Miesiąc po wyborach do Izby Poselskiej (niższej izby parlamentu), które odbyły się 3 i 4 października, zwycięski populistyczny ruch ANO, kierowany przez byłego premiera i jednego z najbogatszych Czechów, Andreja Babisza, podpisze w poniedziałek po południu umowę koalicyjną o utworzeniu wspólnego rządu z radykalnie prawicowym, antyunijnym i antyimigranckim ruchem Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) oraz z eurosceptyczną, prawicową partią Zmotoryzowani (Motoristie).
Eichler uważa, że program powstającego rządu będzie połączeniem konserwatywnych postulatów w polityce wewnętrznej i "nieco izolacjonistycznych" działań w polityce europejskiej.
- Oznacza to, że na pewno nie będzie np. wprowadzenia euro, ale dojdzie do pewnego zdystansowania się, pod względem retorycznym, od obecnej Komisji Europejskiej i od tego, co Andrej Babisz nazywa sojuszem socjalistów i chadecji na szczeblu europejskim - przewiduje analityk Patrik Eichler.
Ekspert uważa, że oba czeskie rządy, zarówno nowy, jak też kończący urzędowanie, były bardzo technokratyczne. - Moim zdaniem ten nowy rząd będzie jeszcze bardziej technokratyczny niż poprzedni. Oznacza to, że będzie raczej sprawował władzę na korzyść wielkich firm, czyli oligopoli, lub dużych przedsiębiorstw z branży paliw kopalnych, które nadal wydobywają węgiel w Czechach lub eksploatują duże źródła energii - ocenił Eichler.
- Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to największą różnicą będzie stosunek do Słowacji i częściowo do Węgier. Można spodziewać się wznowienia zawieszonych konsultacji międzyrządowych między Pragą a Bratysławą - powiedział analityk. Jak dodał, w pozostałych kwestiach obie strony sporu politycznego w Czechach nie mają aż tak bardzo różnych poglądów. - W gabinecie kończącym pracę dominują, oczywiście, poglądy proatlantyckie, ale nawet Babisz nie wycofa się z NATO - podkreślił Eichler.
Zaznaczył, że przyszli partnerzy koalicyjni będą chętniej mówić o narodowej tożsamości, samowystarczalności i dumie, ale takie hasła nie oznaczają odwrócenia się od Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Nowy rząd Czech budzi kontrowersje
W ocenie Eichlera, w polityce zagranicznej Czechy będą dystansować się wobec Unii Europejskiej w podobny sposób, jak działo się to za poprzedniego rządu Babisza w latach 2018-21. - To oznacza, że nie można oczekiwać np. kontynuowania poparcia dla obecnego systemu wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej i wzmacniania roli Parlamentu Europejskiego. Nie można oczekiwać, że będziemy chcieli wprowadzić euro, ale można się spodziewać, że Czechy będą krytykować Niemcy za wprowadzenie kontroli granicznych - przewiduje analityk.
Eichler podkreślił, że Babisz będzie domagać się od UE, aby zajmowała się tym, do czego została powołana, czyli wspieraniem wzrostu gospodarczego.
Zdaniem eksperta ugrupowania nowej koalicji będą akcentować kwestie samowystarczalności Czech. - Może to dotyczyć, przede wszystkim, produkcji spożywczej, co oznacza, że musimy być samowystarczalni w dostawach żywności lub (przynajmniej) zwiększyć poziom tej samowystarczalności. Może to dotyczyć również pewnego rodzaju produkcji związanej z bezpieczeństwem, czyli wsparcia przemysłu zbrojeniowego w Czechach. Musimy produkować więcej prochu strzelniczego i amunicji - ocenił Eichler.
Desygnowany na premiera Andrej Babisz, lider ruchu ANO, poinformował 29 października, że uzgodnił treść umowy koalicyjnej z partiami Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) oraz Zmotoryzowani i że zostanie ona podpisana 3 listopada. Zdaniem Babisza nowy rząd powinien powstać do połowy grudnia.
Pozostałe ugrupowania, które dostały się do Izby Poselskiej, jeszcze podczas kampanii wyborczej odrzuciły możliwość współpracy z ANO. Nowa koalicja w 200-osobowej izbie będzie miała 108 deputowanych.













