Felieton Gwiazdowskiego: Dlaczego zamknięto przed obywatelami sądy administracyjne?

Wojewódzkie Sądy Administracyjne uchylają decyzje administracyjne nakładające na obywateli grzywny za złamanie przepisów ograniczających i wolność i prawa określone w konstytucji. Obywatele mają dużo szczęścia. Sprawy te, choć dotyczą ich pieniędzy, są rozpoznawane w wydziałach ogólnych.

Na przykład słynna precedensowa sprawa fryzjera z Opola procedowana była w tamtejszym sądzie administracyjnym w wydziale II (II SA/OP 219/20). W WSA w Warszawie orzekały wydziały VI i VII. Sędziowie z tych wydziałów zajrzeli widać do konstytucji. Ci z wydziałów finansowych, zajmujących się pieniędzmi obywateli, ale nie z tytułu kar i grzywien, tylko z tytułu podatków, mogliby tego nie zrobić. Nie są bowiem przyzwyczajeni.

WSA w Opolu słusznie zauważył, że:

- "sądy administracyjne sprawują wymiar sprawiedliwości przez kontrolę działalności administracji publicznej, a kontrola ta sprawowana jest pod względem zgodności z prawem";

Reklama

- "ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób" i że "nie mogą naruszać istoty wolności i praw";

- "w świetle ugruntowanego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego ustawa musi samodzielnie określać podstawowe elementy ograniczenia danego prawa i wolności";

- "przy ograniczaniu konstytucyjnych praw i wolności kompletność i szczegółowość regulacji ustawowej musi być znacznie zwiększona".

Dużym szczęściem obywateli jest i to, że nie ma jeszcze utrwalonej linii orzeczniczej Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawach nakładania na nich kar i grzywien bez właściwej podstawy prawnej, więc sędziowie sądów wojewódzkich nie muszą posługiwać się tradycyjną metodą "kopiuj wklej", tylko mogą samodzielnie sięgać po konstytucję i dokonywać jej wykładni - zgodnie zresztą z samą konstytucją, która nie tylko na to pozwala, ale wręcz nakazuje, stwierdzając, że jest "najwyższym prawem" i jej przepisy "stosuje się bezpośrednio".

Kolejnym szczęściem obywateli jest to, że ewentualne skargi kasacyjne (jeśli organy administracji publicznej takowe złożą) od wyroków sądów wojewódzkich trafią do Izby Ogólnoadministracyjnej NSA. Mam cichą nadzieję, że nie będzie się ona kierować "linią orzeczniczą" Izby Finansowej, w której "bezpośrednie" stosowanie konstytucji jakoś się nie przyjęło w sprawach nakładania na obywateli podatków bez właściwej podstawy prawnej. 

Gdyby to ta Izba takie skargi miała rozpoznawać, pewnie by stwierdziła, że przepis jest przepisem i trzeba go stosować - tak, jak przez lata twierdziła, że należy stosować sprzeczny z konstytucyjną zasadą proporcjonalności przepis, na podstawie którego opodatkowywano "ofiary ulgi meldunkowej", o których już tu kilka razy wspominałem.

Z Markiem Isańskim z Fundacji Praw Podatnika, która upomina się od lat o ich prawa, zastanawiamy się też czy sędziowie, uznający niekonstytucyjność rozporządzeń "covidowych" zauważą, że zamknięcie zakładów fryzjerskich nie jest bardziej niekonstytucyjne niż zamknięcie przed obywatelami sądów administracyjnych? 

Rozporządzenia ministra zdrowia czy Rady Ministrów mogą mieć nawet silniejsze podstawy niż zarządzenie prezesa NSA nr 39 z 16 października 2020 roku, na podstawie którego "z dniem 17 października 2020 r. w NSA odwołuje się rozprawy (...)", choć konstytucja wspomina "coś tam, coś  tam" o jawności rozpraw i publicznym ogłaszaniu wyroków.

Prezes NSA powołał się przecież na to samo rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, które zostało wydane na podstawie tej samej ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, na które powoływał się sanepid. 

Skoro więc WSA w Opolu uznał, że "upoważnienie ustawowe do wydania rozporządzenia w zakresie uregulowanym w ustawie nie zawiera w istocie wytycznych dotyczących treści wydawanego na tej podstawie rozporządzenia" i "w konsekwencji (rozporządzenie to) nie spełnia warunków wymaganych przez Konstytucję", to zarządzenie prezesa NSA też nie ma podstaw prawnych.

Wyroki sądów administracyjnych zapadają na posiedzeniach niejawnych - ale skoro są korzystne dla obywateli, to nie ma problemu. Trudno, żeby sanepid się skarżył, że bez jego udziału wydany został wyrok, bo sanepidowi nie przysługują prawa człowieka. Ale obywatelom przysługują.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Trzeba pochwalić sędziów, że w tych trudnych czasach zdecydowali się na bezpośrednie stosowanie konstytucji i - zgodnie z jej postanowieniami - podjęli się "kontroli działalności administracji publicznej pod względem zgodności z prawem". Ale jako że prezes NSA niechybnie nie jest organem administracji publicznej, to może będą mieć wymówkę, żeby zgodności z prawem zarządzeń swojego prezesa jednak nie kontrolować? 

Może jednak przynajmniej obrońcy praw człowieka gremialnie wesprą obywateli, zorganizują jakieś manifestacje i pomogą im składać skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka na wyroki zapadłe bez ich udziału?

Robert Gwiazdowski

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: prawo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »