Domy we Włoszech za 1 euro. Oto jak wyglądają prawdziwe koszty

Zapewne wiele osób chciałoby posiadać nieruchomość położoną w jednym z krajów Europy Południowej. Niestety, nie każdy może sobie pozwolić na wynajęcie, a tym bardziej kupno domu czy mieszkania za granicą. Rozwiązaniem tej sytuacji może być zakup domu po symbolicznej cenie, wynoszącej zaledwie jedno euro. Choć sposób, w jaki małe gminy walczą z wyludnieniem, może wydawać się kuszący, tak naprawdę rzeczywiste koszty, które trzeba włożyć w remont takich budynków, dla wielu mogą okazać się przytłaczające.

Jak podaje money.pl, nieruchomości we Włoszech za symboliczne jedno euro oferowane są na sprzedaż od 2008 r. Dzięki programowi, o tanich domach usłyszał cały świat, a media regularnie przedstawiają te z nich, które są najciekawsze. Dla wielu osób na pewno nie będzie zaskoczeniem fakt, iż oferowane w tej cenie nieruchomości przeważnie zawsze wymagają poczynienia sporych nakładów finansowych, nie tylko w postaci remontu, ale również np. kosztów notarialnych. Ile tak naprawdę trzeba zainwestować w nieruchomości za jedno euro i czy jest to opłacalne?

Reklama

Dom za 1 euro. Ostatecznie to setki tysięcy złotych

Oferty z reguły dotyczą nieruchomości w wyludniających się wioskach, położonych z dala od morza, gdzie trudno jest znaleźć pracę. Money.pl przywołuje historię małżeństwa ze Stanów Zjednoczonych, które zdecydowało się na "okazyjny" zakup trzech domów na Sycylii. Jakie koszty ponieśli Amerykanie? Na początku Rubia Daniels wraz z mężem musieli uiścić opłaty notarialne, w wysokości 3300 euro (ponad 14 000 zł) za każdą z nieruchomości.  

Koszty ich naprawy okazały się wyższe niż szacowała Daniels, bo zamiast planowanych 20 000 dolarów (około 80 000 zł), remont pochłonął 35 000 dolarów. Co więcej, to jeszcze nie koniec prac budowlanych, więc Amerykanka przewiduje, że wyda około 40 000 dolarów (około 160 000 zł). 

Organizowane są również aukcje starych domów, których ceny zaczynają się od jednego euro. W taki sposób właścicielką nieruchomości stała się Meredith Tabbone z Chicago, która zaoferowała 5900 euro (około 25 500 zł). Następnie zdecydowała się na zakup sąsiedniego budynku, za który musiała zapłacić 22 000 euro (95 000 zł). Ostatecznie na remonty wydała około 425 000 euro (ponad 1,8 mln zł). 

Zakup nieruchomości za jedno euro w praktyce

Jak podaje PAP, pod koniec ubiegłego roku w jednej z włoskich miejscowości wystawiono na sprzedaż 15 domów, każdy za jedno euro. Osoby zainteresowane ich zakupem miały dwa miesiące na podpisanie kontraktu z władzami, a potem kolejne sześć miesięcy na przedstawienie planu remontu. Prac budowlanych należy dokonać w ciągu czterech lat. 

Na temat domów za jedno euro wypowiedziała się w rozmowie z noizz.pl Małgorzata Ciuszka, współautorka e-booka "Domy za 1 euro we Włoszech, czyli jak kupić nieruchomość w słonecznej Italii". - Domy za jedno euro to są najczęściej rudery bez okien i dachów, które wymagają gruntownego remontu, a to jest wydatek liczony już w dziesiątkach tysięcy euro. Dodatkowo trzeba to zrobić w określonym czasie i pod nadzorem gminy, która na wszystko musi wyrazić zgodę. Dopiero kiedy wszystkie prace się zakończą, co zwykle trwa jakieś 3 lata, można formalnie stać się właścicielem nieruchomości. 

Jej zdaniem osoby zainteresowane zakupem takiej nieruchomości powinny rozejrzeć się za domem na wolnym rynku. - Za 5 000 euro to nadal będą rudery, ale te za 10-15 000 euro są już w naprawdę dobrym stanie, a za 20 000 euro mogą nawet mieć widok na morze - powiedziała M. Ciuszka, której słowa przytacza serwis. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Włochy | euro | nieruchomości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »