Nie każdego stać na kredyt
Boom na rynku nieruchomości mamy już za sobą. Wiele wskazuje na to, że jedną z przyczyn zahamowania sprzedaży mieszkań jest fakt mocnego zaostrzenia polityki kredytowej banków. Mówiąc wprost - o wiele mniejszą liczbę rodzin, niż jeszcze pięć-sześć lat temu, stać obecnie na zaciągnięcie kredytu. Okazuje się bowiem, że coraz mniej gospodarstw domowych spełnia wymogi udzielania kredytu.
Jeszcze kilka lat temu banki hojnie obdarowywały Polaków gotówką, przede wszystkim na cele mieszkaniowe. Normą był kredyt na 100 proc. wartości kupowanej nieruchomości, ale trwał także wyścig - kto da więcej. Jeżeli ktoś rzeczywiście nie miał gotówki, mógł wziąć kredyt nawet na 110-120 proc. wartości mieszkania, a resztę - która mu pozostała po transakcji - mógł przeznaczyć na remont czy wyposażenie lokalu. Te czasy minęły.
Nadzór bankowy (w Polsce pełni go Komisja Nadzoru Finansowego) doszedł do wniosku, że w niepewnych czasach kryzysu banki powinni uważniej patrzeć na ręce (czytaj: dochody) swoich klientów. Wskutek wydawania zaleceń, wśród których najsłynniejsza już dzisiaj jest tzw. rekomendacja T, rodzina czy indywidualna osoba nie otrzyma już kredytu, jeżeli jego rata będzie przekraczała połowę dochodu kredytobiorcy (bądź sumy dochodów wszystkich kredytobiorców, np. małżonków).
Zauważmy, że KNF w swoich działaniach opierała się nie tylko na przewidywaniach skutków zbyt liberalnego podejścia do udzielania kredytów przez banki, ale przede wszystkim na obserwacji niepokojących zjawisk na rynku. Okazało się bowiem, że coraz więcej kredytobiorców nie jest w stanie spłacać swojego zadłużenia. Pamiętamy przecież, że najpopularniejszym rodzajem kredytu był ten udzielany we frankach szwajcarskich, którego kurs gwałtownie wzrósł względem złotego.
To z kolei spowodowało znaczący wzrost zadłużenia, co przy coraz niższym popycie na nieruchomości i spadku ich cen skutkowało paradoksalnym zjawiskiem - wartość kredytu liczona w złotych była znacznie większa niż wartość kupionego mieszkania. Jeżeli dodamy do tego gwałtowny wzrost wysokości miesięcznych zobowiązań (często okazywało się, że nagle rata kredytu jest wyższa o kilkaset zł), ukaże nam się niewesoły obraz sytuacji na rynku kredytowym, odczuwalny nie tylko przez banki, ale przede wszystkim osoby zadłużone.
Można powiedzieć, że rynek, a przede wszystkim kryzys, wymusiły decyzje regulacyjne Komisji. Obecnie KNF zaleca, aby kredytobiorca posiadał pokrycie na co najmniej 20 proc. wartości pożyczanych środków. Banki zaostrzają politykę kredytową - niekiedy nawet bardziej niż zaleca to regulator. W pierwszym kwartale tego roku aż 85 proc. z tych instytucji, przepytanych przez NBP, zapowiedziało jeszcze większe restrykcje w przyznawaniu kredytów mieszkaniowych.
Obok restrykcyjnej polityki dotyczącej wymagalnej zdolności kredytowej banki zapowiedziały także zwiększenie pobieranej prowizji. Niemal połowa z nich (zasłaniając się nową rekomendacją S) zamierza jeszcze mocniej zaostrzyć warunki kalkulacji zdolności kredytowej. Spora część banków wymaga także (aby w ogóle jakikolwiek kredyt przyznać) udokumentowania wkładu własnego przez klienta. Zgodnie z danymi NBP, w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku żaden bank nie złagodził ani jednego kryterium przyznawania kredytów mieszkaniowych. Same banki zauważają, że zaostrzenie polityki przyznawania kredytów miało wpływ na zmniejszenie się ich przychodów z tytułu spłat rat kredytowych. Mimo to, duża część z nich przewiduje dalsze zaostrzanie rygorów przyznawania kredytów.
Warto zauważyć, że poszczególne banki różnie obliczają zdolność kredytową. Może się okazać, że w jednym banku będzie cię stać na kredyt np. w wysokości 200 tys. zł, a w innym już tylko na 70 tys. zł. Mało tego - może się okazać, że w ta sama instytucja finansowa może obliczyć inaczej zdolność kredytową w zależności od geograficznego położenia oddziału. I nie chodzi tylko o geograficzne zróżnicowanie dochodów w Polsce. Inne są przecież także obciążenia - czynsze i podatki lokalne są wyższe w Warszawie niż przykładowo w Kielcach.
Bank bierze pod uwagę takie czynniki, jak liczba członków rodziny na utrzymaniu, obciążenia kredytowe, wydatki na samochód, podróże, prywatne ubezpieczenia zdrowotne. Można się zatem pokusić o stwierdzenie, że najlepiej byłoby pracować i zarabiać w takich miastach jak Warszawa, Poznań, Wrocław czy Katowice, a o kredyt ubiegać się w bankach w Kielcach, Białymstoku czy Koszalinie.
Mechanizm ten działa jednak w drugą stronę. Może się bowiem okazać, że pracując w stolicy chcesz wziąć kredyt na nieruchomość położoną na prowincji. Także w takiej sytuacji bank może dojść do wniosku, że przyznanie takiego kredytu będzie nieopłacalne, ponieważ wartość tej nieruchomości nie będzie stanowiła odpowiedniego pokrycia kosztów kredytu, np. w razie gdybyś przestał go spłacać.
Mówi się, że tak wysoko zawieszona poprzeczka zdolności kredytowej ma na celu ochronę klientów banków. Przecież chodzi o to, aby spłacając wysokie przecież raty, nasz poziom życia nie uległ drastycznemu obniżeniu. Ale zbyt duże obciążenia kredytowe są także niekorzystne dla banków - im gorsza sytuacja finansowa klientów, tym większe opóźnienia w comiesięcznych spłatach, a niekiedy i całkowite zaprzestanie spłacania. Co prawda w polskich realiach bardziej niż kredytów mieszkaniowych, które mimo trudności są spłacane raczej regularnie, są zagrożone kredyty konsumpcyjne i drobne pożyczki. W takich wypadkach bank na ogół sprzedaje dług firmie windykacyjnej, która dochodzi swoich roszczeń.
Jednak kłopoty w spłacaniu kredytów są kulą u nogi dla gospodarki. Gospodarstwo domowe, które znaczną część swojego budżetu przeznacza na spłatę zobowiązań kredytowych, siłą rzeczy musi rezygnować z wielu innych dóbr i usług. To z kolei powoduje, że pieniądze te nie wpływają w krwiobieg gospodarczy, nie generują kolejnych miejsc pracy i nie nakręcają gospodarki. Także tym powodem - chociaż raczej pośrednio - można tłumaczyć różne próby regulacji polityki kredytowej banków przez KNF.
Co prawda kryteria, którymi kierują się banki kalkulując zdolność kredytową swoich klientów są nie mniej strzeżoną tajemnicą niż inne bankowe sekrety, jednak kilka z nich jest na tyle oczywistych, że znając je możemy podjąć próbę zwiększenia swojej zdolności kredytowej. Co możesz zrobić, żeby tego dokonać?
Przede wszystkim dbaj, aby na bieżąco spłacać wszystkie swoje zobowiązania. Nie tylko raty bankowe, ale też rachunki za telewizję, prąd, gaz i internet. Pamiętaj, że wszelkie opóźnienia bądź zaległości są odnotowywane w Biurze Informacji Kredytowej, skąd banki czerpią informacje na temat potencjalnych klientów. Jeśli to możliwe, pozamykaj linie kredytowe bądź debetowe na swoich rachunkach bankowych. Jeśli masz kartę kredytową, sprawdź czy jest spłacona. Jeśli możesz, zlikwiduj swój rachunek kredytowy. Dokładnie sprawdź wszystkie swoje zobowiązania finansowe i zweryfikuj, które z nich są niezbędne. Być może nie jest ci potrzebne drugie ubezpieczenie na życie bądź drogi abonament telefoniczny. Pamiętaj, że bank będzie starał się wydobyć wszelkie informacje dotyczące twojej historii finansowej, które spowodują, że otrzymasz kredyt bądź nie.
Wszystko to sprawia, że pozyskiwanie pieniędzy na zakup nieruchomości w Polsce jest obecnie mocno utrudnione. Nieco łatwiej oczywiście o uzyskanie drobnych kredytów czy pożyczek konsumpcyjnych. Należy jednak pamiętać, że za ich pomocą nie sfinansujemy zakupu czy budowy domu. Ponadto klienci zwabieni reklamami, w których biorą udział słynni polscy i zagraniczni aktorzy, nie zawsze później potrafią odnaleźć niezbędne i rzetelne informacje dotyczące wysokości wszystkich kosztów, prowizji, opłat dodatkowych, itp. Niejasności w umowach bądź odnośniki do regulaminów powodują, że zamiast miesięcznej raty w wysokości 100 zł, przychodzi im zapłacić 130 zł, o czym dowiadują się dopiero otwierając kopertę z rachunkiem.
Dlatego osobom, które zamierzają w najbliższym czasie podjąć pożyczkę można zalecić, aby poznały wszystkie koszty, które wiążą się z późniejszymi opłatami. Ile będziesz musiał oddać? Do kiedy? Ile dokładnie będzie wynosiła twoja rata pożyczki? Czy koniecznie musisz opłacać prowizję dla osoby, która jedynie wypełnia dane w komputerze? Warto wcześniej wszystko dokładnie policzyć i stwierdzić samodzielnie, bez pomocy reklam telewizyjnych, która pożyczka i w jakiej instytucji jest dla ciebie najbardziej opłacalna i uczciwa.
Sebastian Diemer, prezes Kredito24.pl