Pieniądze na nadzór konieczne
Rozmawiamy z Robertem Dziwińskim, głównym inspektorem nadzoru budowlanego.
Z raportu NIK na temat legalizacji samowoli budowlanych rysuje się obraz nieudolnego nadzoru budowlanego, który wydając decyzje legalizacyjne, narusza prawo. Jakie są przyczyny nieprawidłowości?
- Zgadzamy się z wnioskami przedstawionymi przez NIK, zwłaszcza że ponad połowa ustaleń NIK pochodzi z naszych protokołów kontrolnych. Nie jest więc tak, że jesteśmy zaskoczeni tymi wynikami kontroli. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w okresie kontroli nadzór budowlany przeprowadził kilkanaście tysięcy postępowań w sprawie samowoli budowlanych. Na podstawie kontroli NIK nie można więc wyciągnąć wniosków, że nadzór budowlany w sprawie legalizacji samowoli budowlanych generalnie działa źle. W trakcie prowadzenia kontroli NIK zmieniły się przepisy dotyczące określania stawki opłaty legalizacyjnej. Nie chcę oczywiście podważać ustaleń NIK, bowiem w pełni się z nimi zgadzam, ale zmiana tych przepisów mogła wpłynąć na ich wynik.
Skąd więc tyle nieprawidłowości?
- Niestety inspektorom nadzoru budowlanego bardzo często nie podobają się przepisy o legalizacji samowoli budowlanych. W Polsce każdy wie najlepiej, jak powinno być stanowione i stosowane prawo. Podobnie jest też z inspektorami nadzoru, którzy czasami zapominają, że są funkcjonariuszami publicznymi i zaczynają interpretować przepisy według własnego uznania, czego absolutnie nie wolno im robić. Nie jest jednak tak, że nadzór w każdym przypadku nie przestrzega prawa. W latach 2005-2008, kiedy prowadzona była kontrola NIK, nadzór budowlany wydał 13 tys. 921 nakazów rozbiórki. W tym czasie przeprowadzono ponad 5 tys. procedur egzekucyjnych i doprowadzono do ponad 8 tys. rozbiórek samowoli budowlanych.
Rozmawiał Arkadiusz Jaraszek