Interpretacje są, kolejek nie ma

Czarnowidztwo resortu finansów nie sprawdza się. Fiskus nie narzeka na nadmiar pracy związany z wiążącymi interpretacjami. Na razie.

Czarnowidztwo resortu finansów nie sprawdza się. Fiskus nie narzeka na nadmiar pracy związany z wiążącymi interpretacjami. Na razie.

Minął pierwszy tydzień obowiązywania przepisów o wiążących interpretacjach podatkowych, które weszły w życie 1 stycznia 2005 r. I co się okazuje? Naczelnicy urzędów skarbowych poinformowali "PB", że na razie nie zaobserwowali zwiększenia liczby wniosków o interpretacje podatkowe. Co więcej, są one nieliczne. Nie sprawdzają się więc na razie alarmistyczne prognozy Jarosława Nenemana, wiceministra finansów, że po wprowadzeniu przepisów napłynie wielka fala wniosków, co doprowadzi do zatkania urzędów oraz sparaliżowania całego aparatu skarbowego. Taki zresztą był jego koronny argument przeciwko wiążącym interpretacjom (ramka), uznanym za największe osiągnięcie przedsiębiorców w 2004 r. i najważniejszy zapis ustawy o swobodzie gospodarczej.

Reklama

Cisza przed burzą?

Jesienią 2004 r. kierownictwo resortu finansów robiło wszystko, aby nie dopuścić do wejścia w życie tych przepisów 1 stycznia. Chciało mieć czas na przeforsowanie przez parlament zmian na niekorzyść podatników. Dlaczego? Bo przepisy o wiążących interpretacjach wyraźnie zwiększają bezpieczeństwo podatników kosztem fiskusa, co nie jest na rękę resortowi.

Postanowiliśmy zbadać sytuację. Rozmawialiśmy z szefami losowo wybranych urzędów skarbowych (US) z różnych regionów Polski. I nic niepokojącego się nie dzieje.

- Nie widać żadnej lawiny wniosków. Myślę, że w tym roku nie będzie więcej wniosków o wiążące interpretacje niż zapytań o informacje podatkowe w 2004 r. - mówi Eugeniusz Kowalczyk, naczelnik US Włocławek.

W podobnym tonie wypowiadają się naczelnicy urzędów w Gorzowie Wielkopolskim, Rzeszowie, Stargardzie Szczecińskim czy Warszawa-Bielany. Do I US w Gdańsku wpłynęło na razie kilka wniosków od osób fizycznych.

- Wbrew obawom nie ma żadnego zalewu wniosków. Wpływają dwa, trzy dziennie. To średni poziom z ubiegłego roku. Wydaje mi się, że przedsiębiorcy, szczególnie mali, nie wiedzą jeszcze, jak prawidłowo wypełniać wnioski. Nie można wykluczyć, że w następnych tygodniach i miesiącach wniosków będzie więcej - zastrzega Sławomir Poznański, naczelnik II US Białystok.

Tylko w jednym z badanych przez nas urzędów skarbowych stwierdzono większe zainteresowanie interpretacjami niż w tym samym okresie ubiegłego roku. - Przez pierwszy tydzień wpłynęło o 1/3 więcej wniosków. Szczególne zainteresowanie wykazują ci podatnicy, którzy zamierzają dokonać określonych czynności i chcieliby wiedzieć, jakie będą ich konsekwencje fiskalne - mówi Andrzej Nowak, szef I US w Krakowie.

Trzeba poczekać

O komentarz do wyników naszej sondy poprosiliśmy Jarosława Nenemana, wiceministra finansów.

- Od momentu wejścia regulacji minęło dopiero 10 dni. Jeszcze za wcześnie na ocenę. Trzeba poczekać co najmniej miesiąc. Wnioski o interpretację trudniejszych spraw dopiero są pisane - uważa wiceminister.

Gdy minister walczył o zablokowanie wiążących interpretacji, twierdził, że urzędy skarbowe zostaną zalane mnóstwem wniosków w sprawach prostych i błahych. Panie ministrze! Za trzy tygodnie wrócimy do tematu.

Jarosław Królak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: interpretacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »