Zgody nie będzie? W rządzie trwają prace nad podatkiem, Nawrocki przeciwny
W czasie czwartkowej konferencji minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski podsumowywał sukcesy swojego resortu i wskazywał na dalsze plany na rok 2025. Mówił wiele o cyberbezpieczeństwie i szeroko rozumianej digitalizacji Polski. Wskazał także ponownie na konieczność wprowadzenia w Polsce podatku cyfrowego, podając termin zakończenia prac nad stosownym projektem. Problem w tym, że prezydent-elekt prawdopodobnie nie podpisałby takiej ustawy.
W czwartek odbył się briefing prasowy z udziałem ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego związany z konsultacjami społecznymi pod hasłem "Rok 2025: przyspieszenie w cyfryzacji". Wicepremier ponownie zapowiedział wprowadzenie w Polsce podatku cyfrowego. Prace nad nim mają zakończyć się przed końcem roku.
Krzysztof Gawkowski wymieniał w czwartek listę spraw priorytetowych dla resortu cyfryzacji. Wśród nich mówił również o odpowiedzialności platform internetowych za treści, jakie z ich poziomu udostępniane są dzieciom. W tym kontekście wspomniał także o podatku cyfrowym.
"Na początku roku wskazaliśmy, że rozpoczęliśmy prace dotyczące odpowiedzialności za przyszłość cyfryzacji, jeśli chodzi o opodatkowanie dużych firm, big techów. Te prace się toczą. Jestem głęboko przekonany, że w tym roku się zakończą, bo podatek cyfrowy to jest podatek solidarnościowy" - mówił wicepremier i szef resortu cyfryzacji.
Ponownie argumentował, że "nie może być tak, że duży gigant cyfrowy w Polsce ma większe obroty niż polskie firmy, a płaci kilkakrotnie mniej podatku".
Krzysztof Gawkowski wśród priorytetów wymienił również coraz lepiej działający system e-Doręczeń, pracę nad budową fabryki sztucznej inteligencji w Poznaniu czy przekazanie rekordowych funduszy na cyberbezpieczeństwo w rządzie i samorządach.
Gawkowski mówił, że "big techy w Polsce mają praktykę wyprowadzania pieniędzy, które tutaj zarabiają".
"Chcemy współpracować z platformami, ale nie będziemy przed nimi przychylać czoła. Te czasy, w których to się działo, skończyły się" - przekonywał jednocześnie.
Dodał, że stanowisko Unii Europejskiej jest w tej kwestii bardzo podobne. Wskazał, że "zmienia się scena transatlantycka", a Polska tym bardziej teraz (po zmianie sytuacji geopolitycznej po wyborach prezydenckich w USA - przyp. red.) nie może odpuścić wprowadzenia podatku cyfrowego.
Problem w tym, że ustawy o podatku cyfrowym prawdopodobnie nie podpisałby prezydent Karol Nawrocki. Wspominał o tym w czasie telewizyjnej debaty, która odbyła się na cztery dni przed drugą turą wyborów prezydenckich.
Przeczytaj w Interii: Podatek cyfrowy podniesie ceny? Droższy będzie przede wszystkim streaming
Podczas wspomnianej debaty w Telewizji Republika Adrian Zandberg zapytał ówczesnego kandydata na prezydenta o opodatkowanie cyfrowych gigantów. Karol Nawrocki ponownie zadeklarował, że nie będzie podnosił podatków i nie chce opodatkowania cyfrowych gigantów. Dodał także, że "jest za tym, żeby zagraniczne korporacje płaciły uczciwie podatki, szczególnie CIT".
Wydaje się, że weto w tej sprawie może być podyktowane także relacjami Nawrocki-Trump. Administracja prezydenta USA nie kryła oburzenia polskimi zapowiedziami wprowadzenia podatku cyfrowego w naszym kraju. Spotkania i rozmowy telefoniczne polskiego prezydenta-elekta z Donaldem Trumpem zdają się sugerować, że chciałby on prowadzić koncyliacyjną politykę wobec obecnej administracji Białego Domu.
Na całym świecie podatek cyfrowy wynosi od 2 proc. do 7,5 proc. przychodów uzyskanych przez globalne firmy technologiczne. Wstępne analizy wskazują, że w Polsce taki podatek dałby wpływy do budżetu na poziomie co najmniej kilku miliardów złotych rocznie.