Pandemia i wyższe płace uderzyły w saksy
O 15 proc. spadła w ub.r. liczba pracowników wysłanych za granicę przez agencje zatrudnienia. Teraz może ich zatrzymać w kraju odbicie na rynku pracy - pisze w środowym wydaniu "Rzeczpospolita".
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
O bardzo konkurencyjnym rynku - jak czytamy na łamach "Rz" - mówią dzisiaj już nie tylko agencje zatrudnienia szukające kandydatów do pracy w krajowych firmach. Muszą o nich bardziej zabiegać (szczególnie o fachowców) również firmy wysyłające Polaków do pracy na Zachodzie, gdzie sezonowe odbicie wywołało w ostatnich miesiącach wysyp ofert zatrudnienia.
"Rynek jest trudniejszy, a pozyskanie kandydata do pracy za granicą jest droższe niż wcześniej. Teraz pracownicy są świadomi swoich wyborów, dłużej podejmują decyzję o wyborze oferty, a także dokładniej sprawdzają agencje" - twierdzi, cytowany przez gazetę, Mikołaj Śliwiński, menedżer odpowiedzialny za międzynarodowe rekrutacje w agencji zatrudnienia Otto Work Force, która jest jednym z największych w Polsce graczy na rynku sezonowych prac w Holandii i w Niemczech.
Z kolei Ewa Klimczuk, dyrektor biznesu Gi Group przyznaje, że osoby o ugruntowanej sytuacji zawodowej i z satysfakcjonującym wynagrodzeniem są obecnie mniej skłonne do wyjazdu. Ten trend widzimy np. w naszych rekrutacjach do Czech - wskazuje. Według niej zmniejszyła się też liczba osób, które są teraz gotowe wyjechać za granicę, by opiekować się osobami starszymi lub chorymi.
"Ten spadek - jak czytamy - odczują Niemcy, gdzie Polki były filarem usług opiekuńczych dla seniorów (co prawda wakaty w tej branży zaczynają wypełniać imigrantki z Ukrainy). Po tym, jak Wielka Brytania zdecydowała się na wyjście z Unii, Niemcy wróciły na czoło listy najbardziej popularnych kierunków zarobkowych migracji Polaków, które jednak w zeszłym roku znacząco ograniczyła pandemia i wymuszone przez nią restrykcje sanitarne, w tym kwarantanny - pisze "Rz".