Podkomisja finansów będzie dalej pracować nad projektem noweli dotyczącym PIT
Komisja finansów publicznych skierowała w piątek projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych do podkomisji. Zmiany dotyczą ograniczeń w uldze na dzieci, ograniczenia przywilejów twórców oraz likwidacji ulgi internetowej.
Wcześniej w piątek posłowie nie wyrazili zgody na skierowanie projektu do równoległych prac w komisji rodziny.
Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL
Chodzi o rządowy projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, którego pierwsze czytanie odbyło się w czwartek w Sejmie. Nowela - zdaniem resortu finansów - wypełnia przedstawione w expose premiera propozycje dotyczące uporządkowania podatku i wprowadzenia pewnych elementów polityki prorodzinnej do podatku dochodowego od osób fizycznych.
Zmiany w przepisach sprowadzają się do trzech elementów: ograniczenia przywilejów dla twórców - szczególnie dla tych, którzy osiągają wysokie dochody; likwidacji ulgi internetowej oraz modyfikacji ulgi na dzieci.
Zgodnie z projektem twórcy, którzy osiągają roczne dochody powyżej 85 tys. 528 zł będą mieć ograniczone możliwości skorzystania z ryczałtowych 50-proc. kosztów uzyskania przychodu.
Projekt ogranicza także ulgę prorodzinną na pierwsze dziecko. To ograniczenie - zdaniem rządu - ma dotyczyć bogatych rodzin, które uzyskują dochody ponad 9,3 tys. zł miesięcznie, czyli 112 tys. zł rocznie. Dla rodzin z dwójką dzieci nic się nie zmieni; w przypadku trzeciego dziecka ulga wzrośnie o 50 proc., a na czwarte i kolejne wzrośnie o 100 proc.
Posłowie opozycji są przeciwni proponowanym zmianom i wnosili o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Wniosek ten nie uzyskał jednak większości głosów.
Dariusz Joński (SLD) mówił w piątek w Sejmie, że proponowane zmiany w podatku PIT dotyczące ulgi na dzieci miałyby być skierowane do rodzin wielodzietnych. - Miało tak być, a jest dokładnie odwrotnie - podkreślił.
Wincenty Elsner (RP) sprzeciwiał się natomiast likwidacji ulgi internetowej. - Internet to szansa na indywidualizację i prawdziwą wolność w obszarze kultury, informacji i wiedzy i warto dać tę szansę wszystkim Polakom. Wszyscy tutaj na tej sali damy sobie radę bez tej ulgi, bo te 760 zł (maksymalna wartość odpisu - PAP) ciułają emeryci, renciści, bezrobotni i studenci. Dla wielu z nich zaoszczędzone sto kilkadziesiąt złotych to naprawdę duże pieniądze i to dla nich jest ta ulga - powiedział.
Wiceminister finansów Maciej Grabowski odnosząc się do wypowiedzi posłów opozycji powiedział, że ulga na internet została wprowadzona w celu ograniczenia efektu wzrostu cen internetu po podwyżce VAT z 7 na 22 proc., która nastąpiła z wejściem Polski do UE. - Od tego czasu cena za tę usługę spadła o 70 proc. Z drugiej strony rząd cały czas inwestuje w rozwój tych usług - mówił.
Odniósł się też do ulgi na dzieci. - My nie proponujemy likwidacji ulgi na pierwsze dziecko. To jest likwidacja ulgi na pierwsze dziecko w przypadku rodzin, które naprawdę mają wysokie wynagrodzenia. To jest sedno tej propozycji - wskazał.
- Podobnie jest z twórcami - nie proponujemy (...), żeby zlikwidować w całości ten przywilej 50 proc. uzyskania przychodów - mówił.
KOMENTARZ INTERII.PL
Rząd ogranicza ludziom ulgi na dzieci i oczekuje, że Polacy będą mieć coraz więcej dzieci. To nie ma żadnego sensu i tego osiągnąć się nie da. Powyższe strzyżenie ma charakter czysto fiskalny - jest konfiskatą pieniędzy obywateli dla ratowania budżetu.
Gdy po latach ujawnią się wszystkie fatalne skutki takich działań (dotyczy to także ulgi internetowej i 50 proc. kosztów uzyskania przychodów dla twórców), nie będzie winnych. Podobna jest sytuacja z ustawą o hazardzie - premier wymyślił, rząd zgłosił do Sejmu, przeszła przez Senat i podpisana została przez prezydenta. Działała tak długo, aż Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał ją ostatnio za śmieć prawny. Teraz nie ma winnych a przecież wiemy kto to - premier Donald Tusk, posłowie, senatorowie i prezydent Bronisław Komorowski. Ci sami ludzie podpiszą się teraz od zmianami w ustawie o PIT? Czy na pewno robią dobrze? Czy mają rację? Ja mam wątpliwości po tym, jak ETS zniszczył tamten akt prawny.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze