NIK oskarża urządników MSP

Prokurator wziął się za sprawę Połańca. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie prywatyzacji Elektrowni Połaniec. Analitycy zgadzają się z NIK, że skarb stracił na tej transakcji.

Prokurator wziął się za sprawę Połańca. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie prywatyzacji Elektrowni Połaniec. Analitycy zgadzają się z NIK, że skarb stracił na tej transakcji.

O podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP) w związku z prywatyzacją Elektrowni Połaniec Najwyższa Izba Kontroli (NIK) zawiadomiła prokuraturę 10 maja. - Ujawniliśmy sprawę, bo 12 lipca otrzymaliśmy pismo, że warszawska prokuratura okręgowa potraktowała nasze zawiadomienie poważnie i wszczęła śledztwo - mówi Tadeusz Poddębniak, dyrektor kieleckiej delegatury NIK.

NIK uważa, że w wyniku niedopełnienia obowiązków przez urzędników MSP skarb państwa stracił ponad 130 mln zł. - Chodzi o umowę sprzedaży akcji Elektrowni Połaniec z 6 kwietnia 2000 r. i późniejsze aneksy - wyjaśnia Tadeusz Poddębniak. Według izby, MSP mogło łącznie uzyskać ze sprzedaży 85 proc. akcji spółki ponad 1,16 mld zł.

Reklama

- Inwestor, Tractebel, proponował równowartość 195 zł za akcję i był gotów kupić cały pakiet - twierdzi szef kieleckiej NIK. Tymczasem resort skarbu pierwotnie sprzedał belgijskiej firmie tylko 25 proc. akcji, ale wraz z kontrolą nad spółką, po 198,25 zł, a po trzech latach kolejne 60 proc. po 155,66 zł. W rezultacie MSP wzięło za 85 proc. akcji Połańca nieco ponad 1 mld zł. NIK dodaje, że w międzyczasie inwestor zrestrukturyzował spółkę - między innymi zredukował zatrudnienie o 833 etaty, wypłacając odchodzącym pracownikom odprawy.

Koszty wasze, zyski nasze

- Koszty restrukturyzacji obciążyły inwestora tylko w 25 proc., a skarb państwa - w 60 proc. Natomiast korzyści z tego procesu odniósł już wyłącznie inwestor, jako 100-proc. udziałowiec - komentuje anonimowo przedstawiciel jednej z firm doradczych. Rzeczywiście po sprzedaży pierwszego pakietu akcji elektrownia generowała straty. Pierwszy zysk, i to nie mały - blisko 100 mln zł, przyniosła dopiero w 2003 r. - Skarb państwa powinien uwzględnić przyszłe korzyści w wycenie Połańca z 2003 r. - uważa nasz anonimowy rozmówca. Doradca dodaje, że z takimi skutkami trzeba się liczyć zawsze, jeśli prywatyzacja odbywa się w kilku etapach. Jego zdaniem, najzdrowszym rozwiązaniem jest sprzedawanie jednorazowo wszystkich akcji należących do skarbu państwa.

Najdroższy kapitał

NIK zarzuca też MSP, że w kolejnych aneksach do umowy z inwestorem zgadzało się na wydłużenie okresu realizacji zobowiązań inwestycyjnych, a ostatecznie zwolniło go z pierwotnego zobowiązania do podwyższenia kapitału Połańca. Kwota, o którą początkowo inwestor miał podwyższyć kapitał elektrowni, a która w wyniku zmiany umowy nie trafiła do jej kasy, to - według NIK - szkoda dla spółki. Izba wyliczyła ją na 233 mln zł. Z tym zarzutem nie zgadza się jednak większość ekspertów. - Kapitał właściciela nie jest darmowy. Przeciwnie - jest najdroższy. Jeśli spółce nie był potrzebny dopływ gotówki, to upieranie się przy podwyższeniu kapitału nie miało sensu - uważa analityk.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Połaniec | śledztwo | NIK | MSP | skarb | skarbu | Skarb Państwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »