Podatki mogą ożywić GPW
Opodatkowanie zysków kapitałowych przy jednoczesnym zwolnieniu z podatku dochodów z transakcji giełdowych w 2002 roku może wywołać gwałtowny wzrost zainteresowania inwestycjami na GPW.
Będzie to korzystne dla Skarbu Państwa, który dzięki temu będzie mógł drożej sprzedać posiadane resztówki w giełdowych spółkach i uplasować nowe akcje z prywatyzowanych firm. Na realizację takiego scenariusza liczą również biura maklerskie, których przyszłość jest coraz bardziej niepewna.
Nowy minister finansów Marek Belka zapowiada, że 20-proc. podatkiem zostaną objęte dochody z lokat bankowych, rachunków pieniężnych prowadzonych przez biura maklerskie, odsetki od obligacji skarbowych i - prawdopodobnie - od dochodów osiąganych przez fundusze inwestycyjne. Utrzymane byłoby natomiast zwolnienie podatkowe od zysków osiąganych przez inwestorów na giełdzie.
Może to oznaczać przesunięcie w przyszłym roku części środków w stronę rynku giełdowego, co powinno się przełożyć na wzrost zainteresowania inwestycjami w akcje. Nowy strumień pieniądza może na tyle ożywić GPW, że przy sprzyjającej koniunkturze na giełdach zagranicznych dojdzie do hossy w Warszawie. Jest ona bardzo potrzebna zarówno ?zmęczonym" przedłużającym się kryzysem inwestorom, jak i instytucjom pośredniczącym i specjalizującym się w usługach na rynku kapitałowym.
Hossa może z kolei oznaczać ponowny wzrost zainteresowania rynkiem pierwotnym. Byłoby to o tyle ważne, że Skarb Państwa, łatając w przyszłym roku dziurę w budżecie, prawdopodobnie będzie zmuszony sięgnąć po większą gotówkę z rynku, sprzedając posiadane resztówki nie do końca sprywatyzowanych giełdowych spółek.
Przypomnijmy, że w jego gestii nadal pozostają pakiety kilkudziesięciu spółek o łącznej wartości około 12 mld zł, w tym m.in. Telekomunikacji Polskiej, PKN ORLEN (pośrednio), KGHM, Pekao, Kogeneracji, Mennicy, Świecia i Orbisu oraz przygotowywanego do publicznej oferty PZU.
Wzrost zainteresowania giełdą i rynkiem pierwotnym powinien jednocześnie skłonić do wchodzenia do obrotu publicznego czekające teraz na lepsze czasy oraz zupełnie nowe prywatne firmy poszukujące kapitału.
- Po opodatkowaniu zysku spadnie skłonność do oszczędzania w bankach - twierdzi Rafał Gębicki, dyrektor zarządzający Concordii. - Nie możemy zapominać, że do połowy przyszłego roku RPP prawdopodobnie obniży stopy procentowe o 500 pkt. bazowych. Wtedy stopa oprocentowania lokat wyniesie około 8%. Jeżeli od tego odejmiemy 20-proc. podatek, zostanie 6,4% zysku. Można przypuszczać, że dla wielu osób będzie to za mało i w związku z tym nastąpi realokacja środków - m.in. na warszawską giełdę - dodaje Rafał Gębicki.
Zdaniem specjalistów, nie oznacza to inwestowania na własną rękę. Prawdopodobnym beneficjentem przyszłego opodatkowania lokat mogą być fundusze inwestycyjne i firmy typu asset management, oczywiście, jeżeli jednostki uczestnictwa lub dochody z portfeli pozostaną w dalszym ciągu nie opodatkowane.
- Realokacja będzie, ale chyba o znikomym znaczeniu. Nie możemy zapominać, że oszczędności w bankach mają ludzie o bardzo konserwatywnym podejściu do ryzyka. Osoby te raczej na pewno - mimo mało atrakcyjnego procentowania - nie zdecydują się na przesunięcie środków na GPW. Poza tym nie ma co się łudzić - hossę i bessę na giełdzie w Warszawie wyznaczają inwestorzy instytucjonalni. Napływ środków z likwidowanych lokat nie wykreuje ani krótkiego, ani tym bardziej trwałego trendu na rynku w Warszawie - dodaje Krzysztof Błędowski, ekonomista.