Coraz gorzej z polskim mięsem
Znacząco pogorszyła się kondycja finansowa zakładów mięsnych. Analiza branżowa Bisnode Polska pokazuje, że odsetek zakładów będących w bardzo dobrej i dobrej kondycji finansowej spadł z 80,4 proc. w początku 2014 r. do zaledwie 45,1 proc. w styczniu 2015 r.
Na przestrzeni ostatniego roku najbardziej skurczył się odsetek firm będących w bardzo dobrej kondycji finansowej. Spadł z 47,2 proc. w 2014 r. do 13,7 proc. Jednocześnie o blisko 5 proc. ubyło firm będących w ocenie Bisnode Polska w kondycji dobrej.
Przyczyn pogarszającej się kondycji finansowej należy upatrywać w trudnych warunkach rynkowych i złej prasie. W ostatnich latach nad branżą producentów i przetwórców mięsa i wędlin zawisły czarne chmury. Wszystko to m.in. za sprawą: afery solnej, międzynarodowego skandalu związanego z fałszowaniem mięsa, zakazu uboju rytualnego, wykryciem w Polsce ognisk wirusa afrykańskiego pomoru świń, czy zakazu importu do Rosji wieprzowiny dla polskich zakładów mięsnych.
Zgodnie z przepisami sanitarnymi, aby polskie zakłady mogły ponownie eksportować mięso do Rosji, wirus nie może zostać wykryty w następnych trzech latach na terenie Unii Europejskiej.
Utrzymanie przez Rosjan tak długiego zakazu w bezpośredni sposób wpływa na kondycję polskich eksporterów mięsa. Tym bardziej, że krajowe zakłady mięsne nie mogą też wysyłać mięsa wieprzowego do największych państw azjatyckich, które razem z Rosją, Kazachstanem i Białorusią odpowiadają za połowę zagranicznej sprzedaży wieprzowiny z naszego kraju. Nałożone przez Rosjan embargo to wielki cios dla rynku, którego zbyt dodatkowo został mocno ograniczony przez wprowadzenie w ubiegłym roku zakazu uboju rytualnego.
Należałoby szukać nowych rynków zbytu, a to jest coraz trudniejsze. Wejście na perspektywiczne w rozwoju rynki Afryki, krajów arabskich czy obydwu Ameryk może zająć nawet kilka lat. Także zwiększenie eksportu mięsa przez polskie zakłady do krajów Unii Europejskiej może okazać się zadaniem ponad miarę. Głównie za sprawą małej konkurencyjności polskich produktów w stosunku do tych z Niemiec, Krajów Beneluxu czy tych z południa Europy. Te wytwarzają średnio o jedną trzecią więcej mięsa niż w Polsce. Ponad to w tych krajach, w przeciwieństwie do naszego rodzimego rynku, obowiązuje standaryzacja produkcji. To znacznie przyspiesza i ułatwia cały cykl, począwszy od uboju poprzez przetwórstwo, a kończąc na sprzedaży gotowych wyrobów. Do tego dochodzi znaczne rozdrobnienie na polskim rynku, które też ma znaczenie dla cen wyrobów. Te są o blisko 10 proc. droższe w porównaniu z tymi z krajów Europy Zachodniej.
Katastrofalna sytuacja znajduje swoje odzwierciedlenie w twardych danych liczbowych Agencji Rynku Rolnego, która na podstawie wstępnych danych Ministerstwa Finansów wyliczyła, że w okresie styczeń-październik 2014 r. polski eksport żywca, mięsa, tłuszczów i przetworów wieprzowych spadł o 11 proc. w skali roku do 516 tys. Import natomiast wzrósł do 682 tys. ton wobec 679 tys. ton w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Sytuację całego sektora ratuje produkcja mięsa drobiowego. W ubiegłym roku, po raz pierwszy w historii, produkcja mięsa drobiowego sięgnęła w Polsce niemal 2,1 mln ton - co oznacza że jesteśmy liderem wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Produkcję nakręca nie tylko rosnące spożycie w kraju, lecz także eksport.
Wybiegając w przyszłość, optymizmem napawa jedynie fakt, że Polacy nie przestaną jeść mięsa i jego przetworów. Jednak skala tego zjawiska może być znacznie mniejsza od zakładanego. W bieżącym roku polscy przetwórcy mięsa będą zmuszeni zmierzyć się z licznymi przeciwnościami. Nałożone sankcje, ograniczone rynki eksportu, spadek zapotrzebowania na mięso na krajowym rynku czy zapowiadająca się wojna cenowa, sprawią że rok 2015 będzie szczególnie ciężki. Zwłaszcza dla tych średniej wielkości i małych zakładów mięsnych. Te duże, a zwłaszcza grupy kapitałowe, poprzez stagnację mogą jeszcze bardziej wzmocnić swoją pozycję. Kluczem do sukcesu będzie wykorzystanie nowoczesnych technologii, dobrej organizacji pracy i efektywnego marketingu.
Tomasz Starzyk
Autor jest ekonomistą, specjalistą ds. analizy danych ekonomicznych, ekspert Bisnode D&B Polska