Minister Kamp dokręca nam śrubę

Czy Polak, który przez trzy miesiące od momentu przyjazdu do Holandii nie znajdzie pracy i pozostanie bez środków do życia, będzie z tego kraju wydalony? Taką propozycję do parlamentu w Hadze wysłał holenderski minister pracy Henk Kamp.

Do pracy w Holandii Polacy wyjeżdżają już od początku lat 90. Pierwsze szlaki na tamtejszym rynku przetarli nasi rodacy z Dolnego Śląska, którzy dzięki niemieckim paszportom mogli pracować w tym kraju bez ograniczeń. W ciągu 20 lat naszej obecności w Holandii jeszcze nigdy klimat wokół polskich imigrantów nie był zły jak obecnie.

Sześć lat po otwarciu rynku pracy, holenderski minister zatrudnienia Henk Kamp zapowiada walkę z turystyką zasiłkową uprawianą rzekomo przez polskich imigrantów. W tym celu gotowy jest naruszyć fundamentalne zasady wolności będące istotą całego projektu, jakim jest Unia Europejska. Co zaskakujące, dzieje się to w kraju, który uchodził dotąd za jeden z najbardziej otwartych i tolerancyjnych.

Koniec z turystyką zasiłkową

Minister proponuje, by imigranci z krajów UE, którzy nie mają środków do życia, tracili po trzech miesiącach prawo pobytu w Holandii. Z Niderlandów musieliby się wynieść nie tylko Polacy, Bułgarzy i Rumunii, ale również Niemcy czy Belgowie, którzy przez trzy miesiące nie znaleźliby pracy w krainie tulipanów. Trudno powiedzieć jakby to miało wyglądać w praktyce. Inna sprawa, że taki przepis, choć faktycznie martwy, już istnieje. Zdaniem polskiej ambasady pomysły rządu w Hadze są sprzeczne z unijną zasadą wolnego przepływu osób.

Reklama

To jednak nie wszystko. Minister Kamp chce by z prawa do świadczeń socjalnych mogły korzystać tylko osoby mówiące po niderlandzku. Zmiana ta pozbawiłaby szans na zasiłek znaczną większość Polaków przebywających obecnie w Holandii. Propozycja holenderskiego ministra pracy spotkała się już z reakcją polskiego rządu.

- Jesteśmy krytyczni i mamy nadzieję, że dyskryminujące i niekorzystne przepisy nie wejdą w życie. Liczymy również, że sprawie przyjrzy się bardzo wnikliwie Komisja Europejska - mówi rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki. Bruksela zapowiedziała już, że zbada budzące niepokój Polski holenderskie propozycje uregulowań dotyczących traktowania emigrantów zarobkowych z krajów nowej Unii.

Fałszywy obraz

Czytając holenderską prasę można dojść wniosku, że tysiące Polaków przebywających w Holandii żyje w tym kraju na koszt państwa. A w opinii przeciętnego Holendra, nasi rodacy to imprezujący po nocach pijacy, z którymi nie można nawet porozmawiać, bo nie znają miejscowego języka.

Z obrazem tym nie zgadza się Krzysztof Birlet - redaktor naczelny wydawanego w Hadze tygodnika "Niedziela". - Ta cała sprawa została trochę rozdmuchana przez media. Wydaje mi się, że mamy tu do czynienia z polityczną grą obliczoną na zdobycie większego poparcia. Temat imigrantów zawsze był nośny polityczne. Spotyka się on z dużym zainteresowaniem mediów i społeczeństwa.

Lokalne gazety często opisują różne incydenty, bójki i wypadki drogowe z udziałem Polaków. Możemy też usłyszeć często powtarzaną opinię, że nasi rodacy zabierają pracę Holendrom. Podczas gdy tak naprawdę w znacznej większości pracujemy w zawodach, których oni i tak by nie podjęli.

Bzdurą są też twierdzenia jakoby tysiące Polaków żyło w Holandii na koszt państwa. Do większości zasiłków socjalnych dostępnych w tym kraju nie mamy jeszcze prawa, a świadczenia dla bezrobotnych, które pobierają nasi rodacy nie są żadną jałmużną, lecz wynikiem ubezpieczenia odciąganego z pensji.

Wyjadą do Niemiec?

Zdaniem wielu osób działania rządu mogą być odbiciem lęków i uprzedzeń panujących w części holenderskiego społeczeństwa. Coraz większy niepokój budzi rosnąca liczba Polaków mających problemy ze znalezieniem pracy w Holandii, w efekcie czego część z nich ląduje na ulicy. W niderlandzkich mediach głośno było ostatnio o polskich bezdomnych zalewających ulice Hagi.

Nie oznacza to, że wszyscy Holendrzy są negatywnie nastawieni do Polaków. Jest wręcz odwrotnie. Pomysły ministra pracy zaniepokoiły holenderskich rolników, którzy obawiają się, że cześć Polaków, widząc nieprzychylne nastawienie rządu, zdecyduje się na wyjazd do sąsiednich Niemiec, które właśnie otworzyły swój rynek pracy. Postawiłoby to ich w niezmiernie trudnej sytuacji i zagroziło tegorocznym zbiorom. Nasi rodacy stanowią większość ze 160-200 tys. imigrantów zarobkowych, którzy po 2004 roku osiedlili się w Holandii.

Trudniej o paszport

O tym, że Holandia staje się coraz mniej otwarta na cudzoziemców, świadczą plany zmierzające do zaostrzenia przepisów umożliwiających ubieganie się o holenderskie obywatelstwo. Minister spraw wewnętrznych Holandii, Piet Hein Donner zapowiedział, że osoby ubiegające się o niderlandzki paszport będą musiały wykazać się dochodami co najmniej w wysokości płacy minimalnej.

Obcokrajowcy będące musieli spełniać warunki konieczne do tego, by móc żyć w Holandii dzięki dochodom uzyskiwanym z pracy. Polak starający się o holenderski paszport będzie musiał wykazać się co najmniej dwuletnim okresem zatrudnienia.

Warunkiem ubiegania się o obywatelstwo Holandii jest zamieszkanie i zameldowanie na terenie tego kraju przez pięć lat. W przypadku osób żyjących w związku małżeńskim okres ten wynosi trzy lata. Niezbędna jest też znajomość języka niderlandzkiego. Umiejętność ta sprawdzana jest podczas egzaminu. Uzyskanie holenderskiego paszportu wiąże się z rezygnacją ze swojego aktualnego obywatelstwa.

Maciej Sibilak

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »