Zyski koncernów naftowych zagrożone podatkiem
Sezon publikacji wyników finansowych za II kwartał przyniósł serię rekordowych osiągnięć firm działających w sektorze paliwowym. Akcjonariusze liczą na wyższe dywidendy, ale mogą się przeliczyć, bo rządy chcą tymi pieniędzmi sfinansować wsparcie dla tych, w których najbardziej uderzają wysokie ceny paliw i energii.
Bardzo wysokie zyski w drugim kwartale zanotowały firmy zajmujące się wydobyciem ropy naftowej na całym świecie. Pięć największych w skali globu koncernów - amerykańskie Exxon i Chevron, brytyjski BP, brytyjsko-holenderski Shell i francuski TotalEnergies - zarobiło w tym okresie łącznie ponad 60 mld dol. Według agencji Bloomberg to najlepszy wynik w historii, o ok. 50 proc. wyższy od poprzednich rekordów z 2008 i 2012 r.
Wysokie zyski są w tym roku udziałem nie tylko tej grupy firm, które ropę wydobywają i w naturalny sposób korzystały z rosnących notowań surowca w pierwszych miesiącach 2022 r. Ponadstandardowe wyniki zanotowały także spółki zajmujące się przede wszystkim przetwarzaniem ropy, takie jak dominujący na polskim rynku PKN Orlen. Zysk spółki w II kwartale wyniósł 3,6 mld zł, a w całym I półroczu zbliżył się do 6,4 mld zł. W ujęciu kwartalnym Orlen dwukrotnie w przeszłości przekraczał już granicę 4 mld zł, ale w półroczu nigdy nie zarobił więcej.
Akcjonariusze spółek naftowych są zadowoleni, bo dobre wyniki przekładały się z reguły na korzystne zachowanie kursu akcji. Ich nastrój mogą jednak burzyć pojawiające się w przestrzeni publicznej opinie, że korzystnie na poziom zysków wpłynęła rosyjska agresja na Ukrainę. Tym samym wyniki finansowe są niezasłużoną nagrodą dla firm oraz ich właścicieli i powinny zostać obłożone ekstrapodatkiem.
- Nie ulega wątpliwości, że wojna w Ukrainie pozwoliła osiągnąć koncernom naftowym ponadstandardowe zyski. Biorąc pod uwagę trendy w regulacjach obowiązujących na rynkach wysokorozwiniętych, jest bardzo prawdopodobne, że coraz więcej państw będzie decydowało się na opodatkowanie nadzwyczajnych zysków - ocenia Adam Ruciński, doradca inwestycyjny, biegły rewident i prezes firmy doradczej BTFG.
Takie rozwiązania już obowiązują m.in. w Wielkiej Brytanii czy Włoszech. Pracuje nad nimi także Hiszpania, gdzie dodatkowy podatek objąć ma także sektor bankowy.
Gwałtowny wzrost notowań ropy naftowej na przełomie lutego i marca to jedna z najbardziej dotkliwych konsekwencji rosyjskiej agresji na Ukrainę. Cena surowca, który wyraźnie drożał już w 2021 r., pod wpływem odradzającego się po pandemii popytu, skoczyła w ciągu dwóch tygodni z 95 dol. do ponad 130 dol. za baryłkę w przypadku gatunku Brent. Tylko raz w historii - na szczycie trendu wzrostowego w 2008 r. - ropa naftowa była droższa. Za wzrostem notowań stały obawy, że na rynek nie trafi przynajmniej część surowca wydobywanego w Rosji, która wraz ze Stanami Zjednoczonymi i Arabią Saudyjską należy do trójki największych producentów ropy na świecie. W każdym z tych państw produkcja przekracza 10 mln baryłek dziennie.
Choć skala wzrostu cen okazała się przesadzona i pod koniec lipca notowania wróciły do poziomów sprzed wojny, to jednak przez cały drugi kwartał cena baryłki krążyła wokół 110 dol. W pierwszej kolejności skorzystały na tym firmy wydobywające surowiec. Amerykański Chevron, dostarczający na rynek ropę i gaz o równowartości 2,9 mln baryłek ropy dziennie, zarobił w II kwartale 8,6 mld na wydobyciu i 3,5 mld dol. na przerobie. Zyski z wydobycia ropy wzrosły w ciągu roku ponad dwukrotnie mimo, że spółka nie zwiększyła produkcji. Poprawiające się rezultaty finansowe pozwoliły Chevronowi jeszcze na początku roku podnieść kwartalną dywidendę o 6 proc. do 1,42 dol. na akcję.
W przyszłości firmie może być trudniej zwiększać wypłaty dla akcjonariuszy, bo Stany Zjednoczone są jednym z państw, które pracują nad dodatkowym opodatkowaniem naftowych koncernów.
"Musimy w końcu zmusić duże koncerny do płacenia, a pozyskanymi pieniędzmi zapewnić ulgę cierpiącym Amerykanom" - powiedział kongresmen Jamaal Bowman, reprezentujący partię demokratyczną, cytowany przed agencję Bloomberg.
Dochód z dodatkowego podatku Bowman chciałby wypłacać konsumentom o niskich i średnich dochodach, którzy coraz więcej muszą wydawać na energię i paliwa. W czerwcu za galon benzyny na stacjach Amerykanie płacili przejściowo powyżej 5 dol., najwięcej w historii. Dwa lata wcześniej, kiedy po wybuchu pandemii koronawirusa ceny ropy gwałtownie spadły, galon kosztował poniżej 2 dol.
- Biorąc pod uwagę tendencję do łagodzenia nierówności dochodowych, która jest silnie widocznym trendem w gospodarkach wysokorozwiniętych, można oczekiwać upowszechnienia podatku od nadzwyczajnych zysków. Także obowiązujące na rynkach kapitałowych regulacje, kładące nacisk na respektowanie zasad ESG przez firmy czy nakazujące raportowanie śladu węglowego wskazują, że dodatkowy podatek wejdzie w życie - uważa Adam Ruciński.
"Bezpośrednim efektem wojny w Ukrainie i niestabilnego makro był spadek podaży paliw w Europie i na świecie, który silnie wpływał na ich rynkowe notowania, a przez to na modelowe marże rafineryjne wszystkich koncernów paliwowych" - napisał w komentarzu do wyników za II kwartał PKN Orlen.
Modelowa marża rafineryjna dla Orlenu, która w uproszeniu jest różnicą między ceną produktu w postaci paliwa i ceną użytego do jego produkcji towaru, czyli ropy, wynosiła w II kwartale 26,5 dol. na baryłce. Przed rokiem było to 1,5 dol. Choć marża nie jest równoznaczna z zyskiem koncernu, to jednak obrazuje warunki rynkowe, w jakich przyszło funkcjonować firmie.
Niektóre państwa już zdecydowały, że tak korzystne warunki rynkowe, dzięki którym firmy osiągają nadzwyczajne zyski, powinny znaleźć odbicie w dodatkowych podatkach. W szczególności, jeśli rekordowe zyski branży paliwowej zestawimy z rekordowo wysokimi rachunkami za energię i paliwa płaconymi przez konsumentów.
Na opodatkowanie szerokiej grupy firm zdecydowali się Włosi. Ekstra podatek zapłacą zarówno firmy wydobywające ropę i gaz, przetwarzające te surowce, jak i przedsiębiorstwa handlujące energią. Podatkiem obłożone zostały spółki, których zysk od 1 października 2021 r. do 31 marca 2022 r., wzrósł przynajmniej o 5 mln euro w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej, a jednocześnie marża zysku (profit margin) zwiększyła się w tym czasie o 10 proc. Opłata będzie obowiązywać tylko w tym roku i trzeba ją uiścić w dwóch ratach do listopada. W ten sposób rząd premiera Mario Draghiego zamierza pozyskać 10-11 mld euro i przeznaczyć te pieniądza na częściowe sfinansowanie pakietu pomocowego dla gospodarstw domowych, zmagających się z rosnącymi rachunkami za energię, o wartości 30 mld euro.
Kontrolowany przez włoski rząd koncern ENI poinformował, że w 2022 r. zapłaci 2,6 mld euro z powodu wprowadzenia dodatkowych podatków we Włoszech, w Hiszpanii i Rumunii.
W Wielkiej Brytanii, gdzie z fiskusem rozliczają się m.in. BP i Shell, grono zobowiązanych do zapłaty dodatkowego podatku jest węższe niż we Włoszech. Są to tylko firmy wydobywające ropę i gaz. Od 26 maja mają odprowadzać dodatkową daninę w wysokości 25 proc. zysku. Dotychczas spółki z tej branży obowiązywał 40-proc. podatek, wobec 19 proc. płaconych przez firmy z innych sektorów. Jak jednak zwrócił uwagę serwis BBC - w latach 2015-2020 BP i Shell, wykorzystując różnego rodzaju ulgi, niemal zawsze więcej pieniędzy otrzymywały od brytyjskiego rządu, niż wpłacały do budżetu.
Nowa opłata została tak skonstruowana, żeby ograniczyć możliwość odpisów. W kolejnych latach, jeśli ceny ropy i gazu wrócą do normalnych poziomów, podatek nie będzie pobierany. Zgodnie z regulacjami ma wygasnąć najpóźniej w grudniu 2025 r.
W Hiszpanii, w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii i Włoch, ekstradanina ma być oparta na obrotach, a nie zysku firm. Przedsiębiorstwa sprzedające energię elektryczną będą zobowiązanie do zapłaty 1,2 proc. wartości przychodów. Pozyskane w ten sposób pieniądze mają trafić do gospodarstw domowych, zmagających się z wysokimi kosztami energii.
Oryginalność hiszpańskiego rozwiązania polega także na obciążeniu dodatkowym podatkiem banków. Wychodząc z założenia, że sektor ten powinien w jakiś sposób zapłacić za pomoc od państwa w kryzysie w latach 2008-2009, rządząca krajem lewicowa koalicja, zdecydowała się nałożyć opłatę w wysokości 4,8 proc. na zysk z przychodów odsetkowych oraz na zysk z opłat i prowizji. Dodatkowe podatki będą obowiązywać w 2023 i 2024 roku i mają przynieść budżetowi 7 mld euro rocznie.
Tomasz Jóźwik, dziennikarz ekonomiczny
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zobacz również: