Statystyczny Polak zyska 920 zł?

Rząd nareszcie dostrzegł, że kryzys finansów światowych nie ominie Polski. Premier ogłosił główne założenia rządowego pakietu antykryzysowego. Minister finansów w debacie budżetowej w sejmie obiecywał, że w portfelach Polaków, w przyszłym roku zostanie o 35 mld zł więcej niż mieli w pierwszej połowie 2007. Średnio, jego zdaniem, statystyczny Kowalski zyska 920 zł.

Trudno odgadnąć, dlaczego minister porównuje rok 2009 tylko do pierwszej połowy, zamiast do całego 2007 roku. Bardzo to ryzykowne, delikatnie ujmując, metodyczne porównanie. Warto się zastanowić, czy wzrost dochodów o 920 zł statystycznego Polaka jest informacją rzetelną, czy tylko propagandową sztuczką statystyczną. Gdzie zatem znajdzie rząd te 35 mld zł, aby każdemu obywatelowi polskiemu - od noworodka po emeryta - dać taki silny pieniężny zastrzyk?

Minister finansów ujawnił, że pieniądze będą pochodziły m.in. z nowej niższej skali podatkowej - 8 mld zł - oraz z uchwalonej reformy VAT - 2 mln zł, a może 2 mld zł. Kwota 2 mln zł znajduje się w zapisie stenograficznym z obrad sejmu. Kolejnym źródłem dodatkowych pieniędzy w kwocie 5,4 mld zł będzie wprowadzenie ulgi na wychowanie dzieci.

Reklama

Nie podano kwoty pochodzącej z obniżenia składki rentowej ani nie wymieniono pozostałych źródeł zasilenia 35-miliardowej kwoty nadwyżki pieniężnej. Żeby odpowiedzieć na pytanie, czy 920 złotych dla każdego Polaka jest kwotą realną, warto sprawdzić, jaki w niej udział mają zmiany w dochodach obywateli z tytułu wprowadzenia nowej skali podatkowej od ich dochodów.

A właśnie ten element, jako jedyny z wymienionych przez ministra, dotyczy wzrostu dochodów wszystkich podatników.

Minister finansów, podobnie jak premier, zapewnił posłów, że rząd pamięta o potrzebach tych, którzy wymagają wsparcia. W swoim wystąpieniu podkreślił również, że w planie stabilności i rozwoju przyjęto założenie o wydzieleniu środków na rezerwę solidarności społecznej. Pieniądze te przeznaczone będą na sfinansowanie ważnych działań społecznych. Chodzi o wsparcie rodzin żyjących poniżej progu ubóstwa, dofinansowanie potrzeb rodzin wielodzietnych, akcji dożywiania dzieci czy też osób niesamodzielnych, szczególnie w podeszłym wieku. Niestety, poza wskazanymi celami nie przedstawiono kwot, jakie przeznaczone zostaną na ich realizację.

Nie wnikając w zasadność takich, a nie innych antykryzysowych zadań podjętych przez rząd i jego zaplecze polityczne, warto zwrócić uwagę na wprowadzone jeszcze przed kryzysem propozycje zmian w opodatkowaniu osób fizycznych. Polegają one na wprowadzeniu w 2009 r. skali podatkowej składającej się z dwóch progów podatkowych - 18 proc. do kwoty 85 528 zł i 32 proc. dla nadwyżki powyżej tej kwoty. Wcześniej obowiązywała skala podatkowa z trzema progami podatkowymi - 19 proc. do kwoty 44 490 zł, drugi pomiędzy 44 490 a 85 528 zł i trzeci dla nadwyżki ponad 85 528 złotych.

Czy obniżka stawek i spłaszczenie skali podatkowej to dobry zabieg makroekonomiczny na trudne czasy, jakie z pewnością nas czekają? Czy proponowana skala obniżki podatków na pewno pomoże w zwalczaniu głównych objawów kryzysu? Jak ten nowy instrument wpłynie na łagodzenie wzrostu kosztów utrzymania gospodarstw domowych, choćby w świetle rosnącego bezrobocia? Aby odpowiedzieć na te pytania wystarczy porównać zmiany dla podatników wynikające z wprowadzenia nowej skali podatkowej.

Analizę porównawczą dwóch skal podatkowych, starej i nowej, oparto na publikowanych danych o podatku dochodowym dla osób fizycznych w 2007 r.

Z porównania zmian dla pierwszego progu starej i nowej skali wynika, że rocznie podatnicy zyskają 147 zł, dla drugiego progu starej skali, w przeliczeniu na nową skalę, podatnicy zaoszczędzą 2844 zł rocznie, zaś podatnicy trzeciego progu starej skali, w nowej skali drugiego progu, zyskają 11 374 zł.

Jak widać, spłaszczenie skali podatkowej spowoduje pogłębienie i rozwarstwienie dochodów osób fizycznych. Nowa skala podatkowa zwiększy dochody emerytów i rencistów ZUS tylko o 139 zł rocznie, emerytów i rencistów KRUS zaledwie o 81 zł.

Z zaprezentowanych danych widać, że 22 893 583 podatników pierwszego progu według starej skali zyska zaledwie 16 proc. ministerialnej średniej - owe 920 zł - a 7659 tys. emerytów i rencistów ZUS uzyska więcej tylko 15 proc., wreszcie 1530 tys. emerytów rencistów KRUS będzie miało więcej aż 8,8 proc. Wydaje się więc, że polityka fiskalna rządu na czas kryzysu to obranie kursu na przyszłą katastrofę. Zmiana systemu podatkowego rozmontowuje, jak widać, dotychczasowy system bezpieczeństwa socjalnego.

Prawie 94,6 proc. podatników z tytułu zmiany skali podatkowej, zyska 1,2 mld zł. Dla 4,5 proc. dochody wzrosną o 3,1 mld zł, a 0,9 proc. zyska na tej zmianie aż ponad 2,3 mld zł.

Przedstawiona analiza pod dużym znakiem zapytania stawia intencje rządu i zapewnienia premiera oraz ministra finansów, że budżet jest odpowiedzialny i przezorny. Przeczy ona też słowom ministra, że kwota 35 mld zł dotyczy wszystkich obywateli, a nie tylko tych lepiej zarabiających. Zmiany podatkowe w niewielkim stopniu zwiększą dochody blisko 95 proc. podatników, a wielokrotnie zwiększą 5 procentom i tak już lepiej sytuowanych materialnie obywateli.

Obniżanie podatków jest jednym z instrumentów polityki fiskalnej państwa. Czy rządowe propozycje gwarantują jednak stymulowanie popytu globalnego? Popytu, do którego zalicza się wydatki konsumentów na dobra i usługi inwestycyjne. Czy podatnicy prowadzący działalność gospodarczą skierują oszczędności z tytułu podatku dochodowego właśnie na wydatki inwestycyjne? Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że nikłe podatkowe korzyści nie zostaną przeznaczone na inwestycje przez podatników z dotychczasowego drugiego i trzeciego progu. Nie ożywią one popytu, a najpewniej zasilą ich oszczędności. Podatnikom z pierwszego progu uzyskana nadwyżka, niestety, zapewne nie wystarczy na pokrycie wzrostu cen towarów i usług.

Rząd, podając średni wzrost dochodów o 920 złotych w 2009 roku, pomija silne zróżnicowanie korzyści z nowej skali podatkowej dla podatników z poszczególnych, dotychczasowych progów podatkowych.

Sądzę, że jest jeszcze czas, by zastanowić się, czy spłaszczenie skali podatkowej jest rozwiązaniem osłabiającym zjawiska kryzysowe czy też sprowadzi katastrofę dla 95 proc. podatników, osłabiając ich bezpieczeństwo socjalne. Odpowiedź powinna skłonić rząd, parlament i prezydenta do podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do dodatkowego obniżenia podatków dla pierwszego progu starej skali podatkowej, poza obowiązująca nowa skalą. Byłoby to też bardziej wyraźne i jasne wyrównywanie poziomu uczestnictwa obywateli w dźwiganiu ciężaru kryzysu niż zmuszenie ich do bycia beneficjentami rządowego programu solidarności społecznej. Innym rozwiązaniem mogłoby być pozostawienie skali podatkowej z 2008 roku i obniżenie z 22 do 15 procent podatku VAT. Byłoby to wprowadzenie w życie zapowiadanych przed wyborami obietnic Platformy Obywatelskiej i rozwiązanie bardziej sprawiedliwe dla obywateli. Szacunkowo operacja ta, w rachunku arytmetycznym, kosztowałaby państwo ok. 25 mld zł. Realnie jednak kwota ta powinna okazać się znacznie niższa ze względu na szansę ożywienia popytu ludności, a więc również szansę zahamowania stagnacji produkcji towarów i świadczenia usług. A swoją drogą nasuwa się pytanie - czy był to błąd w sztuce, czy tylko trik propagandowy rządu?

Ireneusz Kwiatkowski

Tygodnik Solidarność
Dowiedz się więcej na temat: dochody | minister | podatnicy | minister finansów | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »