Eksperci z Wolfs Private Equity przeliczyli, jak nowa wysokość kwoty wolnej wpływa na zmianę rzeczywistych stawek opodatkowania. Podniesienie kwoty wolnej najbardziej dotyka osoby, które, po odjęciu ulg, mają dochód do 6600 zł. Dzięki tej zmianie osoby te nie będą płacić podatku. Jednak jeśli tylko zaczną zarabiać więcej, to za sprawą spadającej kwoty wolnej, będą płacić 32 proc. podatek, tak jak najbogatsi. Wyższa stawka będzie dotyczyła dochodu do 11 tys. zł rocznie. Potem kolejne dochody są obciążone standardową stawką 18 proc.
- Wprowadzenie zmniejszającej się kwoty wolnej powoduje, że dochody w przedziale 6,6-11 tys. zł są faktycznie opodatkowane stawką 32 proc. A to może zniechęcać niektóre osoby do podejmowania dodatkowej aktywności i zdobywania dochodów. System podatkowy powinien być tak skonstruowany, by zachęcać do osiągania wyższych dochodów - mówi Paweł Majtkowski, główny analityk Wolfs Private Equity.
Jeśli ktoś zarobi w 2017 roku więcej niż 11 tys. zł, to nie odczuje wzrostu opodatkowania, bo od swojego dochodu w 2017 roku odliczy sobie taką samą kwotę wolną, jak w obecnym. Gdy jednak przekroczy 85,5 tys., to aż do osiągnięcia 127 tys. zł dochodu podatek wyniesie 33,3 proc. zamiast standardowych 32 proc. To efekt stopniowej likwidacji kwoty wolnej dla osób o najwyższych dochodach.
- Każda zarobiona złotówka w przypadku dochodu wynoszącego 85,5-127 tys. zł jest opodatkowana wyższą stawką niż dochody powyżej 127 tys. zł. Mamy tu do czynienia z przypadkiem podatku degresywnego, czyli ze stawką spadającą wraz ze wzrostem dochodu. To pokazuje, że zmiana wysokości kwoty wolnej po raz kolejny zamiast upraszczać komplikuje nas system podatkowy - dodaje Majtkowski.
