Złoty kształtowany przez RPP
Posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej miało decydujący wpływ na kształtowanie się kursu złotego w kończącym się tygodniu.
Stopy procentowe zostały obniżone o 150 pb - to dolna granica przedziału oczekiwań. W pierwszej chwili nie doszło do silnej reakcji, ale już w piątek (decyzja Rady została ogłoszona w czwartek popołudniu) ceny obligacji wzrosły, a złoty się umocnił. Dlaczego? Realne stopy procentowe pozostały na wysokich poziomach (pamiętajmy o wyraźnie spadającej inflacji), a inwestorzy wierzą, że premierowi Belce uda się przygotować dobry budżet, czyli innymi słowy ich zdaniem nie ma bardzo dużego ryzyka inwestycyjnego. W dodatku warto spekulować pod kolejną obniżkę stóp procentowych (wyraźnie wzrosły tego typu oczekiwania). Jeśli bowiem rzeczywiście prace nad budżetem będą postępować w prawidłowym (zdaniem członków RPP) kierunku, to przy dobrych prognozach inflacyjnych (a z takimi mamy do czynienia) Rada powinna zdecydować się na kolejne cięcie o 100-150 bp jeszcze w tym roku.
Na złotego wpływały także inne czynniki, chociaż ich oddziaływanie było znacznie słabsze. Np. polska waluta traciła, gdy Marek Belka mówił o nowelizacji tegorocznego budżetu i zyskiwała, gdy Wiesław Kaczmarek, nowy minister skarbu, korygował przewidywania dotyczące wysokości wpływów prywatyzacyjnych (z 10-12 mld zł, o których mówił wcześniej, do 12-15 mld zł).
Tydzień zaczynaliśmy z poziomu 9.45% powyżej starego parytetu, przy kursach 4.118 zł za dolara i 3.703 za euro. W piątek w ciągu dnia dotarliśmy do 10.4%. Dolar kosztował wtedy 4.09 zł, euro 3.65 zł. Kończyliśmy nieznacznie niżej, na 10.35%. Za USD płacono 4.094 zł, za wspólną walutę 3.651 zł.
W poniedziałek rano euro ceniono jeszcze na 0.8996 USD. Ale już tego samego dnia na zamknięciu zbliżyliśmy się do 0.89. Przez następne dwa i pół dnia kurs nieznacznie odbiegał od tego poziomu. Dopiero w czwartek popołudniu doszło do większych zmian. Najpierw wyraźna korekta (z 0.8915 na 0.888) po tym, jak okazało się, że ECB powstrzymał się od obniżki stóp procentowych, potem chwila stabilizacji i szybki wzrost na 0.8925 po publikacji fatalnych danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA. Kończyliśmy na 0.8965 (doszły jeszcze nie najlepsze informacje o liczbie sprzedanych domów). W piątek było już jednak gorzej i na zamknięciu za euro płacono jedynie 0.8920 USD.
Przyszły tydzień zapowiada się arcyciekawie, jeśli chodzi o rynek wspólnej waluty. Poznamy bowiem całą paletę bardzo istotnych wskaźników dotyczących przede wszystkim gospodarki USA. Najważniejsze będą z pewnością wstępne szacunki PKB w trzecim kwartale. Analitycy oczekują spadku, ma to być potwierdzenie tego, że gospodarka amerykańska jest już w recesji (choć formalnie musielibyśmy zaobserwować spadek w dwóch kolejnych kwartałach). Średnia prognoz to -0.9% (byłoby to pierwszy ujemny kwartalny PKB od 1993 roku). Poznamy także trzy ważne wskaźniki optymizmu: Consumer Confidence, Chicago Purchasing Managers Index oraz NAPM. Pod koniec tygodnia opublikowane zostaną jeszcze informacje o bezrobociu.