Minister pracy "podpadła" samorządowcom. To przez podwyżki dla urzędników
Ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przeforsowała 20-proc. podwyżki dla urzędników pracujących w urzędach miast oraz gmin - informuje money.pl. Taka decyzja nie spodobała się jednak im przełożonym, czyli wójtom i burmistrzom, ponieważ to z budżetów samorządów, nie państwa, pójdą środki na wyższe pensje pracowników. To okazuje się szczególnie kłopotliwe, bo zmiana weszła w życie w połowie roku.
Jak wskazuje serwis, na początku lipca premier Donald Tusk podpisał przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej projekt rozporządzenia, na mocy którego minimalne wynagrodzenia pracowników samorządowych wzrosną już od 1 sierpnia. Podwyżka ma wynieść średnio ok. 20 proc., co w praktyce oznacza pensje wyższe o od 400 do 1000 złotych miesięcznie, natomiast sami urzędnicy dostaną wyrównanie do 1 lipca.
Takie rozwiązanie zostało przeforsowane wśród członków Rady Ministrów przez szefową resortu pracy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk. W uzasadnieniu do tych zmian wskazano, że podwyżki są potrzebne do "poprawienia sytuacji finansowej" urzędników. Obowiązujące do lipca stawki bowiem "są mało atrakcyjne", jeżeli porówna się je z zarobkami w sektorze prywatnym.
Uzasadnienie podsumowano słowami, że wejście w życie rozporządzenia od 1 lipca "nie spowoduje negatywnych skutków dla adresatów" zmian w prawie. Z tym stwierdzeniem nie chcą się jednak zgodzić poszczególni samorządowcy. Jeszcze przed podpisaniem rozporządzenia przez premiera Komisja Wspólna Rządu i Samorządu nie wydała opinii do proponowanych zmian. MRPiPS odebrało jednak brak stanowiska jako stanowisko.
A dla niektórych miast podwyżki dla urzędników wiążą się z wielomilionowymi wydatkami. Jak powiedział rzecznik prasowy urzędu miasta Torunia na łamach money.pl, Marcin Centkowski, dla samorządu półroczny koszt podwyżek wyniesie ok. 4 mln zł. Środków tych dział księgowości będzie musiał szukać wśród rezerw budżetowych, ponieważ nowelizacja wchodzi w życie w połowie roku, a to oznacza, że nie sposób było przygotować na to całoroczny plan wydatków.
Przedstawiciele większych ośrodków, jak np. Krakowa i Wrocławia tłumaczą natomiast, że w ich jednostkach urzędnicy otrzymują pensje wyższe niż przewidziane minimum. Dlatego zmiany nie spowodują problemów w tegorocznym budżecie. Jednak sama podwyżka może dać o sobie znać w przyszłości.
A to za sprawą spłaszczenia siatki płac w urzędzie. Nowe osoby, zaczynające dopiero pracę w strukturach samorządowych będą otrzymywały w poszczególnych przypadkach pensje niewiele niższe od bardziej doświadczonych współpracowników. A to może przełożyć się na silniejszą presję na podwyżki wśród specjalistów z dłuższym stażem. Szczególnie, jak nowy zatrudniony będzie osobą poniżej 26. roku życia, bo młodzi swoje wypłaty dostają w całości, bez rozróżnienia brutto-netto.