Niemcy boją się najazdu ze wschodu

"Zaczną budować slumsy, przestępczość wzrośnie, a ulice staną się niebezpieczne" - to tylko jedna z opinii zza Odry. Niemcy boją się nie tylko utraty miejsc pracy przez swoich rodaków i obniżki płac, związanych ze wzrostem popytu na pracę, ale przede wszystkim upadku systemu socjalnego HARTZ4 i wzrostu przestępczości po 1 maja, kiedy nastąpi otwarcie wschodniej granicy dla pracowników.

Tak przynajmniej wynika z dyskusji zainicjowanej przez Work Express, polską agencję pracy tymczasowej, która od 6 lat wysyła pracowników do Niemiec, na Xing-u (niemieckim serwisie społecznościowym dla profesjonalistów). Wyczekiwane przez około 400 tys. Polaków otwarcie granic Niemiec, Austrii i Szwajcarii dla obcokrajowców poszukujących pracy jest dla menadżerów z Niemiec wielką niewiadomą.

Pobierz darmowy: PIT 2010

Pracownicy i menadżerowie niemieckich firm boją się o płace i miejsca pracy. Dla wielu z nich obecne wynagrodzenie już znajduje się na niskim poziomie, a otwarcie granic dodatkowo jeszcze je obniży. Co więcej, oferty pracy, dotychczas pogardzane przez Niemców, nagle zaczynają budzić zainteresowanie. Wynika to z faktu, że choć granice dopiero zostaną otwarte, to już teraz mieszkańcy niemieckich landów dostrzegają firmy, w których znaczącą siłę roboczą stanowią imigranci, a jeśli już wśród zatrudnionych znajdzie się Niemiec, to przeważnie pracuje on za pośrednictwem leasingowej agencji pracy tymczasowej.

Niemiecki strach ma wielkie oczy

- Pracuję dla firmy ochroniarskiej, która ochrania także place budowy. Co tam się odprawia. Na budowie nie widać praktycznie Niemców, może poza szefem i operatorami dźwigu. Cała reszta to Polacy, Europejczycy ze Wschodu, Turcy itd. - twierdzi jeden z rozmówców.

Reklama

Niektórzy wprost przypominają o zdominowaniu przez Polaków branży mięsnej przed kilkoma laty i podobny scenariusz przewidują po 1 maja.

Pracodawców kraju nad Renem i Łabą do porzucenia obaw względem imigrantów nie przekonuje nawet niedawne uchwalenie stawki minimalnej. - Ekonomiści sami się okłamują, że wprowadzenie stawek minimalnych załatwi problem. Jeżeli jest więcej chętnych do pracy na rynku niż samej pracy, naturalnym jest, że obniża się poziom wynagrodzeń - przekonuje jeden z internutów.

System socjalny zagrożony

Niemieckich przedsiębiorców do przyjeżdżających za chlebem już teraz zniechęca strach o masowy atak na system socjalny. Ich zdaniem zniesienie barier zatrudnieniowych otworzy nie tylko drzwi do rodzimych zakładów pracy, ale też do atrakcyjnego systemu socjalnego HARTZ4. W opinii menadżerów zza Odry spowoduje to nie tylko przyjazd pojedynczych pracowników, ale wręcz osiedlanie się całych rodzin wielodzietnych. To z kolei - ich zdaniem - sprawi, że cały pakiet socjalny legnie w gruzach.

- Każdy Europejczyk ze wschodu wraz z rodziną dobierze się do zasiłku HARTZ 4 i taki też otrzyma. To spowoduje, że cały system zostanie przeciążony i ostatecznie zamiast HARTZ 4, będzie HARTZ 0 dla wszystkich - brzmi jedna z zebranych przez Work Express opinii.

Nie wiadomo, czemu wszyscy indagowani pominęli jeden szczegół: żeby otrzymać niemiecki pakiet socjalny, trzeba przepracować na terenie Niemiec minimum 1 rok.

Polscy biedacy z aspiracjami na wyrost

Część użytkowników Xing-a otwarcie granicy utożsamia ze wzrostem przestępczości. Sąsiedzi zza Odry obawiają się swoistej inwazji przestępców ze wschodniej Europy, którzy poprzez prostytucję i włamania będą chcieli szybko się wzbogacić.

- Czego ja się boję, to przybycia niewykwalifikowanych, biednych ludzi z dużymi oczekiwaniami. Zaczną budować slumsy, przestępczość wzrośnie, a ulice staną się niebezpieczne - twierdzi jeden z internautów.

Podobne opinie, na podstawie porównań z "polską inwazją na Wyspy Brytyjskie", publikuje część niemieckich mediów.

Pocieszający jest fakt, że obawy te częściej dotyczą innych Europejczyków, a nie Polaków.

- Nikt nie może przewidzieć, ilu imigrantów przybędzie po 1 Maja, ale jest pewne, że kryminaliści z Rumunii i Bułgarii już stoją na starcie - dodaje inny.

Opinie te ocenia jako przesadne Artur Ragan z Work Express. - Do Niemiec w 2011 roku wyjadą nieco inni ludzie niż na Wyspy w roku 2004. Osoby bez konkretnego fachu nie mają czego szukać u sąsiadów. Powszechnie wymagane są znajomość niemieckiego i udokumentowane kwalifikacje zawodowe, a to wysoko postawiona poprzeczka. Tym razem praca czeka głównie na fachowców z doświadczeniem. Pojadą tam, żeby w kilka miesięcy zarobić dużo pieniędzy i wrócić do domu, a potem przyjechać ponownie. Nikt nie jest bardziej niż oni zainteresowany dobrym wizerunkiem za Odrą. Rozróby i kradzieże w wykonaniu rodaków będą nierzadko tępić sami, żeby nie ucierpiała ich własna reputacja - przekonuje Artur Ragan.

- Warto też pamiętać, że dla wielu specjalności zawodowych rynek pracy w Niemczech jest otwarty od kilku lat. W żadnej niemieckiej grupie zawodowej nie eksplodowało bezrobocie. Za Odrę nie wybiera się żaden ze znanych mi lekarzy ani specjalistów IT - dodaje.

Polak pod lupą niemieckich mediów

Im bliżej majowej daty, tym strach niemieckich przedsiębiorców przybiera na sile. Świadczy o tym rosnące zainteresowanie ze strony niemieckich mediów, które dopytują o kandydatów w Work Express, a nierzadko same starają się dotrzeć do nich na własną rękę.

- Szczególnie często pojawiają się pytania o ludzi, którzy nigdy nie pracowali w Niemczech i nie wykluczają osiedlenia się tam na stałe. Z rozmów bezpośrednich wynika, że - podobnie jak większość Niemców - obawiają się exodusu, podobnego do tego z lat 2004-2007. Tłumaczenie im, że Niemcy nie są już dla Polaków "ziemią obiecaną" często spotyka się z niedowierzaniem i jest interpretowane jako "urzędowy optymizm" - dodaje Artur Ragan.

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL

Informacja prasowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »