Tak wynika z właśnie opublikowanego raportu GUS na temat "Struktura wynagrodzeń według zawodów w październiku 2020 r."
Przedstawiono w nim informacje na temat wynagrodzeń w firmach i instytucjach, w których pracowało przynajmniej dziesięć osób - w październiku 2020 r. Takich osób było ponad 8,2 mln - nieco więcej niż połowa wszystkich aktywnych zawodowo (bez mikrofirm, samozatrudnionych i sfery budżetowej). 70 proc. zatrudnionych pracowało w sektorze prywatnym; ok. 30 proc. w instytucjach publicznych.
Wówczas przeciętna płaca w takich firmach wynosiła 5748 zł, a mediana - 4703 zł. Większość pracowników - ok. 66 proc. zarabiała mniej lub najwyżej przeciętną, w tym prawie 43 proc. miało zarobki co najwyżej ok. 4311 zł, czyli trzy czwarte przeciętnej płacy.
Wszystkie zarobki GUS podaje w wysokości brutto. Netto przeciętna płaca wynosiła ok. 4097, a mediana niespełna 3560 zł.
Co ważne do płacy zaliczono nie tylko wynagrodzenie zasadnicze (przeciętnie w różnych branżach było to 70 - 80 proc. zarobków), ale też honoraria, premie i nagrody. Jeśli były roczne podzielono ich wartość na 12 części i jedną dodano do wynagrodzenia za październik.
Dostatek to ponad 6,6 tys. zł netto
Aby znaleźć się w grupie 10 proc. najlepiej zarabiających pracowników należało w październiku 2020 zarabiać przynajmniej 9385 zł brutto (czyli ok. 6660 zł netto).
Oznacza to, że dziesięć procent pracowników miało przynajmniej pięć razy więcej pieniędzy z pracy zawodowej niż dziesięć proc. najmniej zarabiających. Ale różnice w branżach były jeszcze większe.
Wśród najwyższej kadry zarządzającej i wysokich urzędników mogło to być nawet 10 i więcej pensji.
Różnice pomiędzy 10 proc. najmniej zarabiających a 10 proc. najlepiej wynosiły przeciętnie 630 proc. w przypadku mężczyzn i 475 proc.
Rozpiętość płac wśród pielęgniarek i położnych wynosiła ok. 250 proc., a w wielu zawodach rzemieślniczych - 200 proc.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Co dziesiąta osoba dostawała nieco ponad 2 tys. zł netto
Z danych GUS wynika, że ok. 642 tys. osób zarabiało płacę minimalną lub niższą. Stanowili niespełna 8 proc. zatrudnionych. Płaca minimalna wynosiła 2600 zł brutto. Zaś dla co dziesiątego pracownika zarobki nie przekraczały 2874 zł.
Ponad 13 proc. wszystkich pracowników otrzymywało wynagrodzenie, które stanowiły połowę przeciętnej płacy. Takie zarobki miała co siódma kierowniczka (kobieta) w gastronomii i hotelarstwie, czy prawie co piąta (ponad 18 proc.) pani zatrudniona w call center. Były to zarobki połowy kucharzy, ochroniarzy (mężczyzn) oraz większości fryzjerów czy kosmetyczek. Tyle zarabiała także co trzecia sprzątaczka i spora część osób pracujących w opiece socjalnej.
Wśród zarabiających dwie lub więcej przeciętnych płac był co trzynasty mężczyzna (niespełna 8 proc.) i co dwudziesta piąta kobieta. Takie pensje (z wszystkimi nagrodami i premiami) miała ponad połowa przedstawicieli najwyższych władz i urzędników, ponad 64 proc. kierowników do spraw technologii informatycznych i telekomunikacyjnych - mężczyzn i połowa - kobiet. Ale też ponad 30 proc. specjalistów lekarzy, 28 proc. specjalistów matematyków, aktuariuszy i statystyków oraz 23 proc. specjalistów zajmujących się finansami - mężczyzn.
Warto przypomnieć, że informacje GUS dotyczą tylko osób, które pracowały w firmach i instytucjach zatrudniających od 10 osób, a nie we wszystkich w kraju. W październiku 2020 r. w takich firmach i instytucjach kobiety stanowiły nieco ponad 48 proc. zatrudnionych i najwięcej ich pracowało w sektorze publicznym (ponad 65 proc.). Zatrudnienie mężczyzn było większe w sektorze prywatnym (ponad 54 proc.). Ponad 43 proc. pracowników miało wykształcenie wyższe, ok. 30 proc. - średnie i niespełna 18 proc. - zasadnicze zawodowe.
Aleksandra Fandrejewska
