Nadchodzi rewolucja w przepisach dotyczących zatrudnienia w Polsce. Wiemy, co się zmieni
Szykuje się prawdziwa rewolucja w przepisach dotyczących zatrudnienia w Polsce. Wszystko przez wdrażanie unijnych dyrektyw i konsekwencji realizowania tzw. kamieni milowych w związku z Krajowym Planem Odbudowy (KPO). Dlatego, jak opisuje "Rzeczpospolita", najbliższy rok może upłynąć firmom pod względem dostosowywania się do zmian.
Zmiany obejmą m.in. ozusowanie umów zleceń, równości płac pomiędzy kobietami a mężczyznami, dyrektywy platformowej, sygnalistów oraz płacy minimalnej.
Pierwsza zmiana dotyczy objęcia wszystkich następnych umów zlecenia składkami na ubezpieczenie społeczne niezależnie od osiąganych przychodów. Zmiana wynika z KPO, na który zgodził się poprzedni rząd Mateusza Morawieckiego, ale reformy nie wdrożono, co oznacza, że będzie musiał zrobić to gabinet Donalda Tuska.
- Rząd chce, aby przepisy ustawy weszły w życie w I kwartale 2025 roku. Natomiast my będziemy zabiegać o co najmniej roczny vacatio legis. Biznes musi mieć czas, żeby się przygotować - powiedział "Rz" Arkadiusz Pączka z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Miliardy z KPO w budżecie państwa pozyskane zostaną kosztem wynagrodzenia na rękę wypłacanego pracownikom z umową zlecenia. Obecnie taniej można zatrudnić zleceniobiorcę, który jest już ubezpieczony z tytułu pracy wykonywanej na rzecz innego podmiotu.
Po wdrożeniu przepisów przychody takiej osoby będą musiały zostać ozusowane.
Kolejne zmiany wynikają z prac nad dyrektywą platformową. Ma ona uregulować status pracowników, którzy zarabiają za pośrednictwem platform dowozowych, takich jak Uber, Glovo czy Pyszne.pl. UE chce, żeby takie osoby posiadały etaty. Państwa członkowskie mają mieć dwa lata na przystosowanie swoich przepisów.
- Dyrektywa o branżowym wydawałoby się charakterze, może stanowić dużą ingerencję w krajowe prawo pracy, co będzie miało daleko idące konsekwencje dla polskiego rynku - zaznacza w rozmowie z "Rz" Wioletta Żukowska-Czaplicka z FPP. Być może rząd Tuska zajmie się tą sprawą jeszcze w tym roku.
W najbliższym czasie można się spodziewać również rozpoczęcia prac nad ubiegłoroczną dyrektywą o równości płac kobiet i mężczyzn, mimo że rząd ma na to czas do 2026 r.
To kolejna rewolucja, która czeka polskie ustawodawstwo. W pierwszej kolejności trzeba przyjrzeć się zakładowym systemom wynagradzania. - Pracodawcy będą musieli zapewnić swoim pracownikom łatwy dostęp do kryteriów, które są stosowane do określania ich pensji, poziomów wynagrodzenia i wzrostu wypłat. Efekt? Konieczna będzie weryfikacja aktów regulujących wynagrodzenia na poziome zakładowym, zasad wartościowania stanowisk pracy oraz oceny pracowników - wyjaśniał Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan.
Pracownicy będą mieli prawo do otrzymywania danych dotyczących ich indywidualnego poziomu wynagrodzenia w porównaniu ze średnim poziomem pensji w podziale na płeć. Zmiana dotyczyć będzie zakładów zatrudniających ponad 100 osób.
Nie są to jedyne zmiany odnośnie wynagrodzeń. Do 15 listopada 2024 r. Polska - podobnie, jak reszta krajów UE - musi również wdrożyć dyrektywę w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w UE. Przepisy określają kryteria, którymi mają kierować się państwa członkowskie przy ustalaniu wysokości najniższych wynagrodzeń.
Do weryfikowania, czy płaca minimalna jest adekwatna, służyć mają specjalne wskaźniki - np. czy minimalna płaca osiąga 60 proc. mediany wynagrodzeń lub 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W naszym kraju nie ma akurat z tym problemu, bo płaca minimalna przekracza poziom 50 proc. średniej krajowej.
Jak jednak zapowiedziała minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przepisy będą zawierać zasadę, że płaca minimalna dotyczyć będzie pensji bez uwzględniania premii lub dodatków.
Najbardziej zaawansowane prace - jak podaje dziennik - toczą się w sprawie dyrektywy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa UE. Trybunał Sprawiedliwości UE zdecydował, że Polska ma płacić 40 tys. euro za każdy dzień od ogłoszenia wyroku do wdrożenia ustawy o sygnalistach - przepisy o sygnalistach mieliśmy bowiem dostosować do 17 grudnia 2021 r. To termin dotyczący największych podmiotów zatrudniających powyżej 250 osób.
Rząd na początku kwietnia przyjął projekt ustawy w tej sprawie. Pracodawcy mają jednak pewne zastrzeżenia - chodzi m.in. o rozszerzony katalog naruszeń, które mogą być przedmiotem zgłoszenia sygnalisty. Rada Ministrów na ostatniej prostej uzupełniła go m.in. o prawo pracy.