Zbiorowy szpagat
Czerwonych borówek - Jeden "prawdziwy mężczyzna" niedawno nam się całkiem zużył, a już przychodzi nam obserwować - z prawdziwym niepokojem - jak cała grupa jego kolegów (może byłych) i koleżanek trwa w przedłużającym się szpagacie.
Ani to wygodne, ani przystojne, a może być szkodliwe i śmieszne. Socjaldemokracja Polska, ta od poprzestawianych literek, czyli SDPL (w odróżnieniu od SLD) nieustannie poszukuje swojej tożsamości, ale przychodzi jej to z coraz większym trudem (dla uniknięcia nieporozumień niektórzy nazywają ich "czerwonymi borówkami"). Niby zdecydowanie jest za skróceniem kadencji Sejmu, ale jeszcze musi zapytać prezydenckiego kandydata na premiera, prof. Marka Belkę, co on o tym sądzi, i to zdecyduje, czy będzie głosowało za wotum zaufania dla nowego rządu, czy przeciw.
Bo Marek Belka, według byłego marszałka, Marka Borowskiego, może sobie pobyć premierem - byleby krótko: najwyżej do października. Jakby chciał dłużej sobie porządzić, to "borówki" go nie poprą. Aż dziw, że marszałek Borowski (jak sądzimy autor tego myślowego łamańca) jeszcze nie jest profesorem, no chociaż doktorem, no chociaż... honoris causa. W związku ze zbiorowym szpagatem dalej niewiele wiemy. To znaczy, rząd Marka Belki raczej powstanie i zostanie zaprzysiężony przez prezydenta (premierostwo dobrze wygląda w CV), ale szanse na uzyskanie sejmowego votum zaufania wydają się być coraz bardziej iluzoryczne. Tym bardziej, że ludowcy dają profesorowi Belce coraz większe szanse, a to oznacza, że intensywnie pracują nad z góry skazanym na niepowodzenie - na szczęście - wariantem z ich liderem Wojciechowskim jako premierem.
Czyli: rząd prezydencki, z prof. Belką na czele - nic z tego. Rząd sejmowy (Józef Oleksy odmówił udziału w takim scenariuszu), z premierem Januszem Wojciechowskim - nie zdobędzie większości. Coraz większymi krokami zbliża się więc swoiste katharsis. Oby tylko polityczne i nie miało zbyt głębokich konsekwencji gospodarczych. Cytata Mężczyzna w szpagacie? Ani to wygodne, ani przystojne, a może być szkodliwe. I śmieszne. Podpis Kryzys tożsamości. Postawa "i chciałabym i boję się" przystoi dziewczęciu, można tolerować ją u młodej osoby (obojga płci), ale u doświadczonych polityków (takoż obojga płci) budzi, mówiąc najbardziej jak tylko można eufemistycznie, poważne zdziwienie.