu jakieś zmiany, a Republikanie i Demokraci porozumieli się w sprawie np. zastąpienia automatycznych cięć z marca (tzw. sekwestr) mniej bolesnymi dla gospodarki oszczędnościami.
Dlatego komentatorzy podkreślają, że decyzja jest też słuszna w kontekście szykującej się batalii parlamentarnej o nową ustawę budżetową (obecna kończy się 30 września), bez której rząd i agendy federalne przestaną funkcjonować oraz zwiększenie limitu długu publicznego (obecnie 16,7 bln USD), który - jak szacuje resort finansów - zostanie osiągnięty w połowie października.
- Zakładając, że Kongres będzie teraz walczył przez najbliższe miesiące, potencjalnie podważając zaufanie biznesu i konsumentów, decyzja Fed o niepodejmowaniu decyzji jest wsparciem dla gospodarki w czwartym kwartale, który może być bardzo trudny - powiedział Shepherdson.
W tym samym dniu, gdy zbierał się Fed, Republikanie powtórzyli, że uzależniają swą zgodę na budżet i podniesienie limitu długu od obcięcia finansowania na znienawidzoną przez nich reformę systemu opieki zdrowotnej, tzw. Obamacare - flagowego projektu prezydenta Baracka Obamy z pierwszej kadencji. Brak porozumienia ws. długu grozi po raz pierwszym w historii USA ogłoszeniem niewypłacalności USA.
- Jeśli politycy naprawdę będą tak nieodpowiedzialni, to równie nieodpowiedzialne byłoby założenie Fed, że ostatnia poprawa gospodarcza będzie kontynuowana - uważa Norris.
"WP" ocenia, że decyzja Fed dostarcza stabilności samej instytucji, gdyż bank stoi przed wieloma zmianami personalnymi w związku z końcem kadencji kilku członków, w tym samego prezesa Bena Bernanke'a - 31 stycznia. Biały Dom zapowiedział, że decyzje w sprawie jego następcy ogłosi niebawem. Faworytką jest obecna wiceprezes Rezerwy Federalnej, Janet Yellen, która blisko współpracuje z Bernankem w działaniach na rzecz walki z bezrobociem.
Komentatorzy podkreślają, że środowa decyzja Fed jest zwycięstwem Bernanke'a i jego sojuszników, którzy wskazują na korzyści z programu masowego skupowania aktywów. Od decyzji Fed zdystansował się tylko jeden członek komitetu Fed - prezes banku centralnego Kansas City Esther George, który wskazał na obawy, że łatwy pieniądz niesie ryzyko pobudzania przyszłej inflacji i niestabilności finansowej.
Działania podjęte przez Fed w miesiącach następujących po kryzysie finansowym - jak ratowanie banków, cięcia stóp procentowych i pompowanie pieniędzy w gospodarkę - były przyjmowane jako niezbędne, by zapobiec podobnej jak w latach 30. wielkiej recesji. Ale wraz z powrotem gospodarki na ścieżkę wzrostu rósł chór krytyków, w tym także wewnątrz samego Fed, że należy powrócić do bardziej tradycyjnej polityki monetarnej.
Osoby temu przeciwne, jak noblista w dziedzinie gospodarki Paul Krugman, wskazywały jednak, że wzrost gospodarczy jest zbyt słaby, a tempo tworzenie nowych miejsc pracy zbyt wolne. Choć bezrobocie maleje i w sierpniu było na poziomie 7,3 proc., to eksperci podkreślają, że wynika to częściowo z faktu, że więcej ludzi przestało aktywnie szukać pracy, a wtedy nie zalicza się już ich do bezrobotnych.
Podczas konferencji prasowej w środę Bernanke podtrzymał też drugi element, jaki składa się na strategię Fed pobudzania tempa wzrostu zatrudnienia, a mianowicie utrzymywanie oprocentowania stóp na bardzo niskim, bliskim zero poziomie. Szef Fed powiedział, że nie będzie podwyżki benchmarkowej stopy tak długo, jak stopa bezrobocia nie spadnie "znacząco poniżej" 6,5 proc.