Będą zakupy kontrolowane
Nadzór nad jakością materiałów budowlanych wymknął się spod kontroli obowiązujących przepisów. Stan taki utrzymuje się od roku 2004, kiedy weszła w życie ustawa o wyrobach budowlanych, która sprawę jakości cegieł, cementu czy łazienkowych kafelków oddała w ręce Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego (GINB).
Olgierd Dziekoński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, zapowiada zmiany legislacyjne.
- Mamy świadomość, że rzeczywista ochrona rynku wymaga zmian w ustawie o wyrobach budowlanych, a także zdecydowanego wzmocnienia służb nadzoru oraz zagwarantowania pieniędzy na zakupy kontrolowane i badania jakościowe - mówił Olgierd Dziekoński.
Zapowiada, że resort zarezerwował już na ten cel 16,5 mln zł. W sierpniu odbędą się konsultacje międzyresortowe nad projektem nowelizacji ustawy z 2004 roku, a we wrześniu projekt trafi pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Zdaniem Ryszarda Kowalskiego, szefa Rady Wyrobów Budowlanych przy GINB, brak skutecznej kontroli rynku, bezradność organów nadzoru wobec wyrobów niespełniających deklarowanych parametrów oznacza tolerowanie i sprzyjanie nieuczciwej konkurencji oraz narażanie końcowych klientów na dodatkowe wydatki.
Zanikła kontrola u producentów
Przed 2004 rokiem kontrola jakości materiałów budowlanych znajdujących się na rynku należała do Inspekcji Handlowej.
- Od czterech lat obowiązki kontrolne pełni Główny Urząd Nadzoru Budowlanego i od tego czasu do analizy pobierane są śladowe próbki - alarmuje Leszek Dzierżawski z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Firm Budowlano-Wykończeniowych.
Dodaje, że teoretycznie nie można wyprodukować wyrobu niezgodnego z normami lub bez aprobaty technicznej, ale producenci lekceważą przepisy, gdyż dobrze wiedzą, że nikt ich nie sprawdzi. Inwestorzy natomiast, jeśli widzą np. worek cementu bez atestu, nie powinni go używać. Ale skoro wiedzą, że kontroli praktycznie nie ma - używają go na budowie. Wykonawca nie może dostać żadnego dokumentu na potwierdzenie jakości oprócz opakowania. Dawniej mógł żądać dokumentu od producenta, który informował, że materiały są z gwarancją jakości.
- Inspekcja Nadzoru Budowlanego wykonuje ruchy pozorne: łapie drobnych sprzedawców, którzy wprowadzają do obrotu wadliwe wyroby. Nie kontroluje jednak samych producentów - ocenia Leszek Dzierżawski.
Wyjaśnia, że jeśli inspektor znajdzie w sklepie czy hurtowni towar bez certyfikatu, to ukarze sprzedawcę, ale nie wstrzymuje całej partii wadliwego wyrobu. Skutek jest taki, że bezkarnie wprowadza się do obrotu materiały budowlane nieposiadające atestu.
Do czego służy lista tzw. mandatów określonych przez Komisję Europejską ? Dlaczego ta lista nie funkcjonuje w Polsce? Co postuluje w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli w/s jakości materiałów budowlanych ? Jakie są poselskie propozycje w tej sprawie ?
Więcej: Gazeta Prawna 7.08.2008 (154) - str.8
Katarzyna Żaczkiewicz,
Zbigniew Żukowski