Francja rozpoczyna wojnę o podatek cyfrowy
Amerykański dziennik "Wall Street Journal" relacjonuje w środę francuski plan opodatkowania globalnych firm technologicznych i ostrzega, że konsekwencją może być wojna handlowa ze Stanami Zjednoczonymi.
Według "WSJ", francuski prezydent Emmanuel Macron nie wziął pod uwagę "reguły nr 1 w międzynarodowych sprawach gospodarczych", która głosi, że prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi nie należy dawać pretekstu do wojny handlowej. "WSJ" zwraca uwagę, że nowego podatku cyfrowego nawet Niemcy nie chcą dla Europy.
Chodzi o zaaprobowany w zeszłym tygodniu przez francuskie Zgromadzenie Narodowe 3-procentowy podatek od sprzedaży, który we Francji mają płacić globalne firmy technologiczne, bez względu na to, czy odnotowują zyski.
Dziennik zwraca uwagę, że wiele państw europejskich bardzo chętnie obłożyłoby takim podatkiem firmy technologiczne z USA; Wielka Brytania, Włochy i Hiszpania rozważają własne wersje takiego podatku. Jednak - jak podkreśla "WSJ" - większość Europejczyków obawia się odwetu i właśnie dlatego Niemcy wycofały propozycje unijnej wersji francuskiego planu.
"Wydaje się, że pan Macron ma nadzieję, iż jego jednostronne posunięcie skłoni innych do szybszego działania" - pisze "WSJ" i ostrzega, że może się jednak okazać, że francuski prezydent wywoła wojnę handlową. Jak przypomina dziennik, biuro przedstawiciela USA ds. handlu (USTR) wszczęło w zeszłym tygodniu śledztwo mające ustalić, czy francuski podatek nie oznacza dyskryminacji przedsiębiorstw amerykańskich. Taka konkluzja otworzyłaby drogę do odwetowych ceł.
W czerwcu także członkowie komisji finansów Senatu USA zachęcali ministra finansów Stevena Mnuchina do podwojenia opodatkowania francuskich firm działających w Ameryce. Podstawą miałby być zapis w prawie podatkowym, zezwalający na działania odwetowe za dyskryminację podatkową wobec firm amerykańskich za granicą.
Jak zwraca uwagę "WSJ", francuski podatek cyfrowy jest skonstruowany tak, że są spod niego wyłączone niemal wszystkie francuskie firmy technologiczne (globalny przychód w wysokości 750 mln euro, z czego 25 mln ma pochodzić z Francji). "Intencje są tak słabo zawoalowane, że równie dobrze (Francuzi) mogliby uchwalić mającą podobne efekty ustawę, opodatkowującą firmy, których nazwy rymują się z +moogle+, czy +hamazon+" - podkreśla "WSJ".
"Przy całym zapale reformatorskim pana Macrona, polityka podatkowa jest największą i najgorszą ślepą plamką w polu widzenia" - pisze dziennik i przypomina, że próba obłożenia francuskich kierowców wyższym podatkiem od paliwa dieslowskiego doprowadziła do protestów, które omal nie sparaliżowały francuskiej administracji.
Według "WSJ", amerykańskie firmy technologiczne wyglądają wprawdzie na obiecujący cel, ale Francja nie może sobie pozwolić na nową wojnę handlową z Trumpem. Dziennik ostrzega, że Macron swoim jednostronnym działaniem może zaszkodzić Europie i USA.