Tylko co szósty Australijczyk kupuje dom na własne potrzeby
Potwierdza się, że przyjęcie planu oszczędnościowego przez Grecję i zgoda europejskich liderów na kolejny plan ratunkowy dla tego kraju, nie kończą kolejnej odsłony kryzysu finansów publicznych na Starym Kontynencie.
Ćmił się on przez cały miniony tydzień, kiedy to agencje ratingowe cięły ratingi dla innych państw zagrożonych trudnościami z regulowaniem swoich zobowiązań i obniżały oceny wiarygodności instytucji finansowych. Nowy tydzień zaczyna się natomiast w atmosferze obaw o przyszłość Włoch. Wzbudziły je spekulacje o powiększeniu funduszu ratunkowego, co miałoby tworzyć bufor bezpieczeństwa dla Włoch. Obligacje tego kraju poszły dziś w dół, w efekcie czego rentowność sięgnęła najwyższego poziomu od 9 lat, a w porównaniu z niemieckimi papierami była najwyższa od wprowadzenia euro. Inwestorzy odbierają to jako potwierdzenie narastających kłopotów związanych z Włochami.
Obecną sytuację pogarsza to, że kłopoty z finansami publicznymi pojawiają się w okresie, kiedy globalna gospodarka wyraźnie wytraca tempo. Dotyczy to zarówno państw dojrzałych, jak rozwijających się. Jednocześnie utrzymuje się presja inflacyjna, czego ostatnim dowodem są odczyty inflacji w Chinach. W czerwcu była wyższa od spodziewanej i na poziomie cen konsumpcyjnych wyniosła 6,4 proc. Ceny producentów rosły w tempie 7,1 proc.
Te uwarunkowania dodają znaczenie rozpoczynającemu się dziś w USA sezonowi publikacji wyników finansowych za II kwartał. Oczekiwania zostały wyraźnie zredukowane przez ostatnie tygodnie, więc wszelkie negatywne wiadomości będą źle widziane.
Analitycy obniżyli oczekiwania względem zysków amerykańskich spółek w II kwartale, więc wszelkie złe wiadomości w tym względzie będą źle odbierane przez inwestorów.
Przeciąganie się kryzysu finansów publicznych w strefie euro coraz bardziej szkodzi wspólnej walucie.
Drugi kolejny miesiąc podniosła się w Australii liczba przyznanych kredytów hipotecznych. W maju zwyżka wyniosła 4,4 proc. w skali miesiąca. W kwietniu wzrost sięgał 4,6 proc. Łączna wartość kredytów podniosła się o 2,9 proc., do 20,5 mld dolarów australijskich. Bardziej aktywni byli inwestorzy, którzy nabyte mieszkania planowali odsprzedać lub wynająć, niż ci, którzy zadłużali się z myślą o kupnie domu na własne potrzeby. Kupujący pierwsze mieszkanie stanowili 15,4 proc. zadłużających się wobec 15,8 proc. w kwietniu oraz 16,5 proc. w maju 2010 r. Ta grupa stanowi źródło najbardziej stabilnego popytu, a zatem spadek jej udziału nie jest korzystnym zjawiskiem.
Przed znaczącą korektą cen na australijskim rynku mieszkaniowym przestrzega Deutsche Bank. Specjaliści tej instytucji wskazują jednak, że a razie warunki gospodarcze oraz polityka pieniężna ograniczają ryzyko gwałtownej zniżki. Gdyby jednak się ona pojawiła kosztowałaby największe banki około 7 mld dolarów australijskich strat.
Zespół analiz
Chcesz kupić/sprzedać mieszkanie? Przejrzyj oferty w serwisie Nieruchomości INTERIA.PL