Odnawialne kontrowersje

Od zapisów ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) zależy, czy firmy energetyczne stracą lub zyskają setki milionów złotych. Niewiele aktów prawnych budziło ostatnio tyle emocji.

Od zapisów ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) zależy, czy firmy energetyczne stracą lub zyskają setki milionów złotych. Niewiele aktów prawnych budziło ostatnio tyle emocji.

Projekt ustawy o OZE resort gospodarki pod koniec lipca br. skierował do konsultacji resortowych. Prawdopodobnie we wrześniu dokument zostanie skierowany na Radę Ministrów. Mamy więc nadal, po wielu miesiącach procesu legislacyjnego, do czynienia z płynną materią - nic dziwnego, że emocje nie znikają, a zniecierpliwienie potencjalnych inwestorów rośnie. Znamy już jednak kierunki zmian.

- Dzięki zaproponowanym rozwiązaniom już w 2020 r. ponad 15,5 proc. energii końcowej w Polsce będzie pochodziło ze źródeł odnawialnych. Filarami zwiększenia udziału OZE będą systemy wsparcia nowoczesnych technologii, rozwój mikroźródeł oraz efektywne wykorzystanie biomasy - przekonuje Mieczysław Kasprzak, wiceminister gospodarki.

Reklama

Projekt ustawy przewiduje zróżnicowanie wsparcia poszczególnych rodzajów produkcji energii elektrycznej z OZE, preferencje dla energetyki rozproszonej i ograniczenie wsparcia dla współspalania.

Nowe przepisy mają znieść wsparcie dla zamortyzowanych już instalacji, głównie starych elektrowni wodnych. System wsparcia dla poszczególnych instalacji ma obowiązywać przez 15 lat od ich oddania do użytkowania, z wyjątkiem technologii współspalania, które otrzyma jedynie 5-letnią gwarancję pomocy finansowej.

- Założeniem naszym jest, aby uchwalić tę ustawę do końca roku, tak żeby ona weszła w życie od pierwszego stycznia 2013 roku - deklaruje Mieczysław Kasprzak.

Walka o współspalanie

Jedną z budzących największe kontrowersje propozycji zawartych w projekcie ustawy o OZE jest zlikwidowanie wsparcia dla współspalania biomasy z węglem.

- Chcemy ograniczyć, a docelowo zlikwidować wsparcie dla technologii współspalania - zapowiada Janusz Pilitowski, dyrektor Departamentu Energii Odnawialnej Ministerstwa Gospodarki, i wyjaśnia, że ograniczenie wsparcia dla współspalania ma nastąpić poprzez skrócenie okresu wsparcia do pięciu lat od daty wytworzenia pierwszej energii elektrycznej, dla której przysługuje świadectwo pochodzenia i poprzez generalne ograniczenie możliwości wsparcia nie dłużej niż do roku 2020.

- Trzecim istotnym elementem jest ustalenie wartości współczynnika korygującego wartość wsparcia dla współspalania na takim poziomie, który pokryje koszty wytworzenia energii, ale jednocześnie nie da gwarancji osiągania bardzo znacznych zysków - wyjaśnia Pilitowski. Z projektu ustawy wynika, że współspalanie ma mieć ustalony na 2013 rok współczynnik korygujący na poziomie 0,3 i do 2017 roku ma on spaść do 0,15.

Przedstawiciele branży energetycznej przekonują, że ograniczenie wsparcia dla współspalania przyniesie negatywne skutki.

Stanisław Tokarski, prezes Tauron Wytwarzanie, przypomina, że w roku 2011 z OZE wyprodukowano w Polsce ok. 12 TWh energii, z czego 6 TWh z biomasy, a w tym 5,5 TWh ze współspalania.

- Jeżeli zostanie podjęta decyzja o ograniczeniu wsparcia dla technologii współspalania, to Polska się cofnie o 50 proc. w realizacji celu posiadania 15 proc. energii z OZE w 2020 w zużyciu energii finalnej, co oznacza 20 proc. udziału w zużyciu energii elektrycznej - prognozuje Stanisław Tokarski.

Prognozy zakładają, że w 2020 r. w Polsce produkcja energii będzie na poziomie ok. 160 TWh, 20 proc. ze 160 TWh daje 32 TWh.

- Obecnie mamy produkcję zielonej energii w wys. 12 TWh, ale jeżeli wytniemy 6 TWh, bo nie będzie współspalania, to trzeba będzie nadrobić 26 TWh - wylicza prezes Tokarski.

Resort gospodarki proponuje, żeby skrócić okres wsparcia dla współspalania do 5 lat od daty wytworzenia pierwszej energii elektrycznej.

- W praktyce to oznacza, że dla większości tych instalacji kończy się już okres, przez jaki mogą otrzymywać wsparcie. Cena biomasy jest dwa razy większa od ceny węgla, co oznacza, że wszystkie te instalacje współspalania zostaną zatrzymane - wskazuje Włodzimierz Kędziora, członek zarządu, dyrektor ds. strategii i polityki energetycznej Dalkia Łódź, ekspert Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych (PTEZ).

Zdaniem Kędziory, technologii współspalania nie będzie łatwo zastąpić innymi odnawialnymi technologiami, które są droższe i będą użytkowników energii więcej kosztowały.

Resort gospodarki nie chce jednak całkowitego wyeliminowania biomasy z energetyki, dlatego zaproponował m.in. preferencje podatkowe na zakup biomasy oraz małych kotłów do jej spalania, a także większe wsparcie dla jednostek kogeneracji na biomasę.

Małe będzie wspierane

Ważnym elementem ustawy ma być wsparcie dla tzw. mikroinstalacji. Ministerstwo Gospodarki zaproponowało ułatwienia dla podmiotów produkujących energię we własnych mikroi małych instalacjach.

W projekcie ustawy znalazła się również propozycja cen gwarantowanych oraz zwolnienie z akcyzy energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji.

Resort chce również wprowadzić uproszczoną procedurę przyłączania takich instalacji do sieci.

W dokumencie zaproponowano nałożenie na sprzedawców z urzędu obowiązek zakupu energii elektrycznej z OZE.

- Sprzedawcy z urzędu mają mieć obowiązek zakupu energii z mikroinstalacji po cenach gwarantowanych, które będzie określał minister gospodarki dla danej technologii. Te ceny nie będą mogły być mniejsze niż suma ceny stosowanej w obowiązkowych zakupach energii elektrycznej od pozostałych instalacji OZE i wartości opłaty zastępczej - wyjaśnia Rafał Hajduk, partner w kancelarii Norton Rose Piotr Strawa i Wspólnicy.

Wartość opłaty zastępczej będzie dla tego celu korygowana minimalnym współczynnikiem korekcyjnym obowiązującym w danym roku dla odpowiedniej technologii wytwarzania energii elektrycznej. Natomiast w odniesieniu do instalacji OZE innych niż mikroinstalacje sprzedawcy z urzędu mają mieć obowiązek zakupu energii z OZE co do zasady po cenie 198,90 zł za MWh waloryzowanej co roku wskaźnikiem inflacji, jednak ograniczonej średnią ceną energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w poprzednim roku kalendarzowym.

Inwestycje w poczekalni

Paradoksalnym efektem projektowanej ustawy może być wstrzymanie inwestycji w odnawialne źródła.

Może to wynikać z proponowanej przez resort gospodarki likwidacji waloryzacji opłaty zastępczej. Opłata zastępcza stanowi w praktyce górną granicę ceny świadectw pochodzenia, dlatego przekłada się wprost na faktyczną wartość zielonych certyfikatów.

Likwidacja waloryzacji opłaty zastępczej będzie oznaczać coroczny spadek jej realnej wartości o wysokość inflacji. W perspektywie 15 lat oznacza to obniżenie poziomu wsparcia o 170-270 zł/MWh, w zależności od zakładanego poziomu inflacji.

- Likwidacja waloryzacji opłaty zastępczej bardzo negatywnie wpłynie na rozwój OZE w Polsce. W połączeniu z proponowanymi wartościami współczynników dla energetyki wiatrowej, rosnącymi kosztami rozwoju projektów oraz ogromnymi kosztami przyłączania projektów do sieci - likwidacja waloryzacji spowoduje to, iż wiele przygotowywanych obecnie inwestycji spadnie poniżej progu opłacalności i nie zostanie zrealizowanych - prognozuje Robert Macias, członek zarządu RWE Renewables.

Energetyka odnawialna w Polsce ma jednak nadal duży potencjał rozwoju, choć dotyczy to w różnym stopniu różnych źródeł.

- Szczególnie ważną rolę mogą odegrać energetyka wiatrowa, biomasa i biogaz. Warto jednak podkreślić, że pozostałe odnawialne źródła energii także mogą w pewnym zakresie zaspokoić potrzeby energetyczne konsumentów - zaznacza Izabela Kielichowska, dyrektor ds. polityki energetycznej w Europie, Rosji w GE Energy.

Zwraca ona ponadto uwagę na fakt, że sam potencjał energetyki wiatrowej w Polsce jest różne szacowany.

Na przykład w okresie do roku 2020 według Europejskiego Stowarzyszenia Wiatrowego wynosi 10-12 GW, podczas gdy Ministerstwo Gospodarki oceniło możliwości rozwoju tego podsektora na 6,5 GW. Inwestorzy jednak ostrożnie podchodzą do inwestycji w OZE.

Rafał Hajduk przypomina, że zapowiedzi zmian w systemie wsparcia energetyki odnawialnej pojawiły się ok. trzech lat temu i od tamtego momentu inwestorzy oraz przede wszystkim banki podchodzą z rosnącą rezerwą do inwestycji w OZE.

Przedstawienie nowego projektu ustawy o OZE nie poprawiło sytuacji, bo okazało się, że pojawiają się kolejne, niezapowiedziane wcześniej, istotne zmiany w projekcie, które jeszcze bardziej podważają zaufanie inwestorów i bankowców.

- Zaskakiwanie rynku przez resort gospodarki kolejnymi pomysłami powoduje, że banki nie odblokują finansowania OZE - ostrzega Hajduk.

- Obawiam się, że dopóki instytucje finansowe nie zobaczą ustawy o OZE podpisanej przez prezydenta, to nie będą miały pewności, jakie jest ryzyko regulacyjne i finansowanie OZE będzie wstrzymane. Tylko nieliczni inwestorzy będą zainteresowani finansowaniem obciążającym ich bilans lub będą w stanie takie finansowanie udźwignąć.

Proponowanie rozwiązań mogących co najmniej znacząco spowolnić rozwój OZE w Polsce dodatkowo utrudnia nasze dyskusje z Unią Europejską na temat wspólnej polityki klimatycznej, a decyzja Komisji Europejskiej z połowy lipca w sprawie darmowych uprawnień do emisji pokazuje, że Komisja w tej dyskusji nie zamierza ustępować.

Robert Macias z RWE Renewables ocenia, że w projekcie ustawy o OZE brakuje uwzględnienia w okresach przejściowych inwestycji będących w toku. Budowa farmy wiatrowej to proces trwający 2-3 lata, poprzedzony podpisywaniem wiążących kontraktów na budowę i dostawę turbin, czy transformatorów. W tej chwili w Polsce jest szereg projektów w fazie budowy, w sprawie których decyzje inwestycyjne podejmowane były w oparciu o obecnie obowiązujący system wsparcia. Wiele z nich nie zdąży z oddaniem do użytku przed 1 stycznia 2013 r., kiedy to w życie ma wejść nowa ustawa o OZE. Inwestycje te powinny być objęte okresem przejściowym, podobnie jak te już oddane do eksploatacji.

- RWE od początku postuluje objęcie okresami przejściowymi projektów oddanych do użytku w ciągu dwóch lat od momentu wejścia nowej ustawy w życie, co pozwoli im uzyskać wsparcie na poziomie zakładanym w momencie podejmowania decyzji o rozpoczęciu inwestycyjnej - przekonuje Macias. Ostrzega, że zmienianie przez ustawodawcę reguł w trakcie gry negatywnie wpłynie na przyszłe decyzje inwestorów w zakresie realizacji projektów w Polsce.

Szczególnie w branży tak zależnej od wsparcia systemowego państwa, jaką jest branża OZE.

Ireneusz Chojnacki, Dariusz Ciepiela

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »