Dziurę w ziemi okazyjnie sprzedam!

Jak w krótkim czasie zarobić kilkadziesiąt tysięcy złotych? Wystarczy kupić dziurę w ziemi, tylko po to, by ją później odsprzedać, radzi "Metro".

Sprzedam udział w mieszkaniu - takie tajemnicze ogłoszenia coraz częściej można spotkać na internetowych portalach ogłoszeniowych. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak klasyczne oferty sprzedaży mieszkań. W rzeczywistości kupujemy dziurę w ziemi. Na wymarzone mieszkanie trzeba poczekać nawet pięć lat.

Na pomysł, by handlować wiatrem hulającym po polu, wpadły setki Polaków. Wystarczy 20-30 tys. gotówki - tłumaczy Sergiusz z Warszawy, jeden ze sprzedawców, który chce zarobić na handlu mieszkaniami zwanym na spekulanta.

Dwa miesiące temu zapisał się u dewelopera na mieszkanie na warszawskiej Białołęce. Lokum zostanie oddane w 2010 roku. Dziś jego wartość to 350 tys. zł, ale pan Sergiusz wcale nie ma zamiaru płacić tych pieniędzy. - Po prostu kupuję mieszkanie na raty, opowiada. - W ciągu roku spłacam ok. 10 proc. jego wartości, czyli 35 tys. zł. Po roku sprzedaję swoje prawo do lokalu.

Reklama

Biorąc pod uwagę najbardziej ostrożne prognozy analityków, które mówią o 10-proc. wzroście cen nieruchomości w Warszawie, dostanę 70 tys. zł, twierdzi pan Sergiusz. Pozostałe raty będzie już spłacał nowy właściciel.

Na rynku pojawiło się wielu krótkoterminowych spekulantów. Oblicza się, że to już nawet 8 proc. wszystkich, którzy w ogóle kupują mieszkania. Rekordziści potrafią nabyć w ten sposób nawet kilkanaście nieruchomości naraz, na dodatek zlokalizowanych w różnych miastach Polski.

PAP/Metro
Dowiedz się więcej na temat: Ziemia | ziem | mieszkanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »