Spór o mieszkania wśród najzacieklejszych w rządzie. Dominuje chaos, o konkrety wciąż trudno
Rok po wyborach polityka mieszkaniowa nowego rządu jest w stanie chaosu, bo nie wiadomo, co ostatecznie gabinet Donalda Tuska chce zrobić w tym temacie. Już po zapowiedzi "kredytu 0 proc." złożonej w kampanii wyborczej przez lidera KO było wiadomo, że próba przelicytowania "kredytu 2 proc." jest ryzykowna i może przynieść zgubne skutki rynkowe. Jak się okazało, stała się też zarzewiem kłótni w koalicji, a nawet protestów społecznych. Jednak bez względu na kierunek, przełomu nie będzie, bo zaplanowane wydatki na mieszkalnictwo wciąż są niskie, a problem mieszkaniowy duży.
Na liście 100 konkretów zapowiedzianych przez Koalicję Obywatelską cztery z nich dotyczyły polityki mieszkaniowej. W umowie koalicyjnej jest tylko ogólna deklaracja zwiększenia dostępności mieszkań oraz przyspieszenia tempa oddawania nowych mieszkań: własnościowych, dostępnych na najem realizowany także przez samorządy oraz mieszkań socjalnych i komunalnych i wsparcia samorządów w remontach pustostanów.
Największe kontrowersje wywołuje "kredyt 0 proc.", który zablokował pozostałe programy, w tym rozbudowę zasobu mieszkań na tani najem. W którym kierunku pójdzie polityka mieszkaniowa? Po roku od wyborów tego jeszcze nie wiemy.
O chaosie w polityce mieszkaniowej świadczą sprzeczne sygnały, które oficjalnymi oraz mniej oficjalnymi kanałami płyną rządu. "Marzyłoby mi się, żeby rocznica powołania koalicyjnego rządu premiera Donalda Tuska była tym momentem, w którym zostanie przyjęty program mieszkaniowy, który będzie realizowany w przyszłym roku" - powiedział Krzysztof Paszyk w Radiu Zet.
Kilka dni wcześniej apelował, żeby "nie demonizować kredytu 0 proc.", bo 50 proc. młodych Polaków nie ma perspektyw na własne mieszkanie i trzeba im pomóc.