Prezes Amiki przyznaje się do błędów

Jacek Rutkowski, prezes zarządu Amiki i największy akcjonariusz, zadeklarował, że jeżeli sprzedawałby papiery inwestorowi branżowemu, to na pewno nie sam, ale razem z mniejszościowymi właścicielami. Zapewnił, że firma osiągnie w tym roku zysk. Przyznał, że popełniono błędy, nie przygotowując się odpowiednio do załamania popytu na rynku.

Jacek Rutkowski, prezes zarządu Amiki i największy akcjonariusz, zadeklarował, że jeżeli sprzedawałby papiery inwestorowi  branżowemu, to na pewno nie sam, ale razem z mniejszościowymi właścicielami. Zapewnił, że firma osiągnie w tym roku zysk. Przyznał, że popełniono błędy, nie przygotowując się  odpowiednio do załamania popytu na rynku.

Producent kuchenek i lodówek z Wronek spodziewa się znacznie gorszych wyników w drugiej połowie tego roku oraz w całym 2005 r. Spółka poinformowała, że prognozy na pozostałą część roku nie nastrajają optymizmem.

Prezes Rutkowski przyznaje, że firma nie spodziewała się takiego obrotu spraw. "Rynek w tym roku spada o 10% i nic nie wskazuje, że będzie inaczej. Ta sytuacja nas zaskoczyła, nikt nie spodziewał się, że w Polsce tak mocno "siądzie" popyt. Nie pomaga nam również słabe euro. Mimo to w tym roku spółka na pewno osiągnie zysk. Popełniliśmy pewne błędy i nie byliśmy przygotowani na taką sytuację. Teraz - poprzez ograniczanie kosztów, w tym również szeroko rozumianych kosztów personalnych - chcemy to naprawić. Amikę z pewnością stać na osiąganie zysków w przyszłych latach" - mówi J. Rutkowski.

Reklama

Komunikat zbyt późno?

Zeszłoroczne przychody skonsolidowane Amiki wyniosły 1,21 mld zł, a zysk netto 40 mln zł. Od przesłania komunikatu o tym, że w tym roku będzie znacznie gorzej, minął tydzień. W tym czasie papiery Amiki potaniały o ponad 20%. Część z inwestorów zastanawiała się, czy firma nie podała tej informacji za późno. - Dlaczego dopiero teraz wysłaliśmy komunikat informujący o trudnej sytuacji na rynku krajowym? Cały czas liczyliśmy, że tradycyjnie w trzecim kwartale nastąpi ożywienie popytu na nasze produkty. Tak się nie stało - tłumaczy prezes Amiki.

Mars bez rezerw

Na gorsze wyniki spółki może mieć wpływ m.in. upadłość dystrybutora - firmy Mars. "Upadłość Marsa na pewno nie będzie się wiązać z koniecznością tworzenia rezerw. Obroty, jakie realizowaliśmy poprzez tego dystrybutora, sięgały ok. 5% naszych przychodów. Kłopoty, w których znalazła się ta firma, będą kosztować nas utratę ok. 2% sprzedaży" - mówi J. Rutkowski. Firmie nie pomaga również fakt, że w kraju otwierają się nowe duże fabryki sprzętu AGD. "Rynek w Polsce się nasyca, nowe firmy uruchamiają fabryki, ale nie oznacza to, że my musimy tracić pozycję. Te zakłady produkują przecież na eksport. Oczywiście, jest to zagrożenie, ale nie tak istotne" - dodaje. Potwierdza, że firma współpracuje z Media Markt oraz rozmawia z Electro World w sprawie sprzedaży produktów w tej sieci.

Jak sprzedać, to z innymi

Niekorzystna koniunktura i rywalizacja z międzynarodowymi koncernami budzi pytanie, czy Jacek Rutkowski nie podejmie decyzji o sprzedaży swojego pakietu inwestorowi branżowemu (kontroluje bezpośrednio i pośrednio 50% akcji, dających 64% głosów). "Na razie nie myślę o sprzedaży akcji Amiki. Jeżeli jednak uznałbym, że trzeba to zrobić, to chciałbym uspokoić inwestorów mniejszościowych. Na pewno swoich walorów nie pozbędę się sam" - komentuje prezes. Cypryjska spółka Sidegrove (kontrolowana przez Amikę) planowała w tym roku sprzedać papiery Amiki inwestorom finansowym. "Na razie Sidegrove nie będzie sprzedawć akcji. Obecna wartość rynkowa tego pakietu nie jest satysfakcjonująca" - kończy J. Rutkowski.

Komentarz

Rynek pamięta

Amika kolejny raz rozczarowała. Przypomnijmy, że na przełomie listopada i grudnia 2002 r. spółka zależna Amiki sprzedała około 1 mln akcji producenta AGD (po 36 zł). Papiery kupowali inwestorzy finansowi. Później okazało się, że firma nie wykona prognoz zysku i akcje szybko straciły na wartości. Po kilku dobrych kwartałach oraz przed wejściem Polski do Unii Europejskiej papiery znów drożały. W lipcu ubiegłego roku firma zależna znów sprzedała 600 tys. akcji po 40 zł. Pojawiła się nawet rekomendacja wydana przez CA IB, która określała cenę jednej akcji Amiki na 50 zł. Trzeci kwartał 2004 r. był jeszcze udany. Później kurs akcji już zniżkował, a zyski się zmniejszały. Niewątpliwie w firmę uderzyły też wysokie ceny ropopochodnych i stali. Rynek jednak pamięta. Nic dziwnego, że Amika plasuje się nisko w rankingach firm przestrzegających zasad ładu korporacyjnego.

"Redukuj" Amikę

Andrzej Pasławski, analityk BDM PKO BP, zaleca redukować papiery spółki. Wartość jednej akcji oszacował na 18,4 zł. Jego zdaniem, trend spadkowy na papierach firmy jeszcze się nie wyczerpał. Kluczowe dla spółki będzie jednak to, co pokaże w III kwartale. Wyniki zaprezentuje na początku listopada.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: firma | błędów | firmy | Amica | papiery | błędy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »