- Wyrok Trybunału w demokratycznym państwie prawa, które powinno urzeczywistniać zasady sprawiedliwości społecznej, nie został opublikowany. Jednak to "tradycja" wprowadzona przez premier Beatę Szydło - zauważa Robert Gwiazdowski. - Ostatecznie po czasie do tego doszło. Miejmy więc nadzieję, że rząd Donalda Tuska również zdecyduje się kiedyś opublikować wyrok w sprawie ulgi meldunkowej - choć zapewne dopiero wtedy, gdy sprawa dawno się przedawni - ocenia.
Zamieszanie z ulgą meldunkową
Jak przypomina w najnowszym odcinku podcastu, po ogłoszeniu wyroku senatorowie Wadim Tyszkiewicz i Krzysztof Kwiatkowski przedstawili oświadczenie w Senacie. Podkreślili w nim, że niezależnie od oceny samego Trybunału, wyrok należy uznać za sprawiedliwy. Wezwali rząd do niezwłocznych działań: poinformowania wszystkich poszkodowanych o przysługujących im prawach, procedurach i terminach oraz rozważenia ustawy, która systemowo uregulowałaby zwrot nienależnie pobranego podatku - bez konieczności wznawiania indywidualnych postępowań. - Alternatywnie - wystarczyłoby wydać organom skarbowym polecenie, by same z urzędu dokonały zwrotów - wyjaśnił Gwiazdowski.
Minister finansów w odpowiedzi poinformował marszałek Senatu, że wyrok Trybunału jest znany, a skutki prawne są "aktualnie analizowane". - Krótko mówiąc: nic konkretnego. Obywatele, podatnicy - możecie sobie czekać - komentuje Gwiazdowski.
Zawiła historia ulgi mieszkaniowej
Autor przypomina również historię ulgi meldunkowej. - Otóż pierwotnie jej w ogóle nie było - istniała tzw. ulga mieszkaniowa. Zresztą nazwa "ulga" była myląca, bo w praktyce chodziło o zwolnienie z podatku przy sprzedaży nieruchomości, jeśli środki ze sprzedaży przeznaczało się na zakup kolejnej. Problem polegał na tym, że ustawodawca nie potrafił jasno napisać przepisów. W efekcie opodatkowywano nawet sytuacje, w których faktycznie nie było żadnego dochodu - ani nawet przychodu - przypomniał.
Z kolei po wejściu Polski do Unii Europejskiej pojawiła się narracja, że cudzoziemcy - zwłaszcza Niemcy - będą kupować w Polsce mieszkania dla spekulacji. - Żaden cudzoziemiec nie miał zamiaru meldować się w Polsce i zostawać rezydentem podatkowym. Ulga więc w praktyce nie uderzała w Niemców, tylko w Polaków - ocenia Gwiazdowski. Jego zdaniem ulga meldunkowa miała jeszcze jeden problem - można było korzystać z niej tylko w przypadku jednego mieszkania, a nie kilku.
Ulga meldunkowa obowiązywała przez dwa lata od 2005 r. - Gdy do władzy wróciła Platforma Obywatelska, postanowiła zlikwidować ulgę meldunkową i przywrócić dawną ulgę mieszkaniową - przypomina. Nie można było jednak odebrać ulgi tym, którzy wcześniej wykupili mieszkania służbowe, np. funkcjonariuszom różnych służb. Dlatego pozostawiono im możliwość korzystania z ulgi meldunkowej jeszcze przez pewien czas. - Problem w tym, że nie tylko oni wykupowali mieszkania od państwa. Robili to także zwykli ludzie, którzy nie mieli nic wspólnego ze służbami specjalnymi. Wielu z nich chciało potem sprzedać mieszkanie - zauważa.
Przez lata stano na stanowisku, że wszystko jest w porządku
- I tutaj zaczęły się dramaty. Podatnik, który faktycznie był zameldowany w mieszkaniu przez wymagane 12 miesięcy, ale nie złożył do urzędu skarbowego formalnego oświadczenia, tracił prawo do ulgi - mówi Gwiazdowski.
Po przywróceniu ulgi mieszkaniowej okazało się, że ci, którzy w okresie obowiązywania ulgi meldunkowej byli zameldowani, ale nie złożyli oświadczenia, zostali pozbawieni prawa do zwolnienia. - Urzędy skarbowe i sądy administracyjne latami stały na stanowisku, że wszystko jest w porządku. Podatnicy przegrywali sprawy, choć sam przepis o obowiązku składania oświadczenia nie znajdował się w ustawie podatkowej - był tylko w ustawie zmieniającej - tłumaczy.
Dopiero po wielu latach, w 2019 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok, w którym stwierdzono, że skoro nie ma wątpliwości, iż podatnik faktycznie mieszkał i był zameldowany przez wymagany okres, to uzależnianie ulgi od formalnego oświadczenia narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności. - Część spraw zakończyła się więc ostatecznie korzystnie dla podatników - ale dotyczyło to już tylko tych nielicznych, którzy walczyli aż do końca - podkreśla Gwiazdowski. Do tego - jak zauważa - orzeczenia NSA były niespójne, a w dalszym ciągu zdarzały się składy sędziowskie, które uważały, że ulga meldunkowa w obecnym kształcie była zgodna z prawem.
- Przez osiem lat pełnomocnicy i organizacje społeczne apelowały, by sprawę skierować do TK - i to w czasie, gdy Trybunał był jeszcze niezależny. Ale dopiero teraz, gdy TK w końcu orzekł o niezgodności przepisu z Konstytucją, okazało się, jak bardzo rację mieli ci, którzy przez lata walczyli o sprawiedliwość - dodaje Gwiazdowski.
Gwiazdowski: Niepublikowanie wyroku to działanie na szkodę obywateli
Zdaniem Gwiazdowskiego niepublikowanie wyroku ws. ulgi meldunkowej to działanie na szkodę obywateli. - Jak inaczej określić sytuację, w której ludziom zabrano pieniądze na podstawie przepisu od początku budzącego wątpliwości konstytucyjne, a jego niezgodność z Konstytucją została ostatecznie potwierdzona - i to nie tylko przez TK, ale także przez niektóre orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego - pyta.
- Drodzy podatnicy - w tej historii możecie mieć pretensje nie tylko do polityków, ale i do sędziów. To oni także zawiedli - stwierdza Gwiazdowski w najnowszym odcinku video podcastu.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".