Kanada: Zagraniczni giganci technologiczni zostaną objęci podatkiem
Zagraniczne firmy streamingowe czeka płacenie podatków w Kanadzie i większe inwestycje w kanadyjską produkcję. Takich zmian można oczekiwać w przepisach o sektorze audiowizualnym w Kanadzie, i to w ciągu najbliższych miesięcy.
Niezwłoczne wprowadzenie federalnego podatku od sprzedaży (Harmonized Sales Tax - HST), czyli kanadyjskiego odpowiednika VAT, dla firm takich jak Google, Apple, Facebook, Amazon, Netflix czy Spotify, to najbardziej komentowana z 97 rekomendacji raportu zaprezentowanego w minioną środę przez zespół ekspertów powołanych przez rząd w czerwcu 2018 r.
Zadaniem siedmioosobowego zespołu był przegląd rozwiązań prawnych w Kanadzie, dotyczących rynku audiowizualnego i telekomunikacyjnego. Raport zatytułowano "Przyszłość kanadyjskiego rynku komunikacji: czas na działania", a zalecenia uwzględniają podatki, interesy kanadyjskich twórców i problem zachowania prywatności w cyfrowym świecie.
Raport ujmuje kwestię podatkową jako pilną. "Rząd może (...) działać niezwłocznie w sprawach podatku od sprzedaży. Kanadyjskie firmy z branży mediowej są zobowiązane do naliczania HST, podczas gdy nie dotyczy to firm zagranicznych. To stawia kanadyjskie firmy w gorszej podatkowo pozycji" - podkreślono w raporcie.
Jak przypomniały kanadyjskie media, w poprzedniej kadencji rząd Justina Trudeau nie chciał zająć się opodatkowaniem internetowych, społecznościowych i streamingowych gigantów. Jednak w programie wyborczym Liberałów przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi znalazło się zobowiązanie do zmuszenia zagranicznych firm szeroko rozumianego sektora cyfrowych nadawców, które sprzedają swoją ofertę w Kanadzie, by zaczęły płacić HST.
Podatek od sprzedaży naliczany przez prowincję firmy streamingowe płacą obecnie tylko w Quebec i Saskatchewan. Media spekulowały, że nowe rozwiązania podatkowe mogłyby zostać włączone do budżetu na lata 2020-2021, który będzie prezentowany parlamentowi wiosną br.
Inne ważne dla rynku kanadyjskiego rozwiązania to propozycja zobowiązania firm takich jak Netflix czy Amazon Prime do respektowania zasad już obowiązujących kanadyjskich nadawców. Chodzi o posiadanie minimalnej kanadyjskiej oferty programów i filmów, oraz do płacenia składek na rzecz Canada Media Fund, funduszu dofinansowującego produkcję kanadyjską.
Jak podkreślono w raporcie, nie chodzi o tzw. Netflix-tax, bo taki podatek i tak zostałby przerzucony na klientów, ale o wymuszenie na platformach streamingowych inwestycji w atrakcyjne kanadyjskie produkcje, zdolne przyciągać widzów.
Raport zajął się też kwestiami wynikającymi ze zmian technologicznych, czyli m.in. algorytmami, które bazując na dotychczasowych wyborach widzów, podsuwają propozycje kolejnych filmów, seriali i innych programów.
Nadawcy twierdzili podczas konsultacji, że to konsument wybiera, co chce oglądać. Raport wskazuje natomiast, że istnieje możliwość takiej prezentacji oferty, by kanadyjskie produkcje były lepiej widoczne dla kanadyjskiego konsumenta, zanim podejmie on decyzję o wyborze oglądanego programu.
Autorzy raportu zaproponowali też radykalne rozwiązanie dotyczące mediów publicznych, czyli Canadian Broadcasting Corporation/Radio-Canada, angielskojęzycznych i francuskojęzycznych programów telewizyjnych i radiowych.
CBC/Radio-Canada miałyby jako publiczny nadawca koncentrować się na tematach ogólnokrajowych, lokalnych i związanych z rdzennymi mieszkańcami, ale całkowicie bez emisji reklam, zaczynając od programów informacyjnych.
W zamian za to rząd przyjmowałby dla nadawcy długoterminowe, przynajmniej pięcioletnie, plany finansowania budżetowego. Obecnie kanadyjski nadawca publiczny otrzymuje zarówno środki z budżetu, jak i ze sprzedaży czasu reklamowego.
Jak mówiła cytowana w rządowym komunikacie przewodnicząca zespołu Janet Yale, "zaawansowane technologie przekształcają sposób, w jaki się komunikujemy, korzystamy z rozrywki i szukamy informacji, jak i wpływają na prowadzenie biznesu i kształtowanie nowych modeli biznesowych; te niespotykane dotychczas możliwości stawiają nas także wobec rosnących ryzyk, takich jak naruszenia prywatności, rozpowszechnianie szkodliwej zawartości, czy też wpływu big data na wszystkie wymiary naszego życia".
Zaś minister dziedzictwa kulturowego Steven Guilbeault, który już w dniu prezentacji raportu zapowiedział, że działania rządu będą szybkie, w czwartek dodał, że niektóre z rekomendacji będą mogły być wdrożone nawet bez konieczności zmian ustaw.
Z Toronto Anna Lach