Zmiany w ubezpieczeniach pielęgnacyjnych?

Ministerstwo Polityki Społecznej zamierza, wraz z zespołem ekspertów, opracować projekt ustawy wprowadzającej w naszym kraju ubezpieczenie pielęgnacyjne. Czy u nas, tak jak w Niemczech, powinno być ono dla wszystkich obligatoryjne?

 Ministerstwo Polityki Społecznej zamierza, wraz z zespołem ekspertów, opracować projekt ustawy wprowadzającej w naszym kraju ubezpieczenie pielęgnacyjne. Czy u nas, tak jak w Niemczech, powinno być ono dla wszystkich obligatoryjne?

To ubezpieczenie powinno być ubezpieczeniem powszechnym - główne dlatego, że nasze społeczeństwo demograficznie się starzeje. To pociąga za sobą duże wydatki na zapewnienie odpowiedniej opieki znacznej części starszych osób, których sprawność jest poważnie ograniczona. Podobna sytuacja w innych krajach, takich jak Niemcy, Holandia i Japonia, sprawiła, że z ubezpieczeń zdrowotnych zostały wyodrębnione ubezpieczenia pielęgnacyjne. Świadczenia z tych ostatnich nie służą bowiem ściśle leczeniu osób starszych, a ułatwieniu im egzystencji i zapewnieniu należytej opieki, niekiedy przekraczającej możliwości samego zainteresowanego i jego rodziny.

Ponadto warto pamiętać, że wprawdzie ze świadczeń pielęgnacyjnych korzystają najczęściej osoby starsze, ale wśród pielęgnowanych są także osoby młode - najczęściej ofiary urazów i wypadków. Ich pielęgnacja trwa często całymi latami i wymaga specjalistycznych (a więc z reguły drogich) usług i urządzeń. W Niemczech ubezpieczenie zdrowotne kulało, dopóki z części jego środków finansowane było nie tylko leczenie pacjentów, ale i pielęgnacja osób niepełnosprawnych.

Ponadto składka ubezpieczenia pielęgnacyjnego, jaką wprowadzili - 1,7 proc. wynagrodzenia, którą w połowie płaci pracodawca, a w połowie pracobiorca - okazała się teraz niedoszacowana, zbyt niska w stosunku do większego, niż zakładano, tempa starzenia się społeczeństwa i wydłużania życia. W najbliższym czasie, być może jeszcze w tym roku, składka ta będzie musiała zostać podniesiona. Nie można również wykluczyć, że pracownicy, inaczej niż obecnie, będą płacić więcej niż jej połowę.

Przypomnę, że dyskusje w Niemczech nad wprowadzeniem ubezpieczenia pielęgnacyjnego trwały prawie 20 lat, a niemal 2 lata dyskutowano tylko nad tym, jak ma być ono finansowane przez pracodawców. By zmniejszyć ponoszone przez nich koszty, w niemal wszystkich landach zrezygnowano z jednego dnia wolnego od pracy. Teraz już raczej nie da się "urwać" następnego dnia, więc być może spowoduje to wzrost części składki opłacanej przez pracobiorców. Jak na razie, jest ona oparta na metodzie repartycyjnej (dzisiejsi ubezpieczeni płacą za świadczenia dla swoich rodziców i dziadków). Na dłuższą metę jednak metoda ta nie jest odpowiednia. Składka bowiem musiałaby nadal szybko wzrastać. W Niemczech coraz powszechniejsze są już więc dyskusje dotyczące wprowadzenia metody kapitałowej przy tym ubezpieczeniu. Podobnie w Polsce, wprowadzając podobne ubezpieczenie, trzeba będzie także rozważyć wprowadzenie tej metody.

? Czy u nas wysokość składki również powinna wynosić 1,7 proc. podstawy wynagrodzenia?

- W Polsce mamy inną sytuację demograficzną, inną strukturę gospodarstw domowych, więc wysokość składki również mogłaby być inna, początkowo przynajmniej raczej niższa. Ciągle u nas nie docenia się ogromnej roli, jaką odgrywają rodzinni opiekunowie, czyli członkowie rodzin, którzy opiekują się osobami niepełnosprawnymi. W Niemczech ich rola jest o wiele mniejsza. Tam rodzina ma inną strukturę: najczęściej młodzi ludzie mieszkają z dala - nie tylko w innym gospodarstwie, ale także w innej części kraju. Pamiętajmy też o tym, że nasze społeczeństwo jest uboższe od niemieckiego, a to powoduje niemożność podnoszenia składki ponad akceptowalną granicę.

? Gdzie, w pana opinii, miałyby trafiać pieniądze z tych składek - do którejś z obecnych instytucji czy jakiegoś specjalnego nowo powołanego funduszu?

- Najlepiej, żeby środki trafiały do jakiejś odrębnej kasy ubezpieczenia pielęgnacyjnego, która jednak - podobnie jak w Niemczech - powinna funkcjonować obok kasy ubezpieczenia zdrowotnego. Dzięki temu dokumentacja ubezpieczonego byłaby przekazywana w obrębie niemal tego samego budynku, a to ułatwiałoby i przyspieszało podejmowanie odpowiednich decyzji. Fatalnym rozwiązaniem byłoby takie, które doprowadziłoby do sytuacji, w której zaprzestano by już udzielania pacjentowi świadczeń w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, bo miałby korzystać z ubezpieczenia pielęgnacyjnego, z tego ostatniego jednak nie mógłby jeszcze korzystać z powodu opóźnień decyzyjnych. Na to nie można sobie pozwolić.

Konieczne jest też, by środkami z ubezpieczenia zarządzała instytucja (jej nomenklatura jest bez znaczenia), która byłaby pod nadzorem społecznym.

Reklama

Izabela Rakowska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: ubezpieczenie | ubezpieczony | ubezpieczenia | ustawy | składki | składka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »