Zielona energia kontra sieć. Nadmiar OZE wywołuje nieoczekiwane problemy
Polskie Sieci Elektroenergetyczne biją na alarm. Masowy napływ instalacji odnawialnych źródeł energii (OZE) może nie tylko zatrzymać inwestycje, ale też doprowadzić do bankructw firm. Operator musi już czasowo wyłączać część zielonych źródeł. O sprawie pisze środowa "Rzeczpospolita".
Polska stoi przed wyzwaniem związanym z rosnącą liczbą instalacji odnawialnych źródeł energii. Choć rozwój zielonej energii jest kluczowy dla przyszłości kraju, coraz częściej pojawiają się problemy związane z zarządzaniem siecią elektroenergetyczną i równowagą na rynku energii. Ta złożona sytuacja wymaga uważnej analizy i dostosowania systemu do nowych realiów.
W Polsce dynamiczny rozwój odnawialnych źródeł energii spotyka się z rosnącymi wyzwaniami infrastrukturalnymi i ekonomicznymi. Dane Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) pokazują, że łączna moc już przyłączonych instalacji OZE wynosi aż 34 GW.
Jak informuje "Rzeczpospolita", dane PSE wyraźnie wskazują na potencjalne zagrożenia wynikające z nadmiaru mocy instalacji OZE. "Gdy dodać do tego wydane warunki przyłączenia i podpisane umowy, może to być ponad 125 GW już w 2030 roku. To pięciokrotnie więcej niż przeciętne zapotrzebowanie na moc w ciągu dnia" - wylicza w raporcie dziennik. Tak ogromna rozbudowa stawia pod znakiem zapytania stabilność całego rynku energetycznego.
Eksperci podkreślają, że z obecnych zgłoszeń faktycznie zrealizowanych może zostać zaledwie 20-25 proc. projektów. Michał Orłowski, wiceprezes Grupy Tauron, wskazuje, że "należałoby tak zmienić procedury, by nie doszło do przeinwestowania przez operatorów związanego z rozbudową sieci". Nadmiar mocy OZE może bowiem prowadzić do spadku cen energii w ciągu dnia, w tym pojawiania się tzw. cen ujemnych - sytuacji, w której energia jest sprzedawana poniżej zera, co jest niekorzystne dla inwestorów.
Coraz większe wyzwania infrastrukturalne zmuszają Polskie Sieci Elektroenergetyczne do czasowego wyłączania części instalacji OZE. Jak podaje "Rzeczpospolita", w maju tego roku produkcję prądu z odnawialnych źródeł ograniczano przez 24 dni, redukując dostawy aż o 182 GWh. Od początku roku całkowite ograniczenia wyniosły już niemal 590 GWh, co stanowi wzrost o 36 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.
Dla inwestorów oznacza to znaczące straty finansowe. Choć przysługują im odszkodowania za czasowe wyłączenia, są one wyliczane na podstawie niskich cen rynkowych w chwili redukcji, co nie rekompensuje w pełni poniesionych kosztów.
Sytuacja pokazuje, że szybki rozwój OZE w Polsce, choć kluczowy dla transformacji energetycznej, wymaga nowego podejścia do planowania i zarządzania siecią. Bez zmian w procedurach rynek może stanąć w obliczu poważnych turbulencji, a niektóre inwestycje okażą się nieopłacalne. Polskie Sieci Elektroenergetyczne już teraz odczuwają skutki tej "zielonej pułapki".
Agata Jaroszewska