Brakuje ludzi do pracy przy zbiorach. "Chcą zarabiać 500 zł, a ich wydajność jest bardzo słaba"

Krajowi plantatorzy skarżą się na brak pracowników sezonowych. Rolników nie stać ani na zatrudnienie Polaków, ani Ukraińców. Cezary Sygocki - plantator i właściciel agencji pracy CZARSTON - w rozmowie z wp.pl, zwrócił uwagę na to, że kandydaci do pracy stali się roszczeniowi i mają wygórowane oczekiwania finansowe. Sam próbował ściągnąć pracowników z Afryki, Meksyku i Nepalu, ale ci mieli się nie asymilować.

Zarówno dla polskich pracowników, jak i ukraińskich, praca sezonowa na roli nie jest atrakcyjna pod względem finansowym. Polscy rolnicy przegrywają z tymi z państw zachodnich, którzy płacą więcej. Krajowych producentów nie stać jednak na to, by oferować takie stawki, jak w Niemczech czy Holandii. 

Obywatele z Ukrainy chcą zarabiać przy zbiorach 30 zł na godzinę

Alex Kartsel, wiceprezes agencji pracy EWL Group, w rozmowie z wp.pl przekazał, że jeszcze kilka lat temu obywatele Ukrainy stanowili znaczną grupę osób pracujących w sektorze. "Obecnie częściej wybierają oni oferty pracy w innych branżach lub w krajach, które oferują lepsze warunki pracy i wyższe zarobki" - zauważył Kartsel.

Reklama

Cezary Sygocki - plantator i właściciel agencji pracy CZARSTON - zwrócił uwagę na to, że rolnicy nie są w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym pracowników z Ukrainy, którzy chcą zarabiać 30 zł netto/godz. Agencje takie, jak Sygockiego ponoszą także dodatkowe opłaty - muszą zapewnić obcokrajowcom m.in. zakwaterowanie, ubrania i transport. Czynniki te podwyższają koszty pracownicze. 

Plantator o pracownikach sezonowych. "Są coraz bardziej roszczeniowi"

Sygocki uważa ponadto, że pracownicy sezonowi chcą dużo zarabiać, ale w pracy niewiele z siebie dają. "Są coraz bardziej roszczeniowi. Chcą zarabiać 500 zł, a ich wydajność jest bardzo słaba" - powiedział wp.pl. Na swojej plantacji przed 2022 rokiem zatrudniał 320 osób, a dziś niewiele ponad 100. Problem braków kadrowych próbował rozwiązać poprzez zatrudnienie pracowników z Afryki, Meksyku czy Nepalu. Nie udało się to jednak. "Oni się nie asymilują i nie chcą pracować. Często dochodzi do tego, że niszczą zbiory" - stwierdził. 

Dostają zezwolenie na pracę w Polsce i uciekają do innych państw

Sygocki uważa, że problemem niedoborów kadrowych w branży rolnej powinien się zająć rząd. Jego zdaniem Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) powinna wspomóc proces rekrutacji, a Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ) dopilnować, żeby ludzie, którzy przyjeżdżają do pracy sezonowej w Polsce, rzeczywiście ją podejmowali. Zwrócił uwagę na to, że plantatorzy ponoszą opłaty za złożenie wniosku o pozwolenie o pracę, a gdy obcokrajowiec je dostaje, często znika. "Teraz nikt tego nie weryfikuje i wielu pracowników ucieka do innych państw. [...] Potrzebna jest kontrola wydawanych zezwoleń na pracę sezonową - rolnicy płacą za to po 100 zł, a potem nie widzą tych pracowników na oczy, niektórzy znikają po jednym dniu" - powiedział ekspert.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: praca sezonowa | zbiory | pracownicy zagraniczni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »