Witold Modzelewski: Spóźnione (o cztery lata) zwycięstwo koncepcji uszczelnienia VAT-u
Pod koniec kadencji obecnego Sejmu, czyli po czterech latach od powstania projektu nowej ustawy o podatku od towarów i usług, zrealizowano (prawie) pięć najważniejszych postulatów naprawy tego podatku.
Oto one:
1) powstał centralny rejestr podatników, czyli publiczny, wiarygodny i zweryfikowany wykaz podmiotów, które zarejestrowały się dla potrzeb tego podatku (od dnia 1 września 2019 r.),
2) zlikwidowano patologiczny przywilej likwidujący opodatkowanie tym podatkiem oraz rozszerzający w sposób niekontrolowany skalę zwrotów tego podatku, czyli krajowe odwrotne obciążenie (od listopada 2019 r.),
3) wprowadzono obowiązkową podzieloną płatność w obrocie wszystkimi istotnymi towarami i usługami, które określamy jako "wrażliwe", czyli wykorzystywane do wyłudzeń tego podatku (od dnia 1 listopada 2019 r.),
4) rozszerzono zakres odpowiedzialności solidarnej nabywcy za zaległości podatkowe dostawcy na wszystkie towary "wrażliwe" (od dnia 1 listopada 2019 r.),
5) rozszerzono zakres granicznej płatności z tytułu WNT towarów wykorzystywanych do wyłudzenia VAT (od dnia 1 września 2019 r.).
Przypomnę, że rozwiązania te miały być wprowadzone już w 2016 roku. Zamieszczono je w projekcie nowej ustawy w podatku od towarów i usług opracowanej (wersja z 2015 roku), która była przedstawiona w czasie kampanii wyborczej przez ówczesną prawicową opcję. Mimo wygranych wyborów, ktoś (kto?) wyrzucił do kosza te pomysły z całym projektem, a resort finansów pielęgnował wszystkie patologie legislacyjne tego podatku. Przypomnę, że pierwszy elementarny warunek uszczelnienia tego podatku, czyli przywrócenia sankcji podatkowych za wyłudzenia zwrotów i zaniżanie zobowiązań podatkowych, wprowadzono dopiero w 2017 r. Co prawda w sierpniu 2016 r. wprowadzono graniczną płatność z tytułu WNT, ale ograniczono jej zakres tylko do paliw silnikowych. Z podzieloną płatnością (dobrowolną) czekano do 2018 r., lecz wprowadzona wtedy koncepcja ma niewiele wspólnego z wizją uregulowaną w projekcie wspomnianej ustawy z 2015 r., przez co podatnicy bronili się rękami i nogami przed jej zastosowaniem. Tak naprawdę, to wersja split payment z 2018 r. służyła tylko interesom banków, bo zupełnie bez sensu narzucono wszystkim podatnikom obowiązek posiadania rachunków VAT nie dając żadnych istotnych przywilejów ochronnych w przypadku zapłaty przy pomocy tego mechanizmu. Resort nie tylko rozszerzał patologię odwrotnego obciążenia, lecz przede wszystkim zabawiał się jakimiś "instrumentami informatycznymi", które - w jego przekonaniu - miały w cudowny sposób uszczelnić ten podatek, czyli realizował to, co im podrzucali liberalni poprzednicy. Oczywiście żaden "instrument informatyczny" nie jest w stanie niczego "uszczelnić", bo egzekwowanie dziurawego prawa podatkowego jest zajęciem całkowicie jałowym z punktu widzenia interesów fiskalnych państwa.
Gdyby powyższe rozwiązania wprowadzono już w 2016 roku, dochody budżetowe z tego podatku wynosiłyby już ponad 200 mld zł ( w tym roku wynoszą około 180 mld zł), a przypomnę, że między 2015 r. (rządy liberałów) a 2016 r. (faktyczne rządy tych liberałów na Świętokrzyskiej 12) nie było istotnej różnicy w poziomie dochodów budżetowych z VAT, a poprawa nastąpiła dopiero w 2017 r. gdy wytoczono tu najcięższe armaty w postaci drastycznych kar za fałszerstwa fakturowe - efekt odstraszający, ale to raczej zasługa resortu Sprawiedliwości.
Gdyby już w 2016 roku zlikwidowano krajowe odwrotne obciążenie, skala zwrotów tego podatku uległaby istotnemu zmniejszeniu. Przypomnę, że w 2018 r. liczba deklaracji zwrotnych przekroczyła 1,3 mln, co było głównie "zasługą" wprowadzenia powyższego przywileju, który jest inaczej nazwaną stawką 0 proc..
Przypomnę, że na 2020 rok planuje się uzyskać z tego podatku ponad 200 mld zł, co jest prognozą w świetle przedstawianych na wstępie zmian całkowicie realną. Można by uzyskać te pieniądze dużo wcześniej, ale ktoś (kto?) sabotował ich wprowadzenie.
Stosunek uczciwych podatników (czyli większości) do tych zmian jest dość przychylny, mimo wad i błędów, które zakradły się do "szczegółów" tych rozwiązań (np. brak zaliczenia wydatku do kosztów uzyskania przychodów w przypadku zapłaty na rachunek banku nie wymieniony w centralnym rejestrze podatków: to przecież wyłączenie prezent dla banków). Ale to da się poprawić. Najważniejsze jest to, że wreszcie robi się to, co trzeba: chronić uczciwych, a zwalczać oszustów. Szkoda, że z takim opóźnieniem. Teraz trzeba wreszcie napisać ustawę o podatku od towarów i usług. Ta jest już całkowicie skompromitowana w świadomości i oczach podatników.
Witold Modzelewski, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Studiów Podatkowych
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze