Sprzedaż nowych domów w USA spadła do 300 tysięcy

Sprzedaż nowych domów w USA spadła w maju do 300 tysięcy w ujęciu rocznym - poinformował w środę Departament Handlu.

Analitycy spodziewali się, że sprzedaż nowych domów w maju wyniesie 410 tys. W kwietniu odnotowano po korekcie 446 tys. Sprzedaż nowych domów stanowi w USA 15 proc. amerykańskiego rynku nieruchomości, a pozostała część to transakcje z rynku wtórnego.

Chcesz kupić/sprzedać mieszkanie? Zajrzyj tutaj

Komentarz Gold Finance

Kiepskie nastroje inwestorów zza oceanu przenoszą się coraz bardziej na pozostałe giełdy. Słaba końcówka poniedziałkowej sesji i wtorkowy spory spadek indeksów na Wall Street nie dały szans bykom w Azji i Europie na jakiekolwiek odważniejsze działania. Lokalnych impulsów do zwyżek też nie było widać. Amerykanie martwią się nie tylko kiepską sytuacją w sektorze nieruchomości. Obawiają się też, że skutkiem restrykcyjnych programów cięć budżetowych w Europie będzie spowolnienie w globalnej gospodarce. Dziś rynki dobiła informacja o znacznie mniejszej, niż się spodziewano sprzedaży nowych domów za oceanem.

Reklama

Na warszawskiej giełdzie środowa sesja zaczęła się w nie najlepszych nastrojach. Indeks największych spółek tracił na otwarciu ponad 0,8 proc., a WIG zniżkował o prawie 0,6 proc. Nieco lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich firm, spadające o 0,1-0,3 proc. Początkowo liderami spadków były PKN Orlen i Lotos, zniżkujące po ponad 1 proc. Jeszcze przed południem podaż przycisnęła i skalę zniżki do 1,7 proc. powiększyły walory Pekao. WIG20 tracił wówczas niemal 1 proc. Dorównywał mu wskaźnik małych spółek.

Nasi inwestorzy nie skorzystali z poprawy sytuacji na giełdzie we Frankfurcie, gdzie DAX starał się zmniejszać skalę początkowej przeceny. WIG20 poruszał się w bardzo wąskim przedziale między 2350 a 2370 punktów. Pozostałe indeksy także zmieniały swoją wartość w niewielkim zakresie. Inwestorzy bardziej się ożywili po rozpoczęciu sesji za oceanem.

Niestety przewagę uzyskała podaż i skala spadków wyraźnie się zwiększyła. Do przewodzących zniżkom walorom Pekao i PKN dołączyły papiery Telekomunikacji Polskiej oraz PKO. Ostatecznie WIG20 zniżkował aż o 2,1 proc., WIG o 1,65 proc., a sWIG80 o 1,1 proc. Wskaźnik średnich spółek zmniejszył swoją wartość o 0,7 proc. Obroty wyniosły nieco ponad miliard złotych.

Przez większą część wtorkowej sesji byki z Wall Street usilnie broniły się przed spadkiem indeksów pod kreskę. Na dwie godziny przed końcem handlu musiały jednak skapitulować pod naporem podaży. Nastroje popsuły kolejne dane, świadczące o słabości amerykańskiego rynku nieruchomości. Widać, że bez kroplówki w postaci podatkowych zachęt radzi on sobie bardzo kiepsko. S&P500 zniżkował aż o 1,6 proc., spadając zdecydowanie poniżej 1100 punktów i schodząc poniżej pokonanej niedawno średniej z 200 sesji. Największy od początku czerwca spadek, następujący po kilkudniowej konsolidacji w okolicach 1115 punktów, nie wróży najlepiej na najbliższą przyszłość. Jeśli nie zostanie szybko zanegowany, można się obawiać powrotu do tendencji spadkowej.

Na giełdach azjatyckich nastroje były dziś dość zróżnicowane, choć zdecydowanie przeważały spadki. Z wyjątkiem Japonii, ich skala nie była jednak zbyt duża. Nie przekraczała bowiem 1 proc. Nikkei zniżkował aż o 1,9 proc. Trwający od dwóch tygodni trend wzrostowy został więc gwałtownie przerwany. Indeksowi nie pomaga dynamicznie umacniający się od kilku dni jen.

Różnice nastrojów najbardziej widoczne były na giełdzie w Chinach. Shanghai B-Share zyskał bowiem 1,7 proc., zaś Shanghai Composite zniżkował o 0,7 proc. Widać więc, że oceny skutków ewentualnego uelastycznienia juana są mocno niejednoznaczne.

Początek notowań na giełdach europejskich dobitnie świadczył o zawodzie, jaki sprawiło zakończenie wtorkowej sesji na Wall Street. Indeks w Paryżu tracił rano ponad 1 proc., FTSE spadał o 0,7 proc., a DAX zniżkował o prawie 0,9 proc. Przed południem wszystkie wskaźniki starały się zmniejszyć skalę spadku.

Największą determinację wykazywał indeks we Frankfurcie. Liderem spadków był ateński ATGI, zniżkujący o 1,8 proc. Spośród parkietów naszego regionu nieźle radziły sobie Moskwa i Sofia, gdzie wskaźniki trzymały się nieznacznie nad kreską. Wskaźnik w Bukareszcie tracił przed południem 1,6 proc., zaś węgierski BUX tracił 1 proc. W ciągu dnia zmiany wartości indeksów były niezbyt wielkie. Na inwestorach wielkiego wrażenia nie zrobiły zgodne z oczekiwaniami odczyty wskaźników aktywności gospodarczej w strefie euro. Dopiero złe dane ze Stanów Zjednoczonych sprowokowały do wyprzedaży akcji. Tuż po godzinie 16.00 paryski CAC40 tracił 2 proc., a FTSE i DAX spadały po ponad 1 proc.

Ustanowiony przez euro w poniedziałkowe przedpołudnie szczyt na poziomie 1,246 dolara, okazał się chwilowo szczytem możliwości jej umacniania się. Od tego czasu trwa korekta. W jej wyniku kurs euro dotarł dziś rano w okolice 1,22 dolara. To z kolei zmobilizowało chętnych do kupna wspólnej waluty. Po południu ponownie przeważali sprzedający.

Nasza waluta zaczęła dzień od niewielkiego osłabienia, które jednak szybko zostało skorygowane. Rano dolara wyceniano na prawie 3,32 zł. Jeszcze przed południem "zielony" taniał o 2 grosze. Kurs euro poruszał się w przedziale 4,05-4,07 zł. Za franka momentami trzeba było płacić ponad 2,99 zł, a odrabianie strat szło dość opornie.

Warszawski parkiet od kilku dni razi słabością, niezdecydowaniem i niewielką aktywnością inwestorów. Częściowo można to było złożyć na karb oferty akcji Tauronu, która angażowała sporo kapitału oraz graczy indywidualnych i instytucjonalnych. Na tle tej ogólnej słabości warto jednak zwrócić uwagę na bardzo złą sytuację wskaźnika najmniejszych spółek. Na tym rynku od tygodnia trwa wyraźna tendencja spadkowa, przebiegająca bez prób obrony. W jej wyniku sWIG80 niebezpiecznie zbliżył się do dołka z 25 maja. Jego przełamanie otworzyłoby drogę do minimum z lutego.

Indeks średnich firm także idzie zdecydowanie w dół, choć w jego przypadku zagrożenia dotarciem do dołków na razie nie ma. Jest jednak pewne niebezpieczeństwo, że pozostałe indeksy podążą śladem sWIG80, tym bardziej, że niezbyt ochoczo reagowały ostatnio na pozytywne impulsy zza granicy. W przypadku pogorszenia się nastrojów na świecie mogą mocniej ucierpieć. Widać to było dziś po publikacji złych danych zza oceanu. WIG20 wiódł prym wśród spadających indeksów europejskich, ustępując jedynie Atenom i Budapesztowi.

Roman Przasnyski, Gold Finance

Komentarz walutowy FMCM z nieruchomościami w tle

Kończąca się sesja europejska nie przyniosła zbyt wielu zmian w ogólnej sytuacji na parze EUR/USD.

Przed południem inwestorzy podjęli próbę umocnienia wspólnej waluty, co miało wynieść kurs ponownie ponad poziom 1,23. Jednak kupującym siły wystarczyło jedynie na krótką chwilę, ponieważ niedługo potem znów główna para znalazła się w okolicach 1,2270. Niewielki wpływ miały na to dane o indeksach PMI ze strefy euro, ponieważ ich odczyty okazały się mieszane. Druga część sesji przyniosła stabilizację kursu na niższych poziomach i znikomą zmienność. Dopiero sama końcówka, za względu na dane z USA, charakteryzowała się nieco większymi zmianami. Sprzedaż domów na rynku pierwotnym za oceanem wyniosła ostatecznie 300 tys., a w reakcji na te dane kurs EUR/USD znalazł się na poziomie 1,2220.

Dziś polska waluta straciła nieco na wartości. W trakcie sesji kursy wahały się w pobliżu poziomów otwarcia, przez co złoty raz zyskiwał, a raz tracił. Poranne wypowiedzi prezesa Fitch Polska oraz późniejsza wiceministra finansów nie miały ostatecznie wpływu na zachowanie inwestorów, którzy bliżej przyglądali się nastrojom międzynarodowym. Końcówka sesji oznaczała jednak ponowne przesunięcie wyżej na para USD/PLN i EUR/PLN, a opublikowane dane z USA tylko pogorszyły sytuację. Ostatecznie kurs tej pierwszej po godzinie 16.00 wynosił 3,3350, a tej drugiej 4,0730.

Komentarz TMS Brokers

Przez większą część dzisiejszej sesji europejskiej kurs EUR/USD konsolidował się pod poziomem 1,2300. Dopiero pod koniec notowań na Starym Kontynencie obserwowaliśmy silniejszy ruch - wartość euro względem dolara zeszła w okolice 1,2210. Do deprecjacji europejskiej waluty przyczyniły się m.in. pogłoski o możliwej obniżce o jeden stopień ratingu Francji. Pogłoski te nie zostały potwierdzone. To już nie pierwsze tego typu spekulacje na temat Francji. Wydaje się jednak, iż jeśli wspomniana informacja byłaby prawdziwa, ruch spadkowy eurodolara okazałby się zdecydowanie większy.

Zniżka EUR/USD pogłębiła się po znacznie słabszym od prognoz odczycie danych z USA na temat sprzedaży nowych domów w maju. Wyniosła ona 300 tys., podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 420 tys. Jest to kolejny słaby odczyt danych z amerykańskiego rynku nieruchomości, po wczorajszej sprzedaży domów na rynku wtórnym. Niezbyt dobre wieści z tego sektora rodzą obawy o kondycję całej amerykańskiej gospodarki. Warto zauważyć, że po publikacji tych danych eurodolar odnotował spadek, co oznacza, że zachował się on jak barometr nastrojów rynkowych, a nie tak jak jeszcze niedawno, wyznacznik tego, jak inwestorzy postrzegają europejską i amerykańską gospodarkę. Oznacza to, iż obecnie kurs EUR/USD zachowuje się podobnie do głównych światowych indeksów giełdowych.

W najbliższych godzinach zmienność w notowaniach EUR/USD może zmaleć z uwagi na oczekiwania inwestorów na komunikat po posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, który zostanie przedstawiony o 20.15. Oczekuje się, iż w komunikacie tym FOMC ogłosi, iż pozostawia stopy na dotychczasowym poziomie. Istotniejsza od tej decyzji będzie ocena sytuacji panującej w amerykańskiej gospodarce, zwłaszcza w kontekście ostatnich słabszych danych z rynku nieruchomości.

Złoty, po publikacji kiepskich danych z USA, stracił na wartości. Kurs EUR/PLN odnotował zwyżkę ponad poziom 4,0800, natomiast USD/PLN zwyżkował do 3,3450. Niepokojące doniesienia z amerykańskiego rynku nieruchomości w najbliższym czasie mogą mieć negatywny wpływ na sytuację panującą na światowych giełdach, co z kolei szkodzić będzie notowaniom polskiej waluty. Jutro poznamy dane z naszego kraju na temat sprzedaży detalicznej i stopy bezrobocia, jednak decydujący wpływ na złotego będzie miała sytuacja panująca na światowych rynkach.

Tomasz Regulski, TMS Brokers

Komentarz giełdowy Open Finance

WIG20 przy niskich obrotach stracił dziś o ponad 2 proc., zaliczając drugi spadek z rzędu. Duży udział w tej przecenie ma zachowanie giełd amerykańskich i dane z rynku nieruchomości.

To już szósta kolejna sesja, która kończy się poniżej poziomu otwarcia, co wskazuje na przewagę sprzedających w ostatnich dniach. Tym razem na przecenę złożyły się dwa czynniki. Pierwszym jest zachowanie giełd amerykańskich na wczorajszej sesji - S&P spadł wczoraj poniżej 1100 pkt i poniżej poziomu ważnego wsparcia (1105 pkt), na co negatywnie zareagowały giełdy w Azji, a później w Europie.

W reakcji na przecenę przy Wall Street WIG20 spędził większość dnia między poziomie 2355-2366 pkt, to jest 25-35 pkt poniżej wczorajszego zamknięcia. O 16.00 indeks spadł o kolejnych 25 pkt i znalazł się najniżej od dwóch tygodni. Ta druga fala przeceny wiąże się z opublikowanymi w USA danymi na temat kupna nowych domów. W maju było to zaledwie 300 tys. (dla porównania w 9-krotnie mniejszej Polsce, rocznie buduje się ok. 150 tys. mieszkań i domów). To mniej niż oczekiwano (430 tys.), ale także najmniej w blisko 50-letniej historii badań.

Dane można określić jako fatalne, ale reakcja na nie była stosunkowo niewielka (S&P stracił 0,7 proc.) tylko dlatego, że rynek mógł spodziewać się złej liczby. W maju przestał działać program wsparcia dla nabywców pierwszych domów (polegający na 8 tys. USD ulgi podatkowej). Po wygaśnięciu ulgi (której istnienie przyspieszyło przecież decyzje o zakupie nieruchomości) popyt musiał spaść i inwestorzy z rynków akcji byli tego świadomi.

Mimo zanotowanych dziś spadków WIG20 nie przebił minimów z pierwszej połowy czerwca, a pewnym plusem są także niskie obroty na dzisiejszej sesji. Jeśli ostatnie zachowanie GPW odbierzemy tylko jako konsolidację, nie ma powodu do nerwowych reakcji, tak długo, jak długo nie dojdzie do wybicia, czyli spadku indeksu poniżej 2250 pkt lub wyjścia powyżej 2430 pkt.

Ponieważ potaniały akcje wszystkich spółek z WIG20, trudno wyróżniać którąkolwiek z nich. Na całym rynku wzrosły notowania 64 spółek, spadły 248.

Euro straciło kolejne 0,3 proc. wobec dolara, co miało swoje przełożenie na zachowanie złotego. U nas dolar podrożał o 1,3 proc. do 3,334 PLN, euro o 0,6 proc. do 4,079 PLN, a frank o 0,6 proc. - w sam raz by ponownie dobijać się do poziomu 3 PLN.

Rynek surowców zachował się tym razem wyjątkowo zgodnie. Ropa potaniała o 2,6 proc. i jest już najtańsza od 12 dni (75,5 USD w NY). Miedź potaniała o 2 proc., a złoto o 1,2 proc. do 1226,6 USD za uncję (najniższy poziom od tygodnia).

Emil Szweda, Open Finance

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: WIG | nastroje | nieruchomości | WIG20 | inwestorzy | komentarz | USA | 300 tysięcy | waluty | wskaźniki | handel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »