Agencje nieruchomości oszukują fiskusa
Agencje pośredniczące w kupnie i sprzedaży nieruchomości pobierają prowizje zarówno od kupującego, jak i sprzedającego. Przy wysokich cenach nieruchomości, tylko na jednej transakcji w dużym mieście, agencja może zarobić minimum kilkanaście tysięcy złotych.
Co ciekawe, może to być zarobek na czysto, bez dzielenia się nim z fiskusem. Agencje proponują swoim klientom ominięcie przepisów. Sugerują, że nie będą wystawiać faktury VAT od otrzymanej od klienta prowizji. Korzyścią dla podatnika ma być rabat w wysokości podatku od towarów i usług. Tym samym taka agencja unika VAT i podatku dochodowego. Nie ma dokumentu potwierdzającego transakcję, nie ma podatku.
Zgłosiła się do nas czytelniczka, która opisała swoją historię z agencją nieruchomości. Podpisała już umowę przedwstępną na kupno mieszkania w Warszawie. Pośrednikiem jest agencja nieruchomości. Prowizja agencji tylko od podatniczki, jako osoby kupującej, to 2,9 proc. ceny nieruchomości plus 22 proc. VAT. Połowa płatna przy umowie przedwstępnej. - Właścicielka agencji zapytała mnie, czy potrzebna jest mi faktura VAT za połowę prowizji.
Odpowiedziałam, że nie, ale poprosiłam o inny dokument, który potwierdzi zapłatę połowy prowizji. Właścicielka oznajmiła, że nie da innego dokumentu, ale w zamian nie będę musiała płacić 22-proc. VAT. Czy takie działanie jest zgodne z prawem - pyta pani Magdalena z Warszawy. Niestety, jest to omijanie prawa w celu uniknięcia podatku. Zapytaliśmy urzędy kontroli skarbowej (UKS), czy zdają sobie sprawę z takiego procederu. Okazało się, że nie, bo takie działania są trudne do wykrycia.
- Nie jest mi znany opisany mechanizm oszustw w biurach lub agencjach nieruchomości. Wydaje się, że wykrycie i udowodnienie opisywanych praktyk - jeżeli w ogóle byłoby to możliwe - wymagałoby zaangażowania wywiadu skarbowego. Natomiast Mirosława Torenc z UKS w Olsztynie podkreśla, że urząd kontroli skarbowej nie ma możliwości dokonywania analiz pod kątem udziału biur pośredniczących w obrocie nieruchomościami w poszczególnych transakcjach przez nie zawieranych, gdyż nie posiada dostępu do takich danych.
Ewa Konderak, "Gazeta Prawna"