Nieruchomości. Pułapka, w którą wpadają inwestorzy
Utopić pieniądze można nie tylko trzymając je na rachunku bankowym przy rekordowej inflacji w Polsce. Jeszcze gorsze mogą być skutki błędnych decyzji przy inwestowaniu w mieszkania na wynajem - przestrzegają eksperci.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- O ile w UE w latach 2011-2021 czynsze wzrosły przeciętnie o 14 proc., to w Polsce o 33 proc.
- Problem zadłużenia czynszowego stał się zmorą właścicieli mieszkań i zarządców nieruchomości
- W Polsce 42 tys. gospodarstw domowych czekaja na eksmisję. Średnio taki proces zabiera pięć lat
Kupowanie mieszkań pod wynajem może wydawać się bardzo atrakcyjne. Przez ostatnich dziesięć lat czynsze za najem mieszkań w UE rosły znacznie wolniej niż ceny metrażu, jednak Polska okazuje się ciekawym wyjątkiem. O ile w UE w latach 2011-2021 czynsze wzrosły przeciętnie o 14 proc., to w Polsce o 33 proc. (najbardziej w Liwie, Estonii i Irlandii).
Natomiast ceny domów i mieszkań są w UE wyższe o 36 proc., gdy w Polsce o 40 proc. (najbardziej przez dekadę podrożały w Islandii - o 136 proc.).
Jednak problem zadłużenia czynszowego stał się zmorą właścicieli mieszkań i zarządców nieruchomości. Jak wynika z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor wartość długów czynszowych wzrosła z końcem września 2022 r. do 194,5 mln zł. To kwota o 11 mln zł wyższa, a średnia czynszowa zaległość wynosi już prawie 24 400 zł. Skala problemu jest jednak wielokrotnie większa, bo według GUS zobowiązania czynszowe wynoszą 6,3 mld zł. Nieuregulowane płatności ma co czwarty lokal.
Zobacz także: Erasmus. Drzwi, które prowadzą do Europy
- Łatwo utopić 1 mln złotych kupując dwa lub trzy mieszkania pod wynajem, jeżeli wynajmiemy je nieodpowiednim najemcom, którzy przestaną płacić czynsz i nie będzie można ich wyeksmitować - mówi w rozmowie z MarketNews24 Kuba Karliński, ekspert rynku mieszkaniowego.
- Aktualnie mamy w Polsce 42 tys. gospodarstw domowych czekających na eksmisję. Średnio taki proces eksmisji zabiera pięć lat - dodaje.