SLD zamierza wstrzymać reorganizację PKP

Wszystko wskazuje na to, że nowy rząd poważnie rozważa wyhamowanie restrukturyzacji PKP i ponowną konsolidację dopiero co wydzielonych z kolei spółek. Sama PKP znów potrzebuje szybkiego zastrzyku gotówki. Dwa banki mogą pożyczyć spółce nawet 1,7 mld zł.

Wszystko wskazuje na to, że nowy rząd poważnie rozważa wyhamowanie restrukturyzacji PKP i ponowną konsolidację dopiero co wydzielonych z kolei spółek. Sama PKP znów potrzebuje szybkiego zastrzyku gotówki. Dwa banki mogą pożyczyć spółce nawet 1,7 mld zł.

Nowy rząd rozważy wyhamowanie zmian strukturalnych w PKP i konsolidację finansową wydzielonych z kolei spółek. Nie wiadomo jednak, co kryje się za tym terminem. Argumentami przemawiającymi za powtórną konsolidacją przedsiębiorstwa są podobno trudności w prowadzeniu bieżącej działalności podmiotów kolejowych po wydzieleniu ze struktur PKP.

Przypomnijmy, że w wyniku reformy ze scementowanej struktury narodowy przewoźnik przekształcony został w grupę kapitałową, w której brzemię zadłużenia sięgającego obecnie 7,6 mld zł, przejął na swoje barki holder (PKP SA). Zdaniem SLD taki manewr podwyższył koszty działalności przedsiębiorstwa jako całości, prowadząc do dalszej utraty rynku kolejowego przez narodowego przewoźnika.

Reklama

- Należy w związku z tym pomyśleć o alternatywnym rozwiązaniu. Nie ma mowy jednak o powrocie do dawnych struktur. W grę wchodzi jednak pewna forma skonsolidowania finansowego wyodrębnionych spółek - mówi Bogusław Liberadzki, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury z ramienia SLD.



Ruch ministra

Posłowie Sojuszu czekają jednak na oficjalne stanowisko Ministra Infrastruktury i przedstawienia symulacji finansowej nowopowstałych podmiotów.

- Można przypuszczać, że funkcjonowanie w obecnej formie grupy kapitałowej nie ma większego sensu ekonomicznego - mówi Bogusław Liberadzki.

Lewicy wtóruje część analityków.

- Uruchomienie działalności nowych spółek nie zostało przygotowane. Podstawowym problem jest fakt, że nie otrzymały one wystarczających środków na prowadzenie bieżącej działalności. Nie ma też wystarczającego nadzoru właścicielskiego nad powstałymi spółkami - mówi Henryk Klimkiewicz, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Brak kontroli finansowej utrudnia zaś przepływ strumieni pieniężnych między wydzielonymi spółkami.

- Efektem jest zagrożenie wypłat pracowniczych w niektórych spółkach oraz problemy z uregulowaniem należności wobec ZUS i zakładów energetycznych - alarmuje Henryk Klimkiewicz.

Informacji tych nie potwierdza jednak ani ZUS, ani przedstawiciele PKP Energetyki, która jest bezpośrednim odbiorcą prądu z krajowych zakładów energetycznych.



Dobra mina

Przedstawiciele zarządu PKP, jak również poszczególnych spółek twierdzą natomiast, że wszystko przebiega zgodnie z planem, choć nie bez pewnych komplikacji, wynikających raczej z niedoprecyzowania przepisów, niż z błędów systemowych przedsięwzięcia.

- Zagrożenie, o którym mowa jest praktycznie wyeliminowane. W październiku zanotowaliśmy wpływy na koncie, a poza tym zawarliśmy z jednym z banków umowę kredytową i uzgodniliśmy ze spółkami kolejowymi i pozakolejowymi warunki wcześniejszych wpłat środków - mówi Zygmunt Miśko z Telekomunikacji Kolejowej.

Problemów nie mają także w Cargo i Przewozach Regionalnych.

- To ciekawe, że spółka PKP Przewozy Regionalne nie narzeka na brak środków, skoro wiadomo, że do kasy firmy nie trafi w całości zaplanowana na ten rok dotacja do przewozów regionalnych wysokości 800 mln zł - komentuje Bogusław Liberadzki.



Plan ratunkowy

Zdaniem posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej, kolejowe spółki nie miałyby problemów gdyby, PKP miało środki na podwyższenie płynności finansowej tych podmiotów. Kolej jednak ich nie ma. Prawdopodobnie próżno już szukać w kasie przedsiębiorstwa środków pozyskanych w tym roku z kredytów bankowych. Nie powiodła się ponadto zaplanowana emisja obligacji wysokości 2 mld zł.

Tymczasem zadłużenie systematycznie rośnie.

- Wygląda na to, że PKP zadłuża się codziennie na dodatkowe 6 mln zł - mówi Bogusław Liberadzki.

Trudno w takiej sytuacji dobrze wróżyć zarządowi PKP przygotowującemu plan ratunkowy, polegający na dalszym zwiększeniu zadłużenia. Oficjalnie zarząd PKP potwierdza, że negocjuje umowę kredytową na 500 mln zł z EBOiR. Nieoficjalnie mówi się już o kolejnych rozmowach z EBI w sprawie kredytu wysokości 120 - 300 mln USD. Problem w tym, że wykorzystanie tych kredytów narusza ustawę o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP z końca ubiegłego roku, która dopuszcza dodatkowe zadłużenie PKP na łączną kwotę 3, 9 mld zł, ale z zastrzeżeniem, że środki pozyskane w ten sposób w lwiej części zostaną zainwestowane, a nie załatają dziury w kasie przedsiębiorstwa.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKP | Bogusław | Bogusław Liberadzki | rząd | przedsiębiorstwa | SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »