Żywność szybko drożeje. Trwa "przerzucanie rosnących kosztów na konsumentów"
Ceny żywności w Europie pozostaną wysokie i zaczną spadać dopiero w III kwartale tego roku. Na deflację (spadek cen) trzeba będzie poczekać do 2024 r. - oceniają ekonomiści. Koszty inflacji nadal będą ponosić konsumenci, którzy już stracili od 1,1 do 9,2 proc. siły nabywczej pieniędzy.
W Polsce, w marcu, żywność, alkohol i tytoń podrożały o 15,7 proc. (dane za Eurostatem), na Słowacji 18,6 proc, w Niemczech 12,6 proc. a w Hiszpanii - 11,6 proc.
W kwietniu - wynika ze wstępnych danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny - żywność w Polsce drożała w tempie 19,7 proc. w ujęciu rocznym i o 0,5 proc. w porównaniu do marca tego roku.
Zerowa stawka VAT na podstawowe produkty żywnościowe obowiązuje do połowy roku, ale ze strony przedstawicieli rządu pojawiły się już głosy, że zostanie ona wydłużona do końca roku. Taki też scenariusz zakładali też ekonomiści.
- W 2024 r. oczekujemy podniesienia stawek VAT do wyjściowego poziomu, co podbije dynamikę cen żywności i napojów bezalkoholowych o ok. 4 pkt. proc. - wskazał w rozmowie z Interią Jakub Olipra, starszy ekonomista w Departamencie Analiz Makroekonomicznych Credit Agricole.
Ceny żywności, alkoholu i wyrobów tytoniowych mają się utrzymać na wysokim poziomie przez co najmniej kolejny kwartał, po którym - wynika z raportu Allianz Trade - nastąpi normalizacja. Analitycy oczekują, że ogólna inflacja w strefie euro wyniesie średnio 5,6 proc. w 2023 r., a w 2024 r. spadnie do 2,6 proc. Na zerową inflację trzeba będzie poczekać do pierwszego kwartału przyszłego roku. A potem - zapowiadają analitycy - rozpocznie się deflacja, która osiągnie nie więcej niż 5 proc.
Na rosnące ceny najbardziej wpływała energia jednak coraz bardziej wzrasta w niej udział produktów spożywczych. Z analizy wynika, że dwa lata temu wkład produktów żywnościowych w ogólny wzrost cen nie przekraczał 15 proc. W zeszłym roku wynosił 21 proc., a w pierwszym kwartale tego roku stanowił prawie jedną trzecią składową inflacji - 27 proc.
Teoretycznie żywność powinna tanieć. Światowe ceny towarów spadły. Na przykład pszenica i soja są obecnie notowane na poziomie z 2021 r., a kukurydza jest około 30 proc. droższa niż dwa lata temu. Analitycy wskazują, że za wzrostem cen stoją koszty operacyjne producentów i sprzedawców detalicznych żywności. Przypominają, że hurtowa cena energii elektrycznej wzrosła w Europie o 145 proc., o prawie połowę ropa (w 2022 r. w stosunku do 2021), a o jedną czwartą opakowania. Droższa jest też praca. “Wydaje się, że to firmy produkujące żywność pakowaną, a nie sprzedawcy detaliczni, najbardziej podniosły swoje ceny” - twierdzą autorzy raportu.
Z analizy wynika, że większość swoich kosztów sprzedawcy przerzucili na klientów. W 2022 r. producenci żywności podnieśli ceny o 17 proc. rdr, a detaliści o 12 proc. “Koszty rosły szybciej niż sprzedaż, a marże brutto w 2022 r. skurczyły się i spadły poniżej poziomów sprzed pandemii” - informują autorzy raportu. Od tego czasu - zauważają - wzrost obrotów przewyższał wskaźnik kosztów, co sugeruje, że firmy z sektora żywności podwyższają ceny, aby zrekompensować utracone marże.
- Rzeczywiście obserwujemy takie zjawisko - przyznaje Jakub Olipra. Wskazuje, że przerzucaniu rosnących kosztów na konsumentów sprzyja niska elastyczność cenowa popytu na żywność. - Innymi słowy prędzej nie kupimy nowego telewizora czy nowych ubrań zanim ograniczymy konsumpcję żywności, która jest nam niezbędna do życia. To nie oznacza jednak, że konsumenci nie szukają tańszych zamienników, czy nie modyfikują swojej diety aby oszczędzać - wyjaśnia rozmówca Interii.
Z prognoz Allianz Trade wynika, że konsumenci będą nadal odczuwać skutki finansowe inflacji. “Szacujemy, że w ciągu ostatniego roku gospodarstwa domowe straciły już od 1,1 proc. do 9,2 proc. siły nabywczej, zwłaszcza w krajach najbardziej uzależnionych od importu żywności, przede wszystkim w Europie Wschodniej” - czytamy w raporcie.
Ewa Wysocka